Bzdury z Ministerstwa Kultury, czyli jak okradłem Kazika i Szwedów z In Flames

Bzdury z Ministerstwa Kultury, czyli jak okradłem Kazika i Szwedów z In Flames18.11.2014 08:28
Zdjęcie dziewczyny z kolumnami pochodzi z serwisu Shutterstock.

Według geniuszy z Ministerstwa Kultury naraziłem moich ulubionych wykonawców na straty. Wiecie dlaczego? Bo kupiłem ich płytę, a następnie skorzystałem z niej w ramach przewidzianego prawem dozwolonego użytku. Absurd? Tak. Ale ten absurd to oficjalne stanowisko polskiego ministerstwa.

Zagotowałem się. Po prostu. Rzadko zdarza się, by działania urzędników wywołały u mnie jakąś żywszą reakcję – do wielu absurdów chyba się przyzwyczaiłem, inne mnie nie dotyczą, a jeszcze inne traktuję jako irytującą, ale w sumie całkiem niską cenę za przywilej mieszkania w pięknym kraju między Bugiem i Odrą. Tym razem poziom urzędniczej głupoty okazał się jednak trudny do zignorowania. O co chodzi?

Dziennik Internautów opublikował wczoraj ciekawy materiał, dotyczący tzw. dozwolonego użytku, czyli tego, co zgodnie z prawem możemy zrobić np. z kupioną płytą. Chodzi o oświadczenie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które stwierdza, że dozwolony użytek naraża artystów na straty, które trzeba im rekompensować. A na dodatek, że jestem tych strat bezpośrednim sprawcą. Dlaczego?

Dozwolony użytek

Pod względem muzycznych przyzwyczajeń mentalnie zatrzymałem się w poprzedniej dekadzie - muzykę kupuję na płytach, a nie w postaci plików. Ani – tym bardziej – nie w postaci czasowego prawa do jej słuchania.

Wiem, że z takim podejściem jestem dinozaurem, ale lubię tę całą otoczkę związaną z fizycznymi nośnikami i świadomość, że żadna kłótnia w zespole czy niesnaski w wytwórni muzycznej nie pozbawią mnie ulubionych utworów. O ile z chmury mogą zniknąć (i znikają!) w każdej chwili, to usunięcie ich z mojej półki wydaje się mało prawdopodobne.

Jako właściciel płyty CD mogę z niej korzystać w ramach tzw. dozwolonego użytku. Nie wnikając w meandry polskiego prawa chodzi o to, że między innymi mogę sobie zripować płytę do pliku audio, aby posłuchać jej na sprzęcie innym, niż odtwarzacz CD.

Człowiek nie wie, kiedy kradnie

I właśnie w tym miejscu – zdaniem ministerstwa – narażam artystę (wytwórnię, właściciela praw autorskich itd.) na straty, które trzeba pokryć z opłaty reprograficznej. Opłacani z naszych podatków urzędnicy napięli swoje zwoje mózgowe i wydalili nich światłą myśl: przerobienie Audio CD na MP3 czy FLAC to dla artysty strata.

Bo przecież mógłbym kupić osobno płytę i osobno pliki. Albo – idąc tokiem rozumowania urzędników - osobno pliki do słuchania na smartfonie Blackberry i osobno na iPodzie Nano. Osobno streaming na urządzenia Lenovo i osobno na HTC albo Apple. Przypomina mi to logikę, wyśmianą przez Radka Czajkę, twórcę strony StrataKazika.pl.

Za każdym razem, kiedy kopiujesz płytę swojego ulubionego artysty, pozbawiasz go części należnego mu dochodu. Wielkość tej straty można łatwo określić, mnożąc liczbę wykonanych kopii przez cenę detaliczną płyty. Nasz sprytny plan polega na automatycznym robieniu kolejnych kopii albumu „Hurra”. Kiedy kończy nam się miejsce na dysku, po prostu usuwamy stare kopie, by zrobić miejsce na następne.

Uznaliśmy, że to najprostszy sposób, żeby kogoś ograbić na dużą kasę. (…) Nie wiemy, niestety, co się stanie ze światem w momencie Kazika – chwili, kiedy Strata Kazika przekroczy PKB Ziemi.

Ci ludzie tworzą prawo

Dlaczego o tym wszystkim piszę? Nie jest moim celem puste narzekanie. Nie załatwiam również swojej prywaty – posiadając muzykę na fizycznych nośnikach mogę czuć się stosunkowo bezpiecznie. Chodzi mi jednak o coś innego – o mentalność urzędników, dla których dozwolony użytek to generator strat i o interpretację praw autorskich, która staje się coraz bardziej oderwana od rzeczywistości.

Jeśli takie jest stanowisko polskiego ministerstwa to zyskujemy tym samym obraz ludzi, którzy tam pracują. Ich znajomości realiów, świadomości technologicznych zmian i tego, że sposób słuchania muzyki jest obecnie inny, niż w latach 80. Albo, że istnieje muzyka, od której leśne dziadki z ZAIKS-u powinny trzymać się z daleka, bo jej twórcy nie życzą sobie być reprezentowani przez tę instytucję.

Sądząc po ostatniej deklaracji Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, jest z tym bardzo kiepsko.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.