„Kevin sam w domu” i gadżety. Niesamowite cuda techniki, które mógł znaleźć pod choinką

„Kevin sam w domu” i gadżety. Niesamowite cuda techniki, które mógł znaleźć pod choinką

„Kevin sam w domu” i gadżety. Niesamowite cuda techniki, które mógł znaleźć pod choinką
Łukasz Michalik
26.12.2015 19:50, aktualizacja: 27.12.2015 14:56

Jakie elektroniczne gadżety były szczytem marzeń na początku lat 90.? Wiele z nich wygląda dzisiaj tajemniczo, a przy okazji zaskakuje niebanalnymi pomysłami. Technologia w stylu retro ma w sobie niesamowity urok!

Sound Bites Lollipop

Ten niebanalny sprzęt zaskakuje pomysłowością. Sound Bites Lollipop to rodzaj uchwytu na lizaka, który poprzez wibracje przekazywane na szczękę użytkownika pozwalał mu na słuchanie niesłyszalnej dla otoczenia muzyki, tworząc koncert, słyszalny wyłącznie w łowie jednej osoby.

Obecnie rozwiązanie to jest stosowane – w nieco innej formie – w niektórych sportowych playerach MP3, niektórych goglach VR i AR (jak choćby Google Glass) czy wojskowych zestawach słuchawkowych. Warto pamiętać, że nie jest to nowa technologia – w latach 90. mogły korzystać z niej dzieci, łącząc uwielbienie do słodyczy ze słuchaniem muzyki. Jak dla mnie – niesamowite.

Britney Spears McDonalds 'Hit Clips' Commercial With N*Sync

Myślicie, że używana w różnych gadżetach pamięć flash to wynalazek naszych czasów? Nic bardziej mylnego – z nagrań zapisanych na miniaturowych nośnikach flash korzystano już ponad 20 lat temu. Przykładem takiego gadżetu jest HitClips – kieszonkowe cudo, pozwalające na odgrywanie minutowych utworów albo ich fragmentów, zapisanych na miniaturowych nośnikach w formie płaskiego breloczka.

To pomysłowe urządzenie było początkowo oferowane jako promocyjny gadżet McDonalda, ale z czasem – w obliczu dużego zainteresowania klientów – trafiło do normalnej sprzedaży w cenie 20 dolarów. Karty z muzyką kosztowały sporo, bo aż 4,99 dolara – pamiętajmy, że długość zapisanego utworu była ograniczona do jednej minuty. Mimo tego HitClips przyniósł swojemu producentowi, firmie TIGER, ponad 80 mln dolarów zysku. Nic dziwnego – w końcu minutowy, zapętlony fragment „...Baby One More Time” Britney można było przecież słuchać bez końca.

Talkboy Commercial

Sztandarowy gadżetem czasów Kevina, który swoje istnienie zawdzięcza w gruncie rzeczy wystąpieniu w filmie, jest Talkboy. Jego historia jest o tyle ciekawa, że przed premierą filmu Talkboy w ogóle nie istniał. Pojawił się w drugiej części przygód Kevina jako fikcyjny gadżet i z miejsca przypadł do gustu widzom, którzy zaczęli pytać w sklepach o nieistniejący, wymyślony na potrzeby filmu sprzęt.

Trudno było nie wykorzystać takiej okazji – niedługo po premierze filmu Talkboy pojawił się w sklepach, z miejsca stając się ulubionym gadżetem wielbicieli Kevina. Był to po prostu dyktafon, z wbudowanym głośnikiem pozwalającym na natychmiastowe odsłuchanie nagrań i przełącznikiem, pozwalającym zmieniać ich tempo.

GirlTech Password Journal commercial

Zanim miejscem, pozwalającym zapisywać najprywatniejsze przemyślenia, opinie czy rozterki stały się blogi, Twitter czy Facebook, młodzi wielbiciele technologii mogli w latach 90. skorzystać gadżetu o nazwie Password Journal.

Był to rodzaj tradycyjnego notatnika, zamkniętego w twardej, plastikowej obudowie. Wyjątkowość tego rozwiązania polegała na tym, że obudowa była zabezpieczona w całkiem pomysłowy sposób – za jej otwarcie odpowiadał moduł rozpoznający głos, który pozwalał na otwarcie notatnik dopiero po wypowiedzeniu znanego użytkownikowi słowa klucza. Kolejne wersje tego gadżetu są dostępne również współcześnie!

Yak Bak

Gadżet w tandetnej plastikowej obudowie był wyposażony w tylko dwa przyciski, pozwalające na odtwarzanie i nagrywanie. W gruncie rzeczy był tańszą, prostszą i mniejszą wersją Talkboya, a zarazem dowodem na to, że historia zatacza wielkie koło – oferując maksymalnie 6 sekund nagrania audio Yak Bak był w gruncie rzeczy prekursorem współczesnego Vine’a i jego licznych klonów.

Hasbro Bop It Commercial

Ten niezwykły gadżet wyglądał jak wyrafinowane narzędzie tortur, albo broń Predatora, którą ten zgubił podczas polowania w dziecięcym pokoju. Zadaniem tego gadżetu było testowanie i rozwijanie funkcji motorycznych użytkownika.

Czyli w praktyce uczenie go szybkiego reagowania na głosowe, losowo odgrywane przez BopIt komendy, każące przekręcać, ciągnąć lub wciskać odpowiednie części urządzenia. W teorii brzmi to prosto, ale przy odpowiednim podkręceniu tempa pozwalało przekonać się na własnej skórze, co oznaczają słowa „poziom: Azjata”.

Video Now Commercial (The Original B&W Version)

Gadżet trochę młodszy od pozostałych, bo pochodzący z początku XXI wieku, to dzieło firmy Hasbro. Producent zabawek opracował nie tylko serię własnych, kieszonkowych odtwarzaczy wideo, ale również własny nośnik danych o nazwie PVR, czyli Personal Video Disc, przypominający płytę CD czy DVD, ale o mniejszej średnicy 108 milimetrów.

PVR mieścił 450 megabajtów danych, co wystarczało na zapisanie 30 minut materiału wideo, co pozwalało zmieścić większość popularnych kreskówek czy programów dla dzieci. Wadą tego rozwiązania był fakt, że film był wyświetlany na miniaturowym, czarnobiałym ekranie.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)