Kamera termowizyjna w domu - gadżet dla majsterkowicza

Według serwisu money.pl kamery termowizyjne pojawią się w galeriach handlowych. Będą mierzyć temperaturę klientów i sprawdzać, czy ktoś nie ma objawów koronawirusa. Z tej okazji warto przypomnieć, że sprzęt nie zawsze wykorzystuje się w tak poważnych sprawach.

Kamera termowizyjna w domu - gadżet dla majsterkowicza
Adam Bednarek

Już wcześniej kamery termowizyjne wykorzystywane były na lotniskach czy przez Straż Graniczną, dzięki czemu udawało się powstrzymywać przemytników. Teraz urządzenia mogą stać się częścią naszej codzienności i "wyłapywać" osoby z objawami koronawirusa. To na razie pomysł rządu. Z propozycją na pewno nie zgodziliby się w Estonii czy Finlandii, gdzie już dowiedziono, że taka forma kontroli nie do końca się sprawdza.

Nie zawsze kamery termowizyjne wykorzystuje się w tak poważnych i zaawansowanych misjach. W polskich sklepach z elektroniką znajdziemy tego typu urządzenia dla zwykłego Kowalskiego.

Przydają się choćby w budownictwie, pozwalając szybko wyszukać nieszczelności wokół drzwi i okien, dostrzec ukryte w ścianach rury i przewody czy skontrolować działanie urządzeń elektrycznych. Ceny zaczynają się od ok. 1,7 tys. zł, a najbardziej zaawansowane modele mogą kosztować nawet przeszło 3 tys. zł.

Obraz
© Shutterstock

Kamery termowizyjne swego czasu były też gadżetem do telefonów. Potencjał tego dodatku nie został do dziś w pełni wykorzystany, mimo że na rynku już dostępne są pierwsze smartfony z wbudowaną kamerą termowizyjną.

Urządzenia mogą być więc przykładem powszechnie stosowanych gadżetów, które w dobie koronawirusa otrzymają nowe znaczenie.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (2)