Utopijne blokowisko z USA. Ambitne plany zakończyły się wybuchem

Utopijne blokowisko z USA. Ambitne plany zakończyły się wybuchem02.05.2020 13:46
Adam Bednarek

Rzadko który nieudany eksperyment tak się kończy - wielkim wybuchem. Osiedle Pruitt–Igoe to z jednej strony historia o utopii, z drugiej przykład na to, jak łatwo wyciągnąć pochopne wnioski.

"Wielka nadzieja Ameryki!" - pisali zachwyceni dziennikarze, gdy pierwsi mieszkańcy wprowadzali się na osiedle Pruitt–Igoe w latach 50. XX wieku. Mimo że Minoru Yamasaki - architekt, który później zaprojektował wieże World Trade Center - wyobrażał sobie efekt inaczej. Miały być ogrody, miały być parki, aleje i zieleń. Były za to kiepskie materiały i jeszcze gorsze wykończenie. Wojna z Koreą sprawiła, że trzeba było pójść na kompromis i szukać oszczędności za wszelką cenę.

Osiedle Pruitt–Igoe miało być odpowiedzią na powojenne problemy mieszkaniowe w St. Louis. Coraz więcej rodzin decydowało się wyjeżdżać za miasto, by żyć w typowo amerykańskich domkach jednorodzinnych. W centrum została biedota. Burmistrzowi zamarzyły się wieżowce jak na Manhattanie. Ale co zrobić z żyjącymi w śródmieściu ludźmi? Wybudować im wielkie osiedle, składające się z 33 jedenastopiętrowych bloków. Projekt zrealizowano na obszarze dwudziestu trzech hektarów w zapuszczonej dotychczas dzielnicy DeSoto-Carr.

Chodziło nie tylko o to, aby ludzie mieli gdzie mieszkać. Minoru Yamasaki uważał, że architektura może przyczynić się do przemiany zachowań społecznych. Dobrze zaprojektowane miejsce do życia ma sprawić, że ludzie będą szczęśliwi i spokojni. Podobnie uważał burmistrz St. Louis.

Dzieci, które zyskają szansę dorastania w zdrowych warunkach, wyratowane z nędzy slumsów, będą mieć większą siłę fizyczną, duchową i ekonomiczną, pozwalającą im nieść ciężar demokratycznych tradycji

Nazwa osiedla uhonorowała dwie różne postaci. Pruitt pochodziło od nazwiska czarnoskórego pilota z czasów II wojny światowej, Igoe nawiązywało zaś do białego amerykańskiego kongresmena Igoe. Jako że przed oddaniem bloków do użytku Ameryka zniosła segregację rasową, Pruitt–Igoe miało być dowodem na to, że obie społeczności mogą żyć razem. Zakładano, że białych mieszkańców przyciągną stosunkowo niskie czynsze - 40 dol. za dwupokojowe mieszkanie. Wcześniej biała ludność St. Louis uciekała z centrum, nie chcąc mieszkać blisko czarnoskórej biedoty.

Dobre złego początki

Na początku wydawało się, że plany Minoru Yamasaki mogą się ziścić. Bloki zaprojektowane były tak, aby mieszkańcy jak najczęściej mogli się ze sobą spotykać. Świadczą o tym nie tylko pomieszczenia, w których miały odbywać się spotkania czy długie korytarze. Windy zatrzymywały się tylko na pierwszym, czwartym, siódmym i dziesiątym piętrze. A co z tymi, którzy mieszkali na trzecim, szóstym czy dziewiątym? Architekt liczył na to, że spacer po schodach sprawi, że sąsiedzi będą się ze sobą częściej spotykać, nawiązywać kontakty, rozmawiać. Architektura w końcu powinna gwarantować nie tylko dach nad głową. Jej zadanie to także zmiana nawyków ludzi.

I rzeczywiście tak było. Mieszkańcy osiedla żyli trochę jak na wsi, gromadząc się i przebywając ze sobą. Dzieci biegały razem, nie brakowało okazji do wspólnych imprez.

Ale o sielankowych początkach Pruitt–Igoe Amerykanie dowiedzieli się, gdy osiedle dawno zostało zburzone. W dokumencie Chada Freidrichsa z 2011 roku postanowiono zmierzyć się z mitami, jakie narosły wokół osiedla.

W ciągu dekady liczba mieszkańców Pruitt–Igoe spadła o jedną trzecią. Gdy podjęto decyzję o wysadzeniu budynków, bloki zamieszkiwało raptem 31 proc. mieszkańców. Upadek był spektakularny. Windy zaczęły zamieniać się w publiczne toalety, na korytarzach grasowali gangsterzy sprzedający narkotyki. Można było natknąć się na prostytutki. Sklepy rezygnowały z dostarczania towaru, podobnie reagowała policja, głucha na zgłoszenia. Osiedle pozostawiono samemu sobie.

"Zbyt dużo przejść, zbyt dużo wyjść. Zbyt wiele możliwości ucieczki przed policją" - tak tłumaczono rodzącą się na osiedlu przestępczość. Architekt był zaskoczony, że "ludzie okażą się aż tak skłonni do wandalizmu".

Publiczne inwestycje nie mają sensu - uważała władza

Sytuacja osiedla miała być dowodem dla całej Ameryki, że wspieranie biednych z publicznych pieniędzy to nie najlepszy pomysł. Możesz dać im luksusy, a i tak tego nie docenią - zdawała się mówić administracja prezydenta Nixona.

Pruitt–Igoe było więc kolejną typową utopią. O spektakularnej klęsce świadczył fakt, że władze nie chciały modernizować miejsca - choć pewne propozycje były, jak obniżenie bloków do czterech pięter - tylko postanowiły z hukiem wysadzić osiedle, dając wszystkim idealistom głośną lekcję. Pierwszy z 33 bloków wysadzono 16 marca 1972 roku. Upadek drugiego, przeprowadzony 22 kwietnia tego samego roku, Ameryka mogła śledzić na żywo dzięki relacji publicznej telewizji.

We wspomnianym wcześniej dokumencie mieszkańcy rzucili nowe światło na historię Pruitt–Igoe. Skarżyli się na brak jakichkolwiek inwestycji - a te szybko były potrzebne z racji wyboru najtańszych materiałów przy budowie. Władze nie reagowały na to, gdy zamożniejsi mieszkańcy postanowili wyprowadzić się, przez co spadły wpływy z czynszów. Zdaniem niektórych ekspertów przesiedlenia, które doprowadziły do przeludnienia na osiedlu, nie zawsze były konieczne.

Takich pomijanych czynników było więcej:

Polityka władz, decydujących się na wybudowanie bloków komunalnych, nie była konsekwentna. Dając najbiedniejszym nowe mieszkania, obarczyły ich finansową odpowiedzialnością za utrzymanie osiedla. Złą sytuację pogłębiały kuriozalne rozwiązania polityki społecznej, które de facto zmuszały ojców do opuszczenia rodzin, ponieważ ich obecność odbierała kobietom prawo do zasiłków.

Architektura, której zależy

Koniec osiedla Pruitt–Igoe to spektakularny przykład na to, jaki finał mają niektóre utopie - kiedy architektom chodziło o coś więcej niż tylko zarobienie na jeszcze jednym mieszkaniu. O ile do dziś zdania na temat 33 gigantów mogą być podzielone, nietrudno zatęsknić za czasami, gdy mieszkalnictwo miało ambicje wpływania na ludzkie zachowanie.

W artykule wykorzystałem informacje z książki "Betonia. Dom dla każdego".

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.