Koronawirus pokazuje, że filmy o epidemiach nie nauczyły nas tego, co trzeba

Koronawirus pokazuje, że filmy o epidemiach nie nauczyły nas tego, co trzeba12.03.2020 17:25
Adam Bednarek

Moje pierwsze skojarzenie z filmami katastroficznymi to solidarność. Chociaż zawsze jest grupa liderów, to poza głównymi postaciami istotne jest zaplecze - zwykli ludzie, cisi bohaterowie dokładający swoją cegiełkę w walce z epidemią, zombie czy zbliżającą się kometą. Jeśli produkcje o katastrofach czegokolwiek nas nauczyły, to na pewno nie tego, że w kupie siła.

Szturm na sklepy pokazał, że odegrała się znana z katastroficznych produkcji panika. Puste półki, walka o podstawowe produkty, nieufność wobec drugiego człowieka i dystans do komunikatów władz. Tylko do czego może to doprowadzić?

Kiedy na ekrany kin wszedł film "Truposze nie umierają", nowa produkcja Jima Jarmuscha była raczej krytykowana. Wprawdzie chwalono typowe dla reżysera dialogi i powolne budowanie akcji, ale to, co sprawdzało się w innych jego dziełach, w tym o zombie przeszkadzało. Jarmuschowi zarzucono, że nie zna się na temacie i tego typu produkcji nawet nie lubi. Tymczasem to właśnie on najlepiej pokazał, co dzieje się, gdy katastrofa nadchodzi.

Reakcją mieszkańców na walkę z zagrożeniem była bierność i bezsilność. Jedyne, co można było zrobić, to stworzyć z własnego domu bunkier i czekać na najgorsze. Nawet policjanci postanowili zabarykadować się w komisariacie. Ogarnięte zarazą miasteczko zostało podzielone na małe wysepki z fortecami, tworzonych przez tych, którzy przeżyli. Każdy na własną rękę miał poradzić sobie ze zbliżającym się złem. Brzmi niepokojąco znajomo.

THE DEAD DON’T DIE | Official Trailer | Focus Features

"Truposze nie umierają" miały antykapitalistyczny wydźwięk, uderzając w ślepo konsumujący naród - zombie Jarmuscha powtarzały "Wi-Fi" czy "kawa" zamiast klasycznego "móóóóózg".

W czasie pandemii jesteśmy i "zdrowymi", którzy robią zapasy z myślą o przeczekaniu w schronie i zapominają o innych, jak i zombiakami, dla których na pierwszym miejscu są własne, egoistyczne konsumpcyjne potrzeby. Jak to się wszystko skończyło? Nie chcę nikomu psuć zakończenia, ale dodam tylko, że nie chcielibyśmy, żeby scenariusz "Truposze nie umierają" nam się ziścił.

Towarzysząca nam panika jest tak absurdalnie filmowa, że aż śmieszna. Wykupywanie kilogramów ryżu i papieru toaletowego, niereagowanie na rzeczowe i raczej uspokajające komunikaty władz i ekspertów, wymyślanie plotek. Tak wyglądała sytuacja w tygodniu, jeszcze zanim zdecydowano się wprowadzić m.in. zamknięcie granic czy ograniczyć działalność galerii handlowych.

Nic dziwnego, że ludzie panikują. Tyle że była to panika stereotypowa, wręcz wyreżyserowana, a nie konstruktywna. Pozbawiona myślenia o drugim człowieku, zastanowienia się, co dalej będzie.

Ze starszymi, chorymi, tymi, którzy nie mogą pójść teraz do pracy i nie wiadomo, za co będą żyć. Jak długo będą mogli pracować ci, którym dzisiaj zawdzięczamy normalność: kurierzy, kasjerzy, pielęgniarki, kierowcy autobusów. Większe zmartwienie budzi sytuacja na giełdzie czy majątek najbogatszych, który przez pandemię delikatnie się skurczył.

Przyszłość to 10 kg ryżu na półce. Apele o wzajemną pomoc jeszcze w środku tygodnia rozbijały się o ścianę tak samo, jak zapewnienia, że sklepy nie będą zamykane. Co oni tam wiedzą, na pewno okłamują - o tym przecież też wielokrotnie mówiły filmy katastroficzne. Niektórzy mogą mieć w pamięci serial "Czarnobyl" i matactwa władz. Chociaż to zupełnie inny temat, to jednak obrazki zostają w głowie. Tym bardziej nikt nie będzie pamiętał o tym, że scenarzyści przesadzili.

Jednym z obrazków towarzyszących powodzi są relacje z ratowania tych, którzy mimo ostrzeżeń postanowili zostać w domach. Nie uciekli razem z resztą, naiwnie wierząc w to, że "mój dom to moja twierdza" i w pojedynkę pokonają żywioł. Obawiam się, że obecnie wielu myślało podobnie, zanim poważnie potraktowano apele o tym, aby zostać w domu. Chociaż filmy katastroficzne zyskują teraz na popularności, to nie liczę na to, że zdążymy wyciągnąć odpowiednie wnioski.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.