Można śmiało powiedzieć, że tradycji stało się zadość. Z zaskoczeniem obserwowaliśmy odważne deklaracje dotyczące wydania Internet Explorera 8 jeszcze w tym roku. Okazuje się jednak, że życie szybko zweryfikowało plany Microsoftu.
Można śmiało powiedzieć, że tradycji stało się zadość. Z zaskoczeniem obserwowaliśmy odważne deklaracje dotyczące wydania Internet Explorera 8 jeszcze w tym roku. Okazuje się jednak, że życie szybko zweryfikowało plany Microsoftu.
W ciągu tego roku w świecie przeglądarek wydarzyło się bardzo wiele. Zespoły pracujące nad rozwojem aplikacji takich jak Firefox, czy Opera uwijają się jak w ukropie, chcąc dostarczyć użytkownikowi jak najnowsze i najlepsze rozwiązania. W przypadku Internet Explorera tego pośpiechu nie widać. Czy to dobrze?
Nie do końca. Mamy okazję obserwować, jak Microsoft stopniowo wycofuje się z deklaracji, których wprowadzenie w życie mogło przyczynić się do znaczącego uatrakcyjnienia przeglądarki. Jednak poza rezygnacją z niektórych nowości dochodzi jeszcze jeden irytujący czynnik - odsuwanie premiery w czasie.
Problemu by nie było, gdyby IE należało do przeglądarek rozwijanych bardzo dynamicznie, gdzie kolejne wersje pojawiają się w sposób regularny co kilka miesięcy. Ile czasu upłynęło od wydania stabilnego IE 6 do chwili pojawienia się IE 7? Pół roku? Dwa lata? Nie! 5 lat!
Początkowo planowano wydanie IE 8 już w listopadzie tego roku, ale wiadomo, że prace na pewno nie zostaną ukończone przed bieżącego roku. Wersji "kandydujące do stabilnej" możemy spodziewać się dopiero w przyszłym kwartale nadchodzącego roku, ale w przypadku firmy z Redmond i ten termin należy potraktować dość mocno umownie.
Źródło: CNET