Akcelerator cząstek w garażu, czyli wyższość umysłu nad górami forsy

Akcelerator cząstek w garażu, czyli wyższość umysłu nad górami forsy12.07.2012 13:02
Fot. P.Keating
Mariusz Kamiński

O CERN-ie i LHC pisałem już wielokrotnie i prawie zawsze niezbyt pochlebnie. Efektywność naukowa tego molocha jest praktycznie żadna, a jedyna dziedzina, w której ta instytucja świetnie sobie radzi, to pochłanianie pieniędzy z siłą czarnej dziury. Dziś będę rozpływał się w zachwytach, bo pojawił się człowiek, który jest prawdziwym domorosłym naukowcem i wynalazcą, a jego cnotą jest nieoglądanie się na sowite granty. Oto Patrick Stevenson-Keating.

O CERN-ie i LHC pisałem już wielokrotnie i prawie zawsze niezbyt pochlebnie. Efektywność naukowa tego molocha jest praktycznie żadna, a jedyna dziedzina, w której ta instytucja świetnie sobie radzi, to pochłanianie pieniędzy z siłą czarnej dziury. Dziś będę rozpływał się w zachwytach, bo pojawił się człowiek, który jest prawdziwym domorosłym naukowcem i wynalazcą, a jego cnotą jest nieoglądanie się na sowite granty. Oto Patrick Stevenson-Keating.

Odwieczna narracja, która może być tłem dla historii tego człowieka, jest prosta jak drut. Największe wynalazki naszej cywilizacji rzadko kiedy potrzebowały kolosalnych pieniędzy. Ba, część z nich nie potrzebowała żadnych pieniędzy, by zrewolucjonizować nasze życie. Wystarczył genialny umysł, czasami trochę szczęścia i niewielkie zaplecze laboratoryjne.

Patrick Stevenson-Keating nie bał się porwać z motyką na słońce i postąpił jak prawdziwy pionier. Któregoś pięknego dnia pomyślał - LHC to potężne urządzenie, operujące niesamowitymi energiami, rozbudzające wyobraźnię każdego fascynata fizyki. Może skonstruuję coś takiego w domu...?

Fot. P.Keating
Fot. P.Keating

Jak pomyślał, tak zrobił. Patrick zmontował domowy akcelerator cząstek. Wszystkie elementy wykonał ręcznie, włącznie z bańkami szklanymi, które dmuchał w ogniu siłą własnych płuc. Keating nie jest naukowcem z wielkiego uniwersytetu, kształcił się sam w wolnym czasie. Zawodowo zajmuje się projektowaniem urządzeń opartych na najnowszych technologiach. Patrick podziela również moje obawy dotyczące kondycji współczesnej nauki:

Współczesna nauka staje się coraz bardziej abstrakcyjna i odizolowana od codzienności zwykłego człowieka.

Zasada działania HPA jest banalnie prosta. Wiązka cząstek jest wystrzeliwana w próżnię, a jej tor regulują magnesy. Gdy cząstki ulegają kolizji, zachodzi reakcja. Jedyna różnica (poza skalą) jest taka, że wynalazek Patricka wykorzystuje elektrony, a LHC protony. Powody są czysto praktyczne: energia potrzebna do użycia protonów jest nieporównywalnie większa od tej wykorzystywanej przy elektronach.

Jak wygląda sam proces? Po wciśnięciu przycisku na dwóch elektrodach pojawia się napięcie 45 000 V. Olbrzymia różnica potencjału sprawia, że elektrony gromadzą się na czubku mosiężnej katody umieszczonej w gumowym korku. Gdy na drugim końcu szklanej rurki dostarczone zostaje przeciwstawne napięcie na anodę (widoczny na filmie mały dysk), elektrony zostają wyrwane i wyrzucone w stronę końca szklanej bańki. Część z nich zderza się z anodą, a część przenika dalej, by zakończyć podróż na fosforowej powłoce szklanej bańki. Produktem reakcji są strumienie fotonów, czyli światło.

Keating ma światopogląd niezwykle rzadki wśród zadufanych w sobie naukowców. Sądzi on, że nauka powinna być w miarę możliwości powiązana z projektowaniem. Co więcej, jego zdaniem takie powiązanie jest całkowicie naturalne. Przecież celem naukowców starej daty (przepraszam za uogólnienie) była użyteczność, a ogólniej - działanie dla dobra ludzkości. Keating chciałby, aby nauka miała tak chlubne fundamenty.

Czy HPA przyczyni się do niezwykłych odkryć? Pewnie nie. Najpiękniejszą rzeczą w tej historii jest jej oświeceniowy charakter, przypomnienie, czym kiedyś była nauka i jak bliska była zwykłemu człowiekowi. Dziś staje się ona hermetyczną i niepraktyczną zabawką chciwych naukowców. A gdyby ktoś wątpił w głoszone przeze mnie "wsteczniactwo", to jest jeszcze jeden argument za wspieraniem tego typu wynalazców i konstruktorów; pierwszy cyklotron był niewielkim urządzeniem, a jego budowa zajęła kilka dni. Nagroda za jego konstrukcję wyniosła 500 dol. Do dziś wykorzystuje się go w zakładach fizyki nuklearnej. Mam nadzieję, że ten fakt da do myślenia wielu zwolennikom pompowania kosmicznych sum w naukę.

Fot. P.Keating
Fot. P.Keating

Źródło: Wired

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.