Niech żyje planowane starzenie produktów! Nie zawsze tak straszne, jak je malują

Niech żyje planowane starzenie produktów! Nie zawsze tak straszne, jak je malują20.08.2013 19:30
Planowane starzenie zawsze jest złe?

Pomysł, by projektować urządzenia tak, by po określonym czasie stawały się bezużyteczne, spotyka się zazwyczaj z oburzeniem. Wydaje się to oczywiste – lepiej kupować przedmioty, które wytrzymają długie lata niż buble psujące się po upływie gwarancji. Tylko czy zawsze jest to dobry pomysł? Zaryzykuję i postaram się wykazać, że planowane starzenie miewa również swoje dobre strony.

Pomysł, by projektować urządzenia tak, by po określonym czasie stawały się bezużyteczne, spotyka się zazwyczaj z oburzeniem. Wydaje się to oczywiste – lepiej kupować przedmioty, które wytrzymają długie lata niż buble psujące się po upływie gwarancji. Tylko czy zawsze jest to dobry pomysł? Zaryzykuję i postaram się wykazać, że planowane starzenie miewa również swoje dobre strony.

Cena trwałości

Zacznijmy od faktów. Planowane starzenie produktów nie jest mitem, miejską legendą czy opowieścią, którą w atmosferze niebywałej sensacji snują poszukiwacze spisków. Planowane starzenie produktów jest faktem, choć nie zawsze ma miejsce tam, gdzie się je rzekomo dostrzega i piętnuje.

Historia żarówkowego kartelu, stworzonego przez firmy Philips, Osram i General Electric, jest powszechnie znana i nieźle udokumentowana. Sednem ich porozumienia było wyprodukowanie takich żarówek, by wytrzymywały nie więcej niż 1000 godzin świecenia, po czym trzeba było je wymieniać, zapewniając stałe zyski producentom.

Do tego miejsca historia wydaje się oczywista: źli producenci psują dobry produkt, byle niczym Sknerus McKwacz nurzać się w basenie ze złotymi monetami. Prawda? No właśnie… nie do końca. Już wyjaśniam dlaczego.

Mogłoby się wydawać, że żarówka – ta starego typu, z żarnikiem, której Unia Europejska wypowiedziała wojnę – to najbardziej banalny przedmiot, jaki można sobie wyobrazić. Współcześnie to prawda, ale 100 lat temu żarówka była cudem technologii.

Stare płyty były trwałe i bardzo drogie
Stare płyty były trwałe i bardzo drogie

Nie bez powodu biedny Edison metodą prób i błędów testował setki czy tysiące żarników, nie bez powodu laboratoria pełne mądrych głów kombinowały, co robić, byle tylko przedłużyć żywotność tego źródła światła. Skutek tego był taki, że wczesne żarówki miały wiele wspólnego ze starymi płytami CD-R – były prawie niezniszczalne. I cholernie drogie.

Patrząc na sprawę z tej perspektywy, spisek żarówkowy przestaje być wcieleniem zła. Fakt, producenci obniżyli jakość swoich wyrobów. Ale razem z nią obniżyli również cenę, sprawiając, że żarówki przestały być towarem luksusowym i stały się powszechnie dostępne.

Nie mnie oceniać, czy był to dobry układ – zwracam jednak uwagę na to, że sytuacja wcale nie była tak oczywista, jak wydaje się rzeszom dziennikarzy i blogerów, dla których spisek żarówkowy to jedynie kwintesencja pazerności i konsumpcjonizmu.

Koszty starych technologii

Cena to jednak nie wszystko. Zapewne każdy z nas zna z rodzinnych opowiadań albo własnego doświadczenia różne urządzenia, które mimo kilkudziesięciu lat nadal bezproblemowo działały. Sam dobrze pamiętam pralkę, którą moi rodzicie – ludzie praktyczni i dość odporni na urok technologicznych nowinek – trzymali w domu w imię zasady „jeśli działa, to po co wyrzucać”.

Model Polar Superautomat 663 Bio mimo kilkudziesięciu lat uparcie nie chciał wyzionąć ducha i choć zdarzały się drobne awarie, to ich usunięcie zajmowało fachowcowi pół godziny i kosztowało grosze. Tak, to właśnie była ta pralka ideał, do której w niezliczonych artykułach wzdychają wielbiciele niezniszczalnego sprzętu z czasów Gierka.

Gdy pralka – ciągle sprawna – z niemałym wysiłkiem z mojej strony wylądowała w końcu na śmietniku historii i została zastąpiona nowoczesnym modelem, nagle okazało się, że pranie nie musi oznaczać łomotu i wycia silnika, pochłania mniej wody i prądu, a na dodatek zamiast wyciągać – jak ze starej pralki – wilgotne ubrania, można wyciągać suche i gotowe do założenia.

Rozumiem, że dla radykalnych wrogów konsumpcjonizmu coś takiego może być zbrodnią, ale ten drobny przykład wskazuje, że sprzęt działający całą wieczność może być raczej udręką niż obiektem zachwytu. Tę kwestię pomijają niemal wszyscy medialni eksperci. Zachwycając się trwałością starych urządzeń, pomijają zazwyczaj komfort i koszty ich eksploatacji.

Nostalgia czy użyteczność?

Kolejnym typowym przykładem planowanego starzenia produktów są telefony. O tym, jak wytrzymała jest Nokia 3310 i jak niewiele dzieli ją od iPhone’a, wiemy albo z własnego doświadczenia, albo z szyderczych porównań, których pełno było niegdyś w Sieci. Tylko czy naprawdę współczesne telefony są takie złe?

W swojej szufladzie trzymam Ericssona R380W. To bardzo stary telefon – zadebiutował na rynku w 2000 roku. O ile mnie pamięć nie myli, był razem z takimi cudami techniki, jak Nokia Communicator i Motorola Accompli, jednym z pierwszych smartfonów, jakie w ogóle wyprodukowano. Działał na platformie EPOC, która później stała się Symbianem, miał solidną, metalową obudowę (nie blaszaną, tylko metalowy odlew) i był obsługiwany rysikiem.

Najlepsze jest to, że telefon działa do tej pory - ma tylko trochę wytarty od długiej eksploatacji ekran i jest poobijany, ale akumulator wciąż zapewnia dobę pracy. Ale wiecie co? Nie chciałbym, by współcześnie był moim podstawowym telefonem. Jest ciężki i jak na dzisiejsze standardy niewiele potrafi - trzymam go przez sentyment, ale z użytkowego punktu widzenia jego miejsce już od dawna jest na śmietniku.

A teraz spójrzcie na swoje telefony. Nie twierdzę, że każdy z nas ma najnowszy model. Ale przypuszczam, że nie będę daleki od prawdy, sądząc, że większość z nich ma nie więcej niż 2 lata. I prawdopodobnie nie wytrzyma wiele dłużej, niż przewiduje gwarancja. Tylko czy naprawdę to problem?

Ericsson R380W - niezniszczalny smartfon
Ericsson R380W - niezniszczalny smartfon

Z reguły wraz z upływem gwarancji wymieniamy telefon na nowszy model. Z punktu widzenia producenta głupotą byłoby projektowanie go tak, by wytrzymał wieczność. Spisek? Nie, po prostu racjonalne podejście do tematu, dzięki któremu my - klienci - możemy kupić tańsze telefony.

Trudniejsze w naprawie, ale bezpieczniejsze

Czas na kolejną, bardzo kontrowersyjną kwestię – samochody. Nie trzeba być znawcą tematu, by wiedzieć, że zgodnie z obiegową opinią najlepsze modele to Mercedes W124 i spora grupa modeli różnych marek wyprodukowanych do 1995 roku.

I jak głoszą internetowi "eksperci": te, które powstały później, to… szkoda gadać. Zrobione byle jak, z papieru zamiast blachy, z milionem elementów, które tylko czekają na koniec gwarancji i podzespołami rozmieszczonymi tak, że nie sposób do nich dotrzeć bez rozebrania auta na części pierwsze. Tylko czy na pewno jest to spisek producentów (co całkiem sensownie wykazuje np. ten artykuł), liczących na krociowe zyski z serwisu (po)gwarancyjnego i sprzedaży części?

A może jednak jest to cena za coś, czego na co dzień nie doceniamy? I nie mówię tu nawet o ogromnym postępie, jaki dokonał się w zakresie ekologii, ale o czymś tak subtelnym jak nasze bezpieczeństwo.

Kto wie, może ta utrudniająca naprawę konstrukcja i ten przysłowiowy problem z wymianą głupiej żarówki to nie spisek producentów, ale opracowane za grube miliardy technologie, dzięki którym podczas groźnie wyglądającego wypadku zamiast zmiażdżenia będziemy tylko trochę potłuczeni? Zobaczmy, jak to wygląda w praktyce (dla niecierpliwych – akcja od 5:00):

Dwie strony medalu

Bo choć zarabiają na nim producenci, to w wielu przypadkach korzystają z niego wszyscy – a zatem również my, konsumenci. A planowane starzenie produktów wcale nie jest tak jednoznacznie złe, jak przedstawiają to różne media. Nie twierdzę, że mam w tej kwestii wyłączność na słuszność. Ale jeśli błądzę, wyprowadźcie mnie, proszę, z błędu.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.