Jacek Braciak nie lubi Tuska i ZUS-u. Szczera wypowiedź? Nie, bo w Internecie nie wierzy się ludziom

Jacek Braciak nie lubi Tuska i ZUS-u. Szczera wypowiedź? Nie, bo w Internecie nie wierzy się ludziom02.06.2014 02:12
Adam Bednarek

Na pewno widzieliście obrazki z hasłem: „Dlaczego ktoś miałby kłamać w Sieci?”. Wyśmiewają one naiwność internautów, ale tak naprawdę zadają bardzo poważne i słuszne pytanie.

Ostatnio w Internecie furorę robi nagranie z Jackiem Braciakiem, aktorem, który w żołnierskich słowach krytykuje Donalda Tuska i ZUS. Krytykuje to rzecz jasna najdelikatniejsze możliwe słowo.

Wielkie oszustwo?

Aktor w rozmowie z naTemat szybko zaprzeczył, jakoby materiał był akcją osób promujących OFE. Drugiego dna do teraz szukają internauci i nie wierzą, żeby Jacek Braciak nagle był w stu procentach szczery. Eksperci również:

Dlaczego tak znana postać lub jej znajomy mieliby zamieszczać tak dramatycznie wulgarny materiał? Nie widzę powodu, by ktokolwiek sam chciałby to sobie zrobić - więc z tej perspektywy rodzi się podejrzenie, że materiał rzeczywiście jest inspirowany przez OFE, do czego oczywiście nikt się nigdy nie przyzna - komentuje Michał Siejak z NuOrder Group. - Pamiętajmy, jakie pieniądze leżą w tej rozgrywce na stole. Przy takich kwotach możliwe są absolutnie wszystkie scenariusze, zwłaszcza te, przy których padły słowa: „Róbcie, ale ja nie chcę o tym wiedzieć...” - zaznacza.

A ja nie rozumiem, dlaczego od razu odrzucamy teorię, że ten materiał faktycznie wypłynął do Sieci bez zgody aktora. Kręcili film przy okazji zwykłej męskiej rozmowy, a jego autor, bez wiedzy głównego „aktora”, postanowił wrzucić go do Sieci.

Nieprawdopodobne? Wcale nie – przecież kolega mógł pomyśleć, że Jacek Braciak się nie obrazi i na pewno by się zgodził, więc po co zawracać mu głowę i pytać. Zdarza się i takie nieporozumienie.

Jednak nie w Internecie, gdzie prawie wszyscy są nieufni i szukają drugiego dna. Szczera wypowiedź aktora? Pewnie jakaś kampania. Nagrania z ukrytej kamery? Na pewno wszystko było ustawione. I tak niemal z każdą na pierwszy rzut oka przypadkową akcją.

Możemy uznać, że to słuszne podejście i czasami warto być podejrzliwym. Przekonali się o tym „wojujący ateiści”, którzy przez przypadek lajkowali zdjęcia z cytatem np. Richarda Dawkinsa. A przynajmniej tak im się wydawało, bo tak naprawdę były to wypowiedzi Adolfa Hitlera.

Nikt ich jednak nie sprawdził i bezmyślnie podawał dalej. Śmieszne, ale wcale nie dziwię się tym, którzy dali się nabrać.

Autorzy numeru piszą:

Czy jest w tej historii jakiś morał? Chyba nie, ale są zapytania i to nawet dwa! Po pierwsze, jak to się stało, że mimo tak dobrego dostępu do źródeł, zamiast poznawać historię, filozofię czy literaturę od podstaw, poszerzać horyzonty i rozwijać się, klikamy jak podupceni w idiotyczne obrazki? 

Wybaczcie moje naiwne podejście, ale ja naprawdę nie rozumiem, dlaczego ktokolwiek chciałby mnie oszukiwać. Rozumiem wkręcanie dla żartu, ale czasami zdarza się nawet tak, że serwisy newsowe podpuszczają siebie nawzajem. Pamiętacie historię z dotacjami na wirtualne krowy?

Słodka naiwność

Wówczas niektórzy krytykowali: jak można wierzyć w coś, co pojawia się w Internecie, i nie sprawdzać tego. No dobrze, ale nikt nie wyjaśnia, czemu ciągle miałbym zakładać, że osoba z drugiej strony monitora wciska mi kit. Bo...?

Cały czas słyszy się, że telewizja kłamie, a Internet jest prawdziwie niezależny. Tymczasem niektórzy internauci sami sobie podstawiają nogę. Chcecie mnie wyśmiać, bo nie korzystam ze źródeł, nie sprawdzam każdego cytatu na obrazku? Rany, jest XXI wiek, wystarczy, że przez chwilę nie ma mnie na Twitterze, a już mam ponad 100 nieodczytanych wypowiedzi. Mam jeszcze dołożyć do tego analizę każdej z nich?

Nie ma szans. Napływ informacji jest tak duży, że zazwyczaj trudno jest ogarnąć wszystkie spływające informacje. Sprawdzanie wiarygodności czy analizowanie źródeł jest zwyczajnie niemożliwe.

Bo zostaniemy w tyle

Owszem, możemy naiwnie wierzyć w to, że bycie w tyle, ale z wiarygodnymi informacjami jest lepsze niż bezmyślne pędzenie. Mam jednak nieco inną teorię: lepsze jest po prostu... zaufanie. I nieoszukiwanie innych.

Piętnujmy każdą akcję, gdy ktoś nas okłamuje. Ale nie na zasadzie: „W internecie nie ufamy sobie nawzajem”. Raczej starajmy się przekonać, że tylko zasada „szczerość za szczerość” ma w sieci sens. My nie oszukujemy innych, to niech oni nie oszukują nas.

Niemożliwe? Bez głośnych apeli na pewno.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.