Twitter rozpoczyna współpracę z Yandeksem
21.02.2012 18:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W pogoni za najświeższymi informacjami największa wyszukiwarka w rosyjskojęzycznej części Sieci, Yandex, podpisała umowę z Twitterem. Na czym będzie polegała współpraca obu serwisów?
W pogoni za najświeższymi informacjami największa wyszukiwarka w rosyjskojęzycznej części Sieci, Yandex, podpisała umowę z Twitterem. Na czym będzie polegała współpraca obu serwisów?
Yandex, który wśród rosyjskojęzycznych internautów ma znacznie silniejszą pozycję (ok. 60 proc. udziałów w rynku) od Google’a, postanowił udostępnić swoim użytkownikom najświeższe wiadomości z Twittera.
Podpisana pomiędzy Yandeksem i Twitterem umowa przewiduje, że za pomocą dedykowanej strony Twitter.Yandex.ru użytkownicy rosyjskiego serwisu mogą wyszukiwać treści z serwisu mikroblogowego.
Choć ze względu na specyfikę Yandeksu priorytet będą miały informacje w języku rosyjskim, użytkownicy zobaczą również popularne tweety w innych językach. Podobną umowę podpisał wcześniej Microsoft, który za dostęp do tweetów płaci Twitterowi 30 mln dolarów rocznie. Kwota, jaką zapłaci Yandex, nie jest na razie znana.
Wygląda to na próbę nadążenia za Google’em, który najpierw współpracował z Twitterem, by po wygaśnięciu umowy w lipcu 2011 roku rozpocząć coraz intensywniejsze promowanie informacji pochodzących z Google+. Nie chcę w tym miejscu wyjść na malkontenta, ale pozwolę sobie na trochę dłuższy komentarz.
Choć słowa o dostarczaniu najciekawszych, najświeższych informacji brzmią dobrze w komunikatach prasowych, rzeczywistość jest znacznie bardziej banalna – w przypadku wyszukiwania informacji z wykorzystaniem serwisów społecznościowych okazuje się, że jak podaje Webhosting, ponad połowa zapytań to po prostu nazwiska celebrytów.
Przekładając to na polskie realia - umowy o współpracy, jak ta opisana powyżej, mają w teorii zapewniać szybki dostęp do wiedzy i informacji o ważnych wydarzeniach, a w praktyce i tak kończy się na majtkach Dody.
Źródło: Business Insider • Webhosting • TechCrunch