Google Street View od teraz także na wodzie
Pewnie nieraz zdarzyło się wam "chodzić" po ulicach stolicy odległego państwa dzięki usłudze Street View. Niestety mimo chęci sfotografowania całego świata są miejsca na świecie, do których Google Car nie jest w stanie dotrzeć. Szczęśliwie jest i na to proste rozwiązanie.
20.08.2011 11:00
Pewnie nieraz zdarzyło się wam "chodzić" po ulicach stolicy odległego państwa dzięki usłudze Street View. Niestety mimo chęci sfotografowania całego świata są miejsca na świecie, do których Google Car nie jest w stanie dotrzeć. Szczęśliwie jest i na to proste rozwiązanie.
Zobacz także
Dzięki usłudze Google Street View można oglądać z punktu widzenia pieszego najbardziej odległe miejsca na świecie, na wszystkich kontynentach (nawet na Antarktydzie). Do długiej listy obszarów objętych usługą już wkrótce dołączą nawet najbardziej niedostępne - jak np. wioski Indian w głębi amazońskiej dżungli.
Google jest w trakcie dokumentowania Amazonki i Rio Negro - dwóch rzek w Ameryce Południowej. Jest to możliwe dzięki łodzi i rowerowi z charakterystycznym sprzętem do robienia panoramicznych zdjęć. Google planuje pozostawienie części sprzętu mieszkańcom tych terenów, żeby sami mogli wziąć udział w akcji dokumentowania osad położonych przy nurcie Amazonki. Jeden z rowerów pozwoli również zajrzeć na polne drogi - pracownicy Google'a dotrą do miejsc, które nigdy wcześniej nie słyszały o czymś takim jak Internet.
Cała akcja nie mogłaby się odbyć bez inicjatywy proekologicznej Foundation for a Sustainable Amazon. Google przyznaje, że to właśnie przedstawiciele fundacji wyszli z propozycją odwiedzenia tych terenów. Organizacja ma nadzieję, że stworzenie cyfrowego obrazu Amazonki pozwoli zrozumieć specyfikę tego terenu w sposób bardziej przyziemny. Każdy będzie mógł zobaczyć jak wyglądają prawdziwe wioski i życie nad wodami największej rzeki świata.
Jak na razie Google zaczyna dokumentować 50-kilometrowy odcinek Rio Negro zaczynając od osady Tumbira niedaleko Manaus, stolicy brazylijskiego stanu Amazonas. Na razie nie wiadomo, czy miejscowi obawiają się o swoją prywatność.
Źródło: popsci.com