Terminator powoli przestaje być fikcją
Znana z Terminatora, przemawiająca do wyobraźni scena walk z robotami przestaje być już jedynie fantastyką. Może do buntu maszyn nam jeszcze daleko, ale pierwszych elektronicznych zabójców skonstruowano już kilka lat temu. Wykorzystuje ich wojsko.
26.01.2010 | aktual.: 14.03.2022 08:41
Znana z Terminatora, przemawiająca do wyobraźni scena walk z robotami przestaje być już jedynie fantastyką. Może do buntu maszyn nam jeszcze daleko, ale pierwszych elektronicznych zabójców skonstruowano już kilka lat temu. Wykorzystuje ich wojsko.
Pole walki na naszych oczach przechodzi potężną metamorfozę, pisze Johann Hari, komentator brytyjskiego dziennika The Independent. W 2003 roku, gdy Stany Zjednoczone najechały Irak, armia nie posiadała na wyposażeniu ani jednego robota. Dwa lata później było ich już 2 400, a obecnie około 12 000. Rocznie wykonują przeszło 33 000 misji. Na razie nie odznaczają się jeszcze autonomią, gdyż są zdalnie sterowane przez znajdujących się nawet kilka tysięcy kilometrów od nich żołnierzy. Już to powoduje, że opory przed odebraniem życia zmniejszają się. Jeden z pilotów takich robotów stwierdził: "To jest niesamowite!... Zupełnie jak gra wideo z możliwością zabijania".
Narażeni na ataki zdalnie sterowanych robotów Irakijczycy wciąż pracują nad metodami zakłócania łączności z bazą, co w efekcie prowadzi do unieruchomienia maszyn, a więc wyeliminowania ich z walki. W odpowiedzi amerykańscy inżynierowie zaczynają wprowadzać rozwiązania pozwalające robotom na pewną autonomię. Celem jest takie dopracowanie mechanizmów sztucznej inteligencji, by robot mógł funkcjonować na polu walki bez kontroli pilota.
Na razie żołnierze wykorzystują głównie bezzałogowe samoloty oraz SWORDS - robota wzrostu człowieka, widzącego wszystko, co się dzieje wokół niego (jego kąt widzenia to 360 stopni), atakującego wybrane cele za pomocą karabinów maszynowych. Trwają jednak prace nad modelami, przy których wspomniane maszyny będą niczym przedpotopowe zabawki.
Hari zauważa dwa podstawowe zagrożenia związane z oddaniem autonomii robotom. Jednym jest zwiększenie liczby ofiar śmiertelnych po przeciwnej stronie (robot nie waha się przed oddaniem śmiertelnego strzału), drugim zmniejszenie niechęci do działań zbrojnych wśród narodu. Obecnie w Stanach Zjednoczonych odzywają się liczne głosy protestu, domagające się wycofania wojsk z akcji na Bliskim Wschodzie. Głównym powodem niezadowolenia są przede wszystkim ofiary śmiertelne ze strony Amerykanów. Jeżeli zastąpią ich roboty, liczba protestów z pewnością spadnie. W końcu chodzi o to, by ginęli oni, a nie nasi.
Roboty nie czują, nie wahają się, nie mają empatii, nie rozróżniają niuansów dzielących np. żołnierza od cywila. Ich wykorzystanie na masową skalę może doprowadzić wiec do dehumanizacji wojny. Gdy zaś obie strony będą posługiwały się maszynami, pole walki zamieni się w jedną wielką arenę robotów, których jedynym celem jest wyeliminowanie przeciwnika. Przewiduje się, że w ciągu dudziestu lat autonomiczne roboty będą typowym wyposażeniem armii. Zaczyna brzmieć groźnie, nie sądzicie?
Źródło: The Independent