Inteligentne zegarki to przyszłość. A co nadejdzie po nich?
Patrząc na to, co szykują producenci, można odnieść wrażenie, że wkrótce naszym życiem zawładną gadżety, które do tej pory mogły istnieć tylko w filmach science fiction. Dostępne obecnie rozwiązania będą pięknie ewoluować. Najlepszym tego przykładem są zegarki na rękę, które powoli stają się równie „inteligentne” jak smartfony. Co przyniesie przyszłość?
Patrząc na to, co szykują producenci, można odnieść wrażenie, że wkrótce naszym życiem zawładną gadżety, które do tej pory mogły istnieć tylko w filmach science fiction. Dostępne obecnie rozwiązania będą pięknie ewoluować. Najlepszym tego przykładem są zegarki na rękę, które powoli stają się równie „inteligentne” jak smartfony. Co przyniesie przyszłość?
Zgodnie z ideą wearable computer zegarki powoli przestają być tylko prostymi gadżetami pokazującymi godzinę. Stają się narzędziami, za pomocą których będziemy zarządzać smartfonami, szybko sprawdzać informacje o naszym otoczeniu czy komunikować się ze znajomymi.
Wszystko zaczęło się w Chinach...
Wearable computer to rodzaj komputera lub inteligentnego urządzenia, które można założyć na rękę, nosić na nosie lub które jest częścią garderoby (na przykład smartfon w koszulce). Termin ten nie jest nowy, funkcjonuje bowiem już od lat osiemdziesiątych. Ale początki „noszonych komputerów” sięgają już XVII wieku.
Wtedy to na dworze pierwszych cesarzy Chin z dynastii Qing pojawiło się najmniejsze w pełni funkcjonalne liczydło, które było ozdobą pierścienia. W szerokim ujęciu "komputer" oznacza urządzenia ułatwiające skomplikowane czynności, a takie było w tamtych czasach liczenie. Ten malutki pierścień można więc uznać za pierwszy wearable computer na świecie.
Także opracowany w 1810 roku pierwszy naręczny zegarek kieszonkowy Breguet for the Queen of Naples można było traktować w tamtych czasach jako pewnego rodzaju „komputer”, chociaż obecnie nie wydaje się niczym szczególnym. Za pierwszy faktycznie zakładany komputer można uznać zaprezentowany w 1981 roku przez Steve'a Manna komputer... w plecaku. Co ciekawe, pozwalał on nie tylko na proste obliczenia, ale też obsługiwał na przykład dołączoną kamerę i funkcje fotograficzne.
Dzwoń z nadgarstka
W ciągu poprzednich trzech dekad w rozwój komputerów na rękę zaangażowanych było wiele firm, w tym tacy giganci jak IBM, Sony, Fossil czy Via. Ostatnie lata przyniosły skok jakościowy, co jest zasługą m.in. szybko rozwijającego się segmentu mobilnego. Miniaturyzacja kości pamięci RAM, coraz bardziej wydajne układy ARM czy możliwość tworzenia dotykowych ekranów w technologii pojemnościowej to tylko wybrane aspekty, które przyczyniły się do powstania LG GD910, czyli - zaprezentowanego w 2009 roku - pierwszego telefonu w formie zegarka na rękę.
Zapowiadając model GD910, przedstawiciele południowokoreańskiego producenta mówili nawet, że „to naprawdę coś, co chcielibyście zobaczyć na ręce Jamesa Bonda w filmach o agencie 007”. Niestety, zegarkofon - choć zachwycał miniaturyzacją - był bardzo drogi (cena topowych smartfonów z tamtego okresu). A pozwalał tylko na rozmowy, odtwarzanie muzyki, transfer plików po Bluetooth czy wysyłanie SMS-ów.
Wraz z popularyzacją smartfonów z wielkimi ekranami producenci zaczęli szukać sposobów, żeby ułatwić korzystanie z nich. Ciągłe sięganie do kieszeni i wyciąganie ponad 4-calowego telefonu jest po prostu męczące. Okazało się więc, że kierunek, który niegdyś obrało LG, nie był taki zły.
Jak wygodnie sterować smartfonem? Zegarkiem!
Tym razem producenci nie próbowali jednak w zegarku upchnąć urządzenia o możliwościach pełnoprawnego smartfona, a skupili się na opcji jego kontroli za pomocą małego ekraniku, który będzie spoczywał na nadgarstku, zawsze na wyciągniecie ręki. Tak powstały m.in. Sony LiveView, Sony SmartWatch czy Motorola MOTOACTV.
Te małe gadżety wystarczyło sparować z telefonem przez Bluetooth, aby bez konieczności sięgania do kieszeni odbierać połączenia czy sprawdzać wiadomości SMS. A to jeszcze nic. Motorola swoje akcesorium dla aktywnych wyposażyła w funkcję odczytywania wiadomości, osobne radio FM, a nawet odtwarzacz MP3 z opcją analizowania utworów, przy których użytkownikowi biega się najlepiej.
Jeszcze więcej opcji miał SmartWatch Sony, który bez konieczności dotykania telefonu pozwalał sprawdzać najnowsze wiadomości z serwisów społecznościowych, wiadomości e-mail, prognozę pogody czy powiadomienia z kalendarza, jak również kontrolować odtwarzacz audio czy kamerę w telefonie.
Apple zmieni definicję „inteligentnych zegarków”?
iWatch w zasadzie powinien przypominać nowego iPoda nano, który również może być noszony na ręce. Sprzęt będzie jednak prawdopodobnie wyposażony w wygięty ekran, który ułatwi korzystanie z gestów. Będzie on również obsługiwał wszystkie funkcje dostępne w „inteligentnych zegarkach”, a przy tym Apple może mieć w rękawie prawdziwego asa...
Według reporterów WSJ iWatch będzie oparty na zmodyfikowanym systemie iOS, a jego ważną zaletą będzie obsługa asystenta głosowego Siri. To niezwykle rozbudowa usługa Apple'a, która pozwala na głosową komunikację ze smartfonem lub tabletem, bez dotykania ekranu. Wystarczy zadać pytanie, a program przeanalizuje słowa, wyciągnie z nich kontekst i wykona daną czynność.
Nie ma znaczenia, czy pyta się Siri o pogodę na jutro, wynik ostatniego meczu ulubionej drużyny czy znajdujące się w pobliżu lokale. To jeszcze nic, ponieważ Siri radzi sobie nawet z kontekstowymi pytaniami – może podpowiedzieć, czy jutro trzeba będzie zabrać ze sobą parasol. Aplikacja, „rozmawiając” z użytkownikiem, może rezerwować pokoje w hotelach lub stoliki w restauracjach, dodać wpisy do listy zadań lub kalendarza, a nawet aktualizować status na Facebooku.
Zapowiada się więc, że iWatch nie będzie kolejnym gadżeciarskim zegarkiem, wyświetlającym podstawowe dane z ekranu smartfona, ale sprzętem pozwalającym w drodze odszukiwać informacje bez konieczności sięgania do kieszeni po smartfona.
Czy rynek tego potrzebuje?
Już teraz wielu ekspertów i analityków przewiduje, że zegarek Apple'a będzie prawdziwym hitem i czymś, co zmieni reguły gry. Zainteresowanie tego typu gadżetami doskonale pokazał projekt Pebble Watch, który w zeszłym roku pojawił się na Kickstarterze. Dzięki dużej popularności twórcom w ciągu zaledwie kilku miesięcy udało się zebrać fundusze potrzebne do przygotowania finalnej wersji urządzenia.
Dlaczego więc nie miałoby się udać firmie Apple, która ma mnóstwo oddanych fanów czekających na kolejne niezwykle produkty. Gigant z Cupertino nie musi obawiać się słabej sprzedaży swojego zegarka. Jak kiedyś iPhone, tak teraz iWatch może wyznaczyć trendy w nowym segmencie i całkowicie zmienić sposób postrzegania zegarków. Zapewne mocno przyczyni się też do propagowania terminu "wearable computer", chociaż to tylko jedna z jego gałęzi. Prawdziwą rewolucję ma przynieść Google Glass.
Przyszłość pod znakiem gadżetów, z którymi się nie rozstajemy?
Okulary Google'a wykorzystujące rzeczywistość rozszerzoną (Augmented Reality) zostały zapowiedziane już jakiś czas temu. Wyszukiwarkowy gigant na bieżąco informuje o pracach nad nimi, ale mechanizm działania jest znany od dawna. Okulary wyposażone w kamerkę mają komunikować się ze smartfonem (wykorzystanie jego mocy obliczeniowej i łączności), analizować rejestrowany kamerą obraz i nanosić na niego dodatkowe informacje z Sieci.
Wyobraźnie sobie: idziecie obok restauracji, a Google Glass podaje menu z cenami polecanych potraw, patrzycie na wystawę sklepową, a okulary wyświetlają ceny konkretnych produktów w popularnych sklepach internetowych. Zawieszenie wzroku na znanym dziele sztuki może przywołać jego kompletną historię. Zastosowania ogranicza w zasadzie tylko wyobraźnia twórców aplikacji.
Ostatnio z Google Glass korzystał Joshua Topolsky z serwisu The Verge, który swoje wrażenia - bardzo pozytywne zresztą - opisał w ciekawym artykule. Jego zdaniem Google Glass będą spełnieniem wizji, jaką snuli nasi ojcowie i dziadkowie. Co więcej, nie jest to melodia przyszłości, ale coś, co w ciągu najbliższych lat może wywołać na rynku zamieszanie.
Wearable computing z pewnością będzie jeszcze ewoluował. Okulary wykorzystujące rzeczywistość rozszerzoną, inteligentne zegarki, giętkie smartfony, które można będzie nosić jak bransolety czy koszulki reagujące na emocje, to tylko wybrane możliwości.
Skoro smartfony już teraz zastępują powoli komputery i stają się urządzeniami, bez których coraz częściej nie wyobrażamy sobie codziennego życia, dlaczego nie miałyby być na stałe połączone z naszym ciałem? Gdy widzę koncepty wibrujących tatuaży czy zaszywanych pod skórą wyświetlaczy, jestem pewien, że producenci już o tym myślą.