Wzlot i upadek Nokii. Nowa kamera Ozo to szansa, która może się nie powtórzyć

Wzlot i upadek Nokii. Nowa kamera Ozo to szansa, która może się nie powtórzyć16.08.2015 16:50

Nokia wydaje się przykładem straconych szans: miała wszystko, upadła nisko. Czy fińska firma naprawdę była tak mało innowacyjna? A może problemem było coś zupełnie innego?

Technologia kontra moda

Zupełnie nie zgadzam się z powszechną opinią, że Nokia zaliczyła bolesny upadek, bo była za mało innowacyjna. To nie kwestia innowacji, a raczej brak zrozumienia ważnego trendu, który niemal uśmiercił również Blackberry, czyli ówczesne Research In Motion.

Gdy ktoś powtarza popularną opinię, że Nokia przegapiła nadejście smartfonów, to głosi bzdury – fińska firma była w tym segmencie obecna od zawsze, wciskając do swoich urządzeń najnowsze zdobycze techniki.

Jeśli było tak dobrze, to co się stało? Problemem nie była technologia. Chodziło o coś innego: o fundamentalną zmianę, gdy telefon przestał być narzędziem służącym do komunikacji i namiastką przenośnej konsoli, ale stał się bramą, pozwalającą uczestniczyć w życiu innych ludzi i zapraszać ich do własnego.

Zdjęcie telefonów Nokii pochodzi z serwisu Shutterstock. Autor: HitManSnr
Zdjęcie telefonów Nokii pochodzi z serwisu Shutterstock. Autor: HitManSnr

Strumień nieistotnych informacji

Jeśli spojrzeć na tę kwestię racjonalnie, to stałe informowanie świata o tym, że jest piątek, jest nam smutno, jemy steka, kwota wolna od podatku cośtam, pijemy kawę, ktoś źle zaparkował, kot siedzi na parapecie, Korwin/Kukiz taki mądry, właśnie biegaliśmy (bez raportu z Endomondo się nie liczy!), słuchamy Taylor Swift, jesteśmy zmęczeni, świat jest głupi, jest zimno, jest gorąco, jaki piękny ten Madrid, synek ma oczka mamusi, obejrzeliśmy nowy odcinek serialu, piękna jak zawsze, pada – wszystko to na pozór nikogo nie powinno obchodzić. Problem w tym, że świat, a tym samym klienci i ich wybory, nie jest racjonalny.

Ujmując to krócej: Nokia przegapiła nadejście ery, w której emocjami milionów ludzi targają informacje pozbawione znaczenia, a granica pomiędzy publicznym wizerunkiem i życiem prywatnym przestała istnieć. A klienci oczekiwali nie kolejnego narzędzia, ale gadżetu, który podkreśli ich unikalny - czyli taki, jak u milionów innych – styl.

Tej właśnie zmiany nie dostrzegły firmy takie jak Nokia czy RIM. Nie ma tu znaczenia, czy zmiany zapoczątkował Apple czy ktoś inny – skutek był jednak taki, że to właśnie Apple i cała plejada wschodnioazjatyckich marek wykorzystały swoją okazję. Sprawiły, że dotychczasowi liderzy stali się nagle – i ku swojemu zaskoczeniu – zupełnie passé. Zamiast jak do niedawna nadawać ton całej branży, zaczęli rozpaczliwie gonić trendy, których nie rozumieli.

Stephen Elop, były CEO Nokii
Stephen Elop, były CEO Nokii

Równia pochyła

Efekt jest znany – miliardy utopione w kolejnych projektach i słabnąca z roku na rok siła legendarnych marek. Dla Nokii pocałunkiem śmierci okazał się sojusz z Microsoftem, który – choć mógł wydawać się racjonalny – przyniósł efekt odwrotny od zamierzonego (albo, ale to już bliskie teoriom spiskowym, dokładnie taki, jaki zamierzano). Dość wspomnieć, że z każdym dniem rządów Stephena Elopa rynkowa wartość Nokii spadała o 18 mln wirtualnych euro.

Dlaczego wirtualnych? Bo w samej firmie nie zmieniało się nic – nikt buldożerem nie niszczył budynków ani taśm produkcyjnych (te zresztą były w Chinach), a straty były skutkiem spadającej wyceny spółki na giełdzie. To, co dla firmy kluczowe – ludzie, patenty i technologie – pozostawało bez zmian.

Dlatego przejęcie telefonicznego działu Nokii przez Microsoft wcale nie oznaczało końca tej firmy. Choć na Lumiach zmieniło się logo producenta, nie oznaczało to wyrzucenia Nokii z branży. Fińska firma wydaje się udowadniać, że pogłoski o jej śmierci były przesadzone.

Ozo, czyli Feniks z popiołów

Z jednej strony pozbyła się cenionych map Here (niedawno sprzedane konsorcjum firm Audi, BMW i Daimler). Z drugiej - finalizuje przejęcie spółki Alcatel-Lucent (infrastruktura telekomunikacyjna), pokazuje budzący spore zainteresowanie tablet N1, a niedawno zaskoczyła nas zupełnie nowym produktem – kamerą o nazwie Ozo, przeznaczoną do rejestrowania wideo na potrzeby wirtualnej rzeczywistości.

Ozo ma kształt kuli, w której umieszczono 8 kamer i 8 mikrofonów, co zapewni nie tylko obraz, ale również w pełni przestrzenny dźwięk. Nokia nie ujawniła na razie szczegółów technicznych urządzenia, poprzestając na ogólnych informacjach, że Ozo umożliwia śledzenie wybranych obiektów, tworzenie filmów bez konieczności mozolnego łączenia ująć z różnych obiektywów, a także – przy wykorzystaniu gogli VR – podgląd na żywo rejestrowanego materiału.

Co istotne, sprzęt będzie produkowany nie w dalekiej Azji, ale w Finlandii, a jego rynkowy debiut ma nastąpić jesienią, czyli po premierze większości zapowiadanych na ten rok gogli VR.

Introducing Nokia OZO: The new Virtual Reality Camera from Nokia

Europa kontra reszta świata

Czy Ozo okaże się rewolucyjnym produktem, który ponownie wyniesie Nokię na sam szczyt? Wątpię, wielkie powroty raczej nie są aż tak proste. Sferyczna kamera jest jednak dowodem na to, że fińska firma nie zapomniała, jak się robi innowacyjną, wartą uwagi elektronikę.

A przy okazji pokazuje, że Nokia znowu stara się wyprzedzać trendy – wirtualna rzeczywistość często określana jest jako kolejna na krótkiej liście „big things” – idei i wynalazków, które radykalnie zmieniały świat, dzieląc go na epokę przed i po nich. Do tej pory pojawiały się w odstępach mniej więcej 20-letnich: tranzystor, mikrokomputer, powszechny Internet. Jako następny kamień milowy typowane były smartfony, ale niewykluczone, że to właśnie wirtualna rzeczywistość okaże się ważniejsza.

Nie będę udawał, że znam przyszłość. Nokia też jej nie zna, ale – jak widać – postanowiła zaryzykować z wirtualną rzeczywistością, robiąc przy tym całkiem rozsądny ruch: zamiast ścigać się w tłumie producentów gogli VR, stworzyła sprzęt do produkcji treści. Może to właśnie dzięki niemu dostanie szansę, by ponownie zacząć liczyć się wśród producentów konsumenckiej elektroniki? Szkoda by było, gdyby w starciu z firmami ze wschodniej Azji i Stanów Zjednoczonych Europa całkiem wypadła z rywalizacji.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.