Pewex - raj utracony

Pewex - raj utracony13.02.2011 20:23
Logo Pewex-u
Artur Młynarz

Mało kto dzisiaj pamięta dreszcz emocji związany z przekraczaniem progu Peweksu - kuszącego raju obfitości zachodnich produktów w szarzyźnie PRL-u. Różnica między tymi dwoma światami była tak wielka, że osoby gorzej zorientowane czasem przeskakiwały ladę Peweksu i prosiły o azyl polityczny...

Mało kto dzisiaj pamięta dreszcz emocji związany z przekraczaniem progu Peweksu - kuszącego raju obfitości zachodnich produktów w szarzyźnie PRL-u. Różnica między tymi dwoma światami była tak wielka, że osoby gorzej zorientowane czasem przeskakiwały ladę Peweksu i prosiły o azyl polityczny...

Możliwość kupna zagranicznych, luksusowych towarów za walutę egzotycznego państwa "Pekao", którego nie dało się znaleźć na mapie, to jeden z licznych absurdów życia w PRL-u, kiedy władza reglamentowała nawet cukier i obuwie. Ale równocześnie Pewex był też jedynym miejscem, gdzie za darmo można było nasycić oczy zachodnią technologią, a czasem nawet - w przypływie dobrego humoru pani sprzedawczyni - wyjść z błyszczącym folderem pełnym zdjęć cudownego sprzętu elektronicznego, które potem służyły do tapetowania ścian i handlu wymiennego z kolegami.

Jeden cent. Ziarnko do ziarnka i zbierze się ćwiartka... dolara
Jeden cent. Ziarnko do ziarnka i zbierze się ćwiartka... dolara

Wiele było rzeczy, które w tym czasie fascynowały młodych ludzi odwiedzających peweksy. I nie chodzi nawet o alkohole i papierosy :-), ale mnogość gadżetów poruszających wyobraźnię fascynatów techniki. Za szkłem gablot i na półkach leżały jaśniejące jak gwiazdy obiekty pożądania, dla których warto było odjąć sobie od ust wątpliwą rozkosz posiłków na szkolnej stołówce lub przezwyciężając obrzydzenie, wycałować ciocię na imieniny...

Ołówek automatyczny

Pierwszą rzeczą, jaką na własny rachunek kupiłem w Peweksie za twardą walutę, był ołówek automatyczny. Potrzebny był do rysunków technicznych i uwalniał od konieczności ciągłego temperowania "drewniaka" i pilnowania grubości kreski. Całą szkołę średnią i studia paradowaliśmy z rzędem ołówków różnej grubości wpiętych w kieszenie koszul. Ponieważ końcówki miały różne kolory, wyglądaliśmy jak obwieszeni baretkami odznaczeń ruscy generałowie na defiladzie. Peweks dostarczał również niezbędnych wkładów - grafitowych pręcików o różnej grubości i twardości. Zapas mam jeszcze do dzisiaj...

Zegarek. Obowiązkowo z dodatkami

Jednym z takich pierwszych szaleństw były zegarki z melodyjkami. Zamiast o ustalonej porze dostojnie pipkać, co i tak było szczytem techniki, te cuda naręcznej elektroniki grały melodyjki. I nie wiedzieć dlaczego, melodyjek zawsze było tylko 7. Ale nawet te parę melodyjek było zmorą wszelkich publicznych zgromadzeń - sal wykładowych, kin i kościołów - zwłaszcza po majowych komuniach.

Zegarek z melodiami - protoplasta empetrójki :-)
Zegarek z melodiami - protoplasta empetrójki :-)

Inna szajba panowała na punkcie zegarków z kalkulatorem. Power-userzy z takimi maszynami byli pierwowzorami współczesnych geeków. Inna sprawa, że kalkulator stanowił niezbędne narzędzie do przeliczania wartości waluty, potrzebnej do zakupów w Peweksie. Żaden szanujący się cinkciarz nie pokazywał się na ulicy bez złotego zegarka z kalkulatorem, choć mało który grubymi paluchami był w stanie obsłużyć mikroskopijną klawiaturę. Z pomocą przychodziła zazwyczaj międlona w ustach zapałka i międlone w ustach przekleństwa.

Pancerny Casio z kalkulatorem.
Pancerny Casio z kalkulatorem.

Swojego pancernego Casio CA-951 kochałem tak bardzo, że nawet po rozbiciu wyświetlacza umiałem w ciemno ustawiać każdy z 4 alarmów. Do dziś można nim zdejmować kapsle :-). Zegarkowe gadżeciarstwo oczywiście nie kończyło się na tych kilku wariantach. Zegarki wystawione w gablotach Peweksu miały tak wyrafinowane funkcje, jak baterie słoneczne, mierzenie pulsu, temperatury, wysokości czy ciśnienia, więc było w czym wybierać.

Kalkulator. Jak najbardziej wielofunkcyjny

Dobry kalkulator to było coś. Zwłaszcza kalkulator naukowy z funkcjami trygonometrycznymi, których oczywiście nikt nie rozumiał, ale bardzo dobrze wyglądały na klawiaturze. Podstawowym zastosowaniem kalkulatora naukowego było wpisanie cyfr 71830 i pokazanie odwróconego wyświetlacza koledze. Jedynie profesjonaliści znali tajemniczy test 123456789x2.7, który ponoć sprawdzał dokładność kalkulatorowego procesora. Do dziś nie wiem, o co chodziło...

Kalkulator z funkcjami inżynierskimi. Absolutna konieczność :-)
Kalkulator z funkcjami inżynierskimi. Absolutna konieczność :-)

Największym powodzeniem cieszyły się kalkulatory klasy Dual Power z ogniwami słonecznymi, zapewniające wieczystą gotowość do wpisania 71830. Poza panelem słonecznym liczyła się też liczba cyfr mieszczących się na wyświetlaczu. Dziesięć cyfr było o wiele lepsze niż osiem, ale tylko w wymiarze symbolicznym, bo strategiczne dla nas znaczenie miały dwucyfrowe liczby z zakresu tabliczki mnożenia.

DataBank. Zamiast notesu

Kolejną odsłoną zegarkowego szaleństwa były DataBanki - zegarki Casio z funkcją książki telefonicznej. Niezwykle atrakcyjne towarzysko i szalenie niewygodne urządzenie - coś jak maszyna do pisania z czterema klawiszami. Chyba że był to akurat zegarek z kalkulatorem - wtedy zapisanie czyjegoś telefonu do pamięci trwało jedynie 2 minuty :-). Szczytem towarzyskiego obycia było podciągnięcie rękawa i wykręcenie w budce telefonicznej numeru wyświetlanego na zegarku. Ta chwila warta była każdego wyrzeczenia. Dobry zegarek z DataBankiem mieścił ponad setkę adresów i w czasach przed Facebookiem tylu znajomych zupełnie wystarczało :-)

Zegarek Data Bank. Złoty obciach.
Zegarek Data Bank. Złoty obciach.

Niezwykle pożądaną przez młodych geeków hybrydą było połączenie kalkulatora z bankiem danych. Taki elektroniczny notes występował w odmianach płaskich albo z zamykaną klapką - prawie jak netbook. Miał pełną klawiaturę, masę dodatkowych przycisków i spory wyświetlacz. Można było zapisywać adresy, telefony, notatki, alarmy, terminy, sprawy do załatwienia - jednym słowem wszystko, czego potrzebował nastoletni biznesmen, a co dało się upchnąć w oszałamiająco pojemnej pamięci mierzonej w kilobajtach. Biznesmeni korzystali z tych maszyn głównie jako ze ściągawek na klasówkach, ale dość szybko ten proceder został ukrócony przez reżimowe władze szkolne.

Walkman. Muzyka przede wszystkim

Pierwsze, kultowe modele walkmanów. Z zapasową elektrownią.
Pierwsze, kultowe modele walkmanów. Z zapasową elektrownią.

Z czasem rosły wymagania i stopień skomplikowania sprzętu - pojawił się autorewers, radio, możliwość nagrywania, a także dziwolągi w rodzaju wodoodpornego walkmana. Postępowała również miniaturyzacja - od zasilanych czterema paluszkami kloców, aż po cudeńka wielkości pudełka na kasetę, sterowane pilotem na kablu. Pamiętam komentarz kolegi, gdy pochwaliłem się nową Aiwą, zasilaną jednym paluszkiem - "We łbach im się poprzewracało". Parę tygodni później ktoś mi ją zajumał na giełdzie.

... i wideo

Magnetowid Betamax. System umarł, kasety zostały...
Magnetowid Betamax. System umarł, kasety zostały...

Zarówno walkmany, jak i magnetowidy nie mogły się obejść bez kaset. W tym czasie, z braku magnetowidu, interesowały mnie jedynie kasety magnetofonowe. TDK-i, Sony i BASF-y, koniecznie chromowe, bo tylko na takie wypadało przegrywać płyty CD. Ale żeby przegrywać płyty, potrzebny był kolejny sprzęt...

Wieża stereo

Marzenie każdego młodocianego audiofila. Wiodącą marką audio w Peweksie był chyba Technics. Tak mi się wydaje, bo swój pierwszy magnetofon kupiłem właśnie tej marki. Jego ogromną przewagą było to, że miał elektroniczny wskaźnik poziomu zapisu i licznik taśmy, w polskim sprzęcie jeszcze niedostępny. Można było patrzeć na te błyskotki godzinami.

Wszystkomająca wieża stereo. Marzenie...
Wszystkomająca wieża stereo. Marzenie...

Porządna wieża nie mogła się obejść bez odtwarzacza CD. Kompakt w komplecie z magnetofonem był socjalnym minimum niezbędnym do kopiowania płyt CD przynoszonych z wypożyczalni. Tak, tak - z wypożyczalni :-). Kilka godzin dostępu do płyty wystarczało, aby mieć kopię dobrej jakości na kasecie, która natychmiast wędrowała do walkmana. Taki był wtedy model dystrybucji muzyki...

Cyfrowy tuner radiowy z syntezą częstotliwości i pamięcią kilku programów był marzeniem w czasach odbiorników radiowych "Amator". I koniecznością, jeśli chciało się profesjonalnie nagrywać na kasety "Minimax" Piotra Kaczkowskiego emitowany w programie trzecim. A prawdziwi profesjonaliści posiadali też szpanerski equalizer z wizualnym analizatorem pasma. Taki equalizer służył głównie jako ozdoba imprez i narzędzie do skorygowania akustyki pokoju ze słomianką na ścianie i fikusem w kącie.

Pewex za złotówki

Ciekawostką, o której warto wspomnieć na koniec, było coś w rodzaju peweksowskich outletów - skromne, mało eksponowane sklepy, w których za złotówki można było kupić sprzęt z ekspozycji, uszkodzony lub poserwisowy. Kto wiedział, ten korzystał - trzeba tylko było regularnie zaglądać w polowaniu na okazje. Sporo gadżetów stamtąd przydzwigałem. Niektóre wciąż jeszcze poniewierają się po szufladach, razem ze wspomnieniami...

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.