Technologiczne spiski [cz. 1]. Planowe starzenie - Sony timer i kartel Phoebus

Technologiczne spiski [cz. 1]. Planowe starzenie - Sony timer i kartel Phoebus14.12.2012 11:00
Mariusz Kamiński

Mamy rok 1985 r. Rynek japońskiej elektroniki konsumenckiej kwitnie w niezwykłym tempie. Firmy zajmujące się jej produkcją niebywale szybko stają się międzynarodowymi korporacjami. Nagle pojawiają się kłopoty w raju - niezadowolona grupa klientów, która zakupiła sprzęt firmy Sony. Twierdzą, że ich produkty przestały działać tuż po upływie gwarancji. Głos niezadowolenia przybiera na sile. Coś tu jest bardzo nie tak!

Mamy rok 1985 r. Rynek japońskiej elektroniki konsumenckiej kwitnie w niezwykłym tempie. Firmy zajmujące się jej produkcją niebywale szybko stają się międzynarodowymi korporacjami. Nagle pojawiają się kłopoty w raju - niezadowolona grupa klientów, która zakupiła sprzęt firmy Sony. Twierdzą, że ich produkty przestały działać tuż po upływie gwarancji. Głos niezadowolenia przybiera na sile. Coś tu jest bardzo nie tak!

Mity...

Tak narodził się mit "Sony timer". Miał to być specjalny, ukryty mechanizm w formie układu scalonego lub linijki kodu w oprogramowaniu, który powodował nieodwracalne uszkodzenie urządzenia po upływie określonego czasu. Czas ten miał wynosić najczęściej rok lub dwa lata, gdyż właśnie tyle trwał okres gwarancyjny. "Sony timer" ma status miejskiej legendy, nikt do tej pory nie udowodnił istnienia takiego mechanizmu. Sprawa była jednak na tyle poważna, że ówczesny CEO, Ryoji Chubachi, wspomniał o tym osobiście na przełomie 2006/2007 roku i zapewnił gorąco, że firma nie stosuje takich niecnych praktyk.

Fakty są następujące; na przełomie lat 80. i 90. firma Sony nie miała najlepszej prasy w Japonii. Produkty były faktycznie bardzo awaryjne i grono niezadowolonych klientów wzrosło na tyle szybko, by wzbudzić podejrzenia węszycieli spisków. Wzburzenie klientów i kreatywne potraktowanie tematu przez media dały pole do spekulacji i domysłów.

Ale Sony niewiele zrobiło, by mit "Sony timer" przycichł. Wręcz przeciwnie. Sony jeszcze dwukrotnie stało się tematem rozmów zwolenników teorii spiskowych. Pierwszy raz stało się to w 2004 r. za sprawą laptopów Dell oraz montowanych w nich baterii Sony. Produkty Dell z tym źródłem zasilania wyjątkowo często stawały w płomieniach lub wręcz eksplodowały. Szybko okazało się, że chodzi o wadliwą baterię wyprodukowaną przez Sony Energy Devices Corporation.

Wycofano ponad 4 miliony urządzeń. Była to jedna z największych tego typu akcji na świecie. Wścibscy dziennikarze z gazety Asahi Shimbun postanowili sprawdzić, dlaczego baterie Sony stają w płomieniach. Okazało się, że w procesie produkcyjnym dosypywano do masy wypełniającej ogniwa drobne opiłki żelaza, które podczas ładowania powodowały spięcia i w efekcie pożary. Błąd produkcyjny czy celowe działanie? Zapewne to pierwsze, ale zaufanie klientów zostało wyjątkowo mocno nadszarpnięte.

Druga historia jest wyjątkowo zabawna, bo niezwykle atrakcyjna dla zwolenników teorii spiskowych. W telewizorach Sony Bravia E-series (ale tylko egzemplarzach przeznaczonych na rynek azjatycki i amerykański) znaleziono dziwny błąd. Otóż po upłynięciu 1200 godzin użytkowania nie można było urządzenia wyłączyć ani włączyć. Szybka kalkulacja wskazuje na jakieś 3 godziny telewizji dziennie przez rok (upływ gwarancji). Gdyby ktoś szukał "dowodu" na prawdziwość spisku "Sony timer", to firma Sony dostarczyła mu go na talerzu. Oczywiście nie jest to żaden dowód, ale wiele osób podrapało się po głowie, czytając o tych problemach...

...i fakty

Ale spiski technologiczne to nie tylko miejskie legendy szeptane na ucho przy okazji LAN party. To także jak najbardziej realne działania przeprowadzane w tajemnicy na szkodę klienta i konkurencji przez bezbrzeżnie chciwe firmy. Jedną z takich grup spiskowców był niesławny kartel Phoebus, założony przez firmy produkujące żarówki: Osram, Philips, Tungsram, Associated Electrical Industries, ELIN, Compagnie des Lampes, International General Electric, oraz GE Overseas Group.

Co robi typowy kartel? Zmawia się w celu zawłaszczenia i zmonopolizowania rynku, co w efekcie niszczy konkurencję i pozwala na niemalże swobodne ustalanie cen i przeprowadzanie nielegalnych operacji finansowych. Odrębnym tematycznie przykładem takiego kartelu jest OPEC - stowarzyszenie krajów mających największe złoża ropy naftowej. OPEC ustala ceny całkowicie poza realiami rynku i kieruje się przede wszystkim chciwością.

Kartel Phoebus działał od 1924 do 1939 r. Jego zadaniem była kontrola rynku produkcji żarówek i zmonopolizowanie go przez zrzeszone firmy. Głównym osiągnięciem kartelu, które pokutuje do dzisiaj, jest wprowadzenie na masową skalę planowego starzenia się wytwarzanych produktów i supresja nowoczesnych technologii.

Jak daleko posunęli się spiskowcy? W latach 20. przeciętna żywotność żarówki wynosiła około 1000 godzin. Kartel wyznaczył surowe kary finansowe za wypuszczenie na rynek żarówki przekraczającej ten okres. Taryfikator był niezwykle szczegółowy i za każdą dodatkową godzinę firma musiała zapłacić konkretną sumę we frankach szwajcarskich. Naukowcy zajmujący się tematem kartelu - Peter Berz, Helmut Höge i Markus Krajewski - odkryli, że jeszcze przed powstaniem kartelu było możliwe wyprodukowanie żarówki świecącej 2500 godzin i nie byłby to technologiczny czy ekonomiczny problem. Oczywiście można tu podać bardziej skrajny przykład 111-letniej żarówki z Livermore (widocznej na zdjęciu poniżej) wyprodukowanej przez Shelby Electric w 1890 r. Kartel zapadł się w końcu pod presją skandynawskiej konkurencji i przestał istnieć.

Współczesne żarówki (świetlówki kompaktowe) świecą około 13 000 godzin. Czy możemy to nazwać postępem? Czy efekty działania kartelu zanikły zupełnie i koncerny konkurują ze sobą, wprowadzając nowoczesne technologie? Odpowiedź na to pytanie znajdziecie na zdjęciu poniżej. Żarówka z Livermore świeci całkiem jasno, ma moc jedynie 4 W na linii 120 V (wcześniej 110 V) i ma się całkiem dobrze mimo okazyjnych przerw w dostawie prądu, awarii instalacji elektrycznej, pożaru, remontu i transportu.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.