SteelSeries Flux In‑Ear i In‑Ear Pro – nie tylko dla aktywnych, mobilnych graczy [test]
Headsety SteelSeries Flux In-Ear i In-Ear Pro reprezentują w portfolio duńskiego producenta linię Freedom to Play. Jest ona adresowana do graczy, którzy korzystają z różnorodnych platform do gry i nie(koniecznie) przesiadują w domach. Testowane przez nas zestawy słuchawkowe mają im zapewnić - niezależnie od czasu, miejsca i formy rozrywki - jakość dźwięku i doznania równie niesamowite jak podczas korzystania ze stacjonarnych platform. Tyle teorii. A praktyka? Zapraszam do lektury!
SteelSeries Flux-In Ear i In-Ear Pro – test cz. 1.Drogi i droższy, czyli jakość niemało kosztuje…
Każdy z nich trafia w ręce użytkownika zapakowany w solidne i estetyczne pudełko. W kartoniku opatrzonym logotypem Flux In-Ear oprócz słuchawek znajduje się dobrej jakości pokrowiec, zestaw silikonowych wkładek dousznych (małe, średnie i duże), naklejka z logo producenta i książeczka „szybki start”. Do headsetu Flux In-Ear Pro dołączono dodatkowo parę piankowych wkładek Comply, drugą, wymienną końcówkę kabla (dla komputerów stacjonarnych) i zauszniki pozwalające wygodnie poprowadzić przewód.
Jest też futerał, który pomieści słuchawki i niezbędne akcesoria. Jakości wykończenia żadnego z zestawów nie mogę się za bardzo czepić. Każdy z nich ma zadowalająco solidny przewód sygnałowy, pozłacany styk (bądź styki) i lekką, choć wykonaną z tworzyw sztucznych obudowę. W modelu Flux In-Ear kabel jest cienki, płaski i elastyczny, a co za tym idzie - łatwy do ujarzmienia i, przy okazji, praktycznie nieplączący się. Słuchawki Flux In-Ear Pro mają szerszy, nieco trudniejszy do ułożenia przewód.
Jest on zwieńczony wtykiem micro-USB, do którego można podłączyć jedną z dwóch końcówek: mobilną (pojedyncza, dla urządzeń przenośnych) lub stacjonarną (rozgałęziona, dla komputerów klasy PC). Od miejsca rozwidlenia kabel jest okrągły. Rozplątanie go, w razie potrzeby, ułatwia stosowny suwak. Oba zestawy mają symetryczne przewody sygnałowe i są wyposażone w mikrofony oraz przyciski pozwalające na sterowanie odtwarzaczem muzyki oraz odbieranie i kończenie połączeń telefonicznych.
Flux-In Ear kontra Flux In-Ear Pro
Headsety SteelSeries Flux In-Ear i Flux In-Ear Pro różnią się, jak można się domyślić, nie tylko wyposażeniem i konstrukcją, ale też specyfikacją techniczną. Droższy model (Pro) ma dwa przetworniki o tzw. zrównoważonej armaturze, a w tańszym zastosowano dynamiczne, 6-milimetrowe przetworniki. Czym te pierwsze różnią się od tych drugich? Otóż te pierwsze działają na podobnej zasadzie jak kolumny głośnikowe, które większość z Was zapewne ma.
Mają one membranę, która poprzez swoje drgania generuje zagęszczenia powietrza, wytwarzając dźwięk. Słuchawki korzystające z tej technologii nie mogą więc zapewnić wysokiej szczelności akustycznej, a tym samym dobrej izolacji hałasu, wymagają bowiem do działania powietrza z zewnątrz. Przetworniki o zrównoważonej armaturze potrafią natomiast się bez niego obejść. Dzięki temu mogą być bardzo małe i precyzyjnie dostrojone. Słuchawki w nie wyposażone mogą być zatem bardzo lekkie i kompaktowe.
How Balanced Armature Drivers Work - Earphone Solutions
Jednocześnie generowany przez nie dźwięk powinien charakteryzować się znakomitą szczegółowością i świetnym odwzorowaniem pasma. W praktyce tego typu przetworniki zazwyczaj doskonale radzą sobie z tonami średnimi i wysokimi, a nieco gorzej z niskimi. Wynika to z faktu, że omawiane konstrukcje charakteryzują się dużą sztywnością układu mechanicznego, który w rezonans wpada przy nieco wyższych częstotliwościach (często powyżej kilkudziesięciu herców), a przy niższych jego sprawność znacznie spada.
W rezultacie basy, które zwykle są nieźle oddawane przez słuchawki z przetwornikami dynamicznymi, bywają piętą achillesową zestawów korzystających z tych ze zrównoważoną armaturą. W przypadku headsetów SteelSeries to jednak Flux In-Ear Pro charakteryzuje się szerszym pasmem przenoszenia (15-22000 Hz) niż Flux In-Ear (20-20000 Hz), ma też wyższą czułość (105 dB vs 100 dB). Różnic jest więcej, dlatego przygotowałem dla Was tabelkę, która powinna zobrazować najważniejsze z nich oraz wskazać cechy wspólne dla obu zestawów.
SteelSeries Flux-In Ear i In-Ear Pro – test cz. 2.SteelSeries Flux In-Ear i In-Ear Pro w praktyce, czyli o komforcie i jakości dźwięku…
W tej materii spisuje się on wyraźnie lepiej niż moje Siberie V2 wyposażone w duże, 50-milimetrowe przetworniki dynamiczne. Nieco gorzej oddane są tony niskie. Dynamiczny, sprężysty i dobrze kontrolowany bas nie zagłusza innych pasm, ale jednocześnie trochę brakuje mu impetu i momentami zdaje się zbyt płaski. Przyzwyczajony do silniejszych uderzeń, początkowo miałem wrażenie, że jest go bardzo mało. Po kilku godzinach jednak minęło ono bezpowrotnie i zaakceptowałem charakterystykę brzmienia pchełek duńskiego producenta.
Na pochwałę zasługują bardzo dobra separacja instrumentów oraz precyzyjne pozycjonowanie dźwięków. Nigdy nie miałem wątpliwości, gdzie aktualnie znajduje się mój wróg, dzięki świetnym efektom przestrzennym i naprawdę szerokiej (jak na słuchawki dokanałowe) scenie muzycznej. Ostatecznie, po ponad 100 godzinach obcowania z zestawem słuchawkowym SteelSeries Flux In-Ear Pro mogę stwierdzić, że bardzo dobrze sprawdza się on zarówno w dynamicznych grach, jak i podczas odsłuchu muzyki czy oglądania filmów.
Wszyscy powinni docenić jego realistyczne, bogate w szczegóły, wyważone brzmienie. Wkomponowany w przewód sygnałowy mikrofon sprawuje się bardzo dobrze – jest odpowiednio czuły i rejestruje dobrej jakości dźwięk. Moi rozmówcy nigdy nie mieli problemów ze zrozumieniem mnie, nawet gdy wykonywałem połączenia w dość trudnych warunkach. Nie mogę nie wspomnieć o komforcie użytkowania. Otóż w tej materii słuchawki SteelSeries Flux In-Ear Pro potrafią bardzo pozytywnie zaskoczyć.
Są niesamowicie lekkie i praktycznie nie czuć, jak się zasysają, a mimo to nie wypadają z uszu. Przekonały się do nich nawet osoby, które nie cierpią zestawów dokanałowych. Jednocześnie zapewniają one bardzo dobrą izolację hałasu, choć nie mają żadnych systemów aktywnej redukcji szumów. Przy głośności ustawionej na 10 w skali od 0 do 100 nie słyszałem mojej mechanicznej klawiatury, mimo że wokół panowała absolutna cisza. Słuchawki bardzo dobrze leżą i wygodnie się je nosi niezależnie od sposobu prowadzenia kabla.
Ten ostatni, dzięki płaskiej konstrukcji, rzeczywiście się nie plącze. A co mogę powiedzieć o tańszym zestawie? Otóż SteelSeries Flux In-Ear to zupełnie inna konstrukcja, zdecydowanie bliższa tym najbardziej popularnym. Słuchawki mają tradycyjne wyprofilowanie i dość mocno się zasysają, ale nie tłumią już odgłosów otoczenia tak dobrze jak model Pro. Wynika to m.in. z konstrukcji wymagającej dostępu powietrza z zewnątrz. Ogólnie różnica w komforcie użytkowania jest, przynajmniej dla mnie, dość odczuwalna.
Headset SteelSeries Flux In-Ear to także inna charakterystyka brzmienia. Jest ono bardziej ogólne, ale nadal szczegółowe. Pasmo średnie i wysokie jest nieco mniej wyraziste, a punktowy, dość sztywny bas nie schodzi zbyt nisko. Gorsza, ale nadal całkiem niezła jest też separacja instrumentów. Czy to oznacza, że zwykłe Fluxy brzmią źle? Nic z tych rzeczy. Owszem, nie mogą rywalizować z wersją Pro, ale jakość dźwięku nie powinna nikogo zawieść - to ścisła czołówka w swojej klasie.
W dalszym ciągu można liczyć na precyzyjne pozycjonowanie odgłosów i neutralne brzmienie, które powinno przypaść do gustu zarówno graczom, jak i osobom lubiącym posłuchać ulubionych kawałków z przenośnego odtwarzacza, którym ostatnimi czasy coraz częściej jest smartfon. A ponieważ zestaw słuchawkowy SteelSeries Flux In-Ear również ma porządny wbudowany mikrofon, zawsze można bez problemu odebrać przychodzące połączenie i prowadzić rozmowę bez angażowania rąk.
Oczywiście należy pamiętać, że bardzo wiele też zależy od źródła dźwięku i jakości sampli. Ja powyższe zestawy testowałem na stacji roboczej z kartą dźwiękową Asus Xonar Phoebus oraz w parze ze smartfonem Samsung Galaxy S III i tabletem Samsung Galaxy Tab 2 10.1, które grają naprawdę dobrze. W ruch poszły krążki (PC) i ścieżki zapisane w formacie FLAC (urządzenia mobilne). Moim punktem odniesienia były tym razem headsety SteelSeries Siberia V2, Sennheiser PC 363D i Creative Aurvana In-Ear 3. Listę sampli testowych i użyte gry znajdziecie tutaj.
Podsumowanie
Najnowsze zestawy słuchawkowe SteelSeries Flux In-Ear i Flux In-Ear Pro zostały stworzone z myślą o mobilnym graniu i szeroko pojętej rozrywce na urządzeniach przenośnych. Doskonale współpracują ze smartfonami i tabletami, zapewniając wysoką jakość dźwięku, zarówno podczas rozmów telefonicznych i VoIP (oczywiście mają zintegrowane porządne mikrofony), jak i podczas odsłuchu muzyki i dynamicznych rozgrywek. Każde z nich są dostarczane w komplecie z futerałem ułatwiającym przenoszenie i zestawem wkładek.
O jakości i solidności wykonania żadnego z headsetów nie mogę powiedzieć złego słowa – wszystko jest w jak najlepszym porządku. Krótko mówiąc, nie mam się czego czepić. Owszem, niektórzy będą narzekać na ceny headsetów duńskiego producenta. Jestem jednak przekonany, że oba zestawy słuchawkowe są warte swojej ceny i każdy, kto w nie zainwestuje, będzie zadowolony ze swojej decyzji. To zdecydowanie jedne z najlepszych propozycji w swoich przedziałach cenowych i można je polecić nie tylko graczom.
SteelSeries Flux In-Ear
[plus]wysoka jakość wykonania
[plus]dobra jakość brzmienia
[plus]porządny mikrofon
[plus]futerał w zestawie
[minus]basy mogłyby schodzić nieco niżej
SteelSeries Flux In-Ear Pro
[plus]wysoka jakość wykonania
[plus]bardzo dobry, naturalny i szczegółowy dźwięk
[plus]porządny, zintegrowany mikrofon
[plus]nieplączący się przewód sygnałowy
[plus]wymienne końcówki (mobile/PC) z wtykami kątowymi
[plus]porządny futerał, wkładki Comply i zauszniki w zestawie