Kamera termowizyjna w domu - gadżet dla majsterkowicza
Według serwisu money.pl kamery termowizyjne pojawią się w galeriach handlowych. Będą mierzyć temperaturę klientów i sprawdzać, czy ktoś nie ma objawów koronawirusa. Z tej okazji warto przypomnieć, że sprzęt nie zawsze wykorzystuje się w tak poważnych sprawach.
26.04.2020 11:32
Już wcześniej kamery termowizyjne wykorzystywane były na lotniskach czy przez Straż Graniczną, dzięki czemu udawało się powstrzymywać przemytników. Teraz urządzenia mogą stać się częścią naszej codzienności i "wyłapywać" osoby z objawami koronawirusa. To na razie pomysł rządu. Z propozycją na pewno nie zgodziliby się w Estonii czy Finlandii, gdzie już dowiedziono, że taka forma kontroli nie do końca się sprawdza.
Nie zawsze kamery termowizyjne wykorzystuje się w tak poważnych i zaawansowanych misjach. W polskich sklepach z elektroniką znajdziemy tego typu urządzenia dla zwykłego Kowalskiego.
Przydają się choćby w budownictwie, pozwalając szybko wyszukać nieszczelności wokół drzwi i okien, dostrzec ukryte w ścianach rury i przewody czy skontrolować działanie urządzeń elektrycznych. Ceny zaczynają się od ok. 1,7 tys. zł, a najbardziej zaawansowane modele mogą kosztować nawet przeszło 3 tys. zł.
Kamery termowizyjne swego czasu były też gadżetem do telefonów. Potencjał tego dodatku nie został do dziś w pełni wykorzystany, mimo że na rynku już dostępne są pierwsze smartfony z wbudowaną kamerą termowizyjną.
Urządzenia mogą być więc przykładem powszechnie stosowanych gadżetów, które w dobie koronawirusa otrzymają nowe znaczenie.