Już kilka razy pisałem, że McG co rusz wspomina o kontynuacji Terminatora: Ocalenie - musi być pewny swego, skoro film nie trafił nawet jeszcze do kin. Ale co innego kilka pomysłów (jak powrót Roberta Patricka), a co innego niemal gotowa fabuła. Tym razem McG postanowił podzielić się swoją wizją sequela, która niektórych fanów filmów Jamesa Camerona może naprawdę zdenerwować. Czytajcie więc na własną odpowiedzialność!
Już kilka razy pisałem, że McG co rusz wspomina o kontynuacji Terminatora: Ocalenie - musi być pewny swego, skoro film nie trafił nawet jeszcze do kin. Ale co innego kilka pomysłów (jak powrót Roberta Patricka), a co innego niemal gotowa fabuła. Tym razem McG postanowił podzielić się swoją wizją sequela, która niektórych fanów filmów Jamesa Camerona może naprawdę zdenerwować. Czytajcie więc na własną odpowiedzialność!
"Jestem niemal pewien, że kolejna część będzie miała miejsce w 2011 roku przed Dniem Sądu." - zdradza McG - "John Connor przeniesie się w czasie i będzie musiał przygotować wojska z całego świata na zbliżającą się inwazję Skynetu. Uda im się mianowicie rozwikłać problem, jak przenieść więcej oddziałów niż tylko jedną nagą jednostkę. Więc w naszych czasach pojawią się hunter-killery, transportery, harvestery, a Connor będzie walczył z nimi konwencjonalną bronią militarną. Sądzę także, że spotka on naukowca, który będzie wyglądał jak dzisiejszy Robert Patrick (czyli sławny T-1000 z Terminatora 2: Dzień sądu), i będzie z nim rozmawiał o badaniach nad komórkami macierzystymi i jak możemy żyć jako wyidelizowana, młodsza wersja nas samych."
Poczuliście się, jakbyście dostali obuchem w głowę? Zawsze powtarzam, że nie mam nic przeciwko eksperymentom, ale w tym przypadku McG posuwa się chyba za daleko - toż to kompletne odwrócenie wizji Camerona do góry nogami. Naciąganie pewnych zasad, które rządziły poprzednimi częściami (np. w czasie przenosi się tylko żywa tkanka), może się okazać toporem obosiecznym. Panie McG, nie rozpędzaj się Pan zbytnio!
Foto: Columbia TriStar
Źródło: Movieweb