Wybory 2020 to ostateczny koniec "elektoratu beki". Żadne "Menelowe plus" już nie pomoże

Wybory 2020 to ostateczny koniec "elektoratu beki". Żadne "Menelowe plus" już nie pomoże29.06.2020 11:01
Adam Bednarek

Głosowali, żeby było śmiesznie. Dziś praktycznie już ich nie ma. To dowód na to, że w polskiej polityce żarty się skończyły. I że internet rzeczywistości nie zmieni.

Postulat "Menelowe+" podbił internet. Zaczęły powstawać memy i wydarzenia na Facebooku. Absurdalne hasło, rzucone w trakcie debaty prezydenckiej, sprawiło, że o Stanisławie Żółtku zaczęło robić się w Polsce głośno.

Jednak dziesiątki memów to jeszcze nie nadzieja na dobry wynik wyborczy. Tyle że Stanisław Żółtek, jako jedyny kandydat, doczekał się zaproszenia do… Kanału Sportowego. To nowa youtubowa platforma, za którą stoi Mateusz Borek, Tomasz Smokowski, Krzysztof Stanowski i Michał Pol. Niektórzy mówią, że jest rewolucją na polskim rynku - w końcu rzadko kiedy dwóch bardzo popularnych telewizyjnych ekspertów rozstaje się z dużą stacją, by skupić się na youtubowej działalności. A tak było w przypadku Borka i Smokowskiego, którzy wcześniej pracowali w Polsacie.

W jednym z programów udział Żółtka zapowiedział Krzysztof Stanowski. Zaproponował, że jeśli filmik zdobędzie odpowiednią liczbę "łapek w górę", to kandydat otrzyma zaproszenie.

Polityk? Nie, to "fenomen społeczny"

Lajki posypały się błyskawicznie. Kilka dni później Żółtek jako jedyny polityk wystąpił w Kanale Sportowym i zapowiedział odzyskanie Lwowa. Filmik zdobył przeszło 300 tys. wyświetleń i sporo pozytywnych komentarzy.

STANISŁAW ŻÓŁTEK - HEJT PARK W DOBRYM SKŁADZIE #45

Stanowski argumentował, że Żółtek może pojawić się na kanale, mimo że ten ma stronić od polityki. Po prostu wieloletni działacz Unii Polityki Realnej (tej samej partii, której przewodził Janusz Korwin-Mikke) to nie do końca typowy polityk, a raczej - "fenomen społeczny".

Tak czy siak, Żółtek był przecież kandydatem i dzięki swojemu żartobliwemu, publicystycznemu określeniu dostał się na kanał, który obserwuje przeszło 260 tys. użytkowników. Niezła platforma wyborcza.

Antysystemowi, ale dla żartu

Przy okazji wielu wyborów mieliśmy do czynienia z takimi "fenomenami społecznymi". Nie chodzi tutaj o kandydatów celujących w "elektorat gniewu" - jak Janusz Palikot, Paweł Kukiz czy Szymon Hołownia. Owszem, kandydaci "dla beki" też są "antysystemowi", ale bardziej niż ich poglądy funkcjonuje wizerunek. Jedynym powodem, dla którego się na nich głosuje, jest to, że ma być śmiesznie.

Przez lata takim kandydatem był Janusz Korwin-Mikke. Niby miał zaplecze w postaci antysystemowców i wolnorynkowców, ale nie da się ukryć, że nie tylko to zapewniało mu tak olbrzymią popularność w internecie.

Korwin-Mikke zdawał sobie sprawę, że specyficzny wizerunek i kontrowersyjne wypowiedzi mogą przyciągnąć tych, którzy szukają niepoważnej alternatywy. Wyborców próbował pozyskać na Intel Extreme Masters czy festiwalu fantastyki Pyrkon, chętnie pozując do zdjęć, które natychmiast stawały się memami.

Żółtkowi "bekowość" pozwoliła wyjść poza niszę, ale sukcesu wyborczego nie zapewniła. 0.23 proc. to wynik marny. Niby trochę lepiej jest wśród osób pomiędzy 18 a 29 rokiem życia - 0.8 proc. - ale nadal nie jest to poważny rezultat. Co najlepiej pokazuje, że na żartach daleko się nie zajedzie.

Żarty się skończyły

To dużo mówi o polskiej demokracji. Dla wyborców żarty już się skończyły. Dawni zabawni antysystemowcy zamiast rozwalać stary ład od środka, zajęci byli drzemką. Jeśli już ktoś głosował przeciwko komuś, to na kandydatów, którzy mogą przyczynić się do zmian. Albo przyciągają, niestety, radykalnymi postulatami. Sytuacja, że do Sejmu wchodzi ktoś, kto robi sobie ze wszystkiego podśmiechujki, pewnie nam nie grozi. I to raczej dobra wiadomość.

Z drugiej strony w dawnych dyskusjach fantazjowano o kandydacie z internetu. Niezależnej osobie, która porwie tych dotychczas nie głosujących. O kimś, kto przełoży popularność z sieci na rzeczywistość. Wielokrotnie lajki i udostępnienia przegrywały jednak z tym, że jakiś inny kandydat pojawiał się regularnie w telewizji lub był na ustach publicystów.

Trudno wyobrazić sobie, żeby we współczesnym internecie ktoś miał szansę na sukces wyborczy. Żyjemy w epoce fake newsów, sponsorowanych kampanii i tajemniczych algorytmów. Sieć stała się polem bitwy, na którym wykorzystuje się analityczne narzędzia i olbrzymie pieniądze. Wystarczy zobaczyć, jak działają Rosjanie, którzy próbują za pomocą wpisów w mediach społecznościowych manipulować społeczeństwem.

Są w sieci całą dobę, siedem dni w tygodniu. I nie ma powodu, by twierdzić, że inne strony działają biernie. W takich warunkach "bekowy" kandydat, który swoją popularność zdobywa wyłącznie memami, nie ma szans, by się przebić.

Rzecz jasna nie twierdzę, że szkoda, iż takim kandydatem Stanisław Żółtek się nie okazał. Jego poglądy i wizja Polski nie mają znaczenia. Jest on ciekawym przykładem, że dawne wyobrażenie internetu i jego wpływu na politykę definitywnie przeszło do historii.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.