Ipla chce być jak Netflix i daje serial najpierw w Internecie. Tylko czy robi to dobrze?

Ipla chce być jak Netflix i daje serial najpierw w Internecie. Tylko czy robi to dobrze?

"Na krawędzi"
"Na krawędzi"
Źródło zdjęć: © Polsat
Marta Wawrzyn
18.06.2014 12:44, aktualizacja: 10.03.2022 11:11

W ramach eksperymentu premiera drugiego sezonu "Na krawędzi" odbędzie się nie w telewizji, ale w Sieci. Pomysł nie jest zły, cena też nie odstrasza, ale Ipla i tak polskim Netfliksem nie zostanie.

Oglądacie serial "Na krawędzi"? Jeśli nie, to właśnie macie powód, żeby zacząć: premiera drugiego sezonu odbędzie się w Internecie, a dostęp do całego sezonu będzie kosztował tylko 9,90 zł. Czegoś takiego w Polsce jeszcze nie było, ale czy to znaczy, że eksperyment zakończy się sukcesem? Niekoniecznie.

Ipla chce być jak Netflix

Wirtualne Media podają, że drugi sezon serialu "Na krawędzi" pojawi się w Ipli 1 lipca, a w telewizji dopiero jesienią. Kolejne odcinki będą miały premierę co tydzień. Klienci Cyfrowego Polsatu i Plusa będą mogli obejrzeć całość za darmo, pozostali zapłacą 9,90 zł. To bardzo przyzwoita cena jak na cały sezon serialu.

Na krawędzi - zwiastun

Nie ma wątpliwości, że ten pomysł jest nowatorski jak na polskie warunki. Ipla chce "wyznaczać nowe kierunki rozwoju", czyli po prostu być jak Netflix. Dodatkowo Polsat liczy na poszerzenie grupy odbiorców "Na krawędzi". Bo nawet oni widzą, że inny widz ogląda seriale w telewizji, a inny w Internecie.

Pytanie tylko, czy widza internetowego rzeczywiście będzie interesowało "Na krawędzi", czy jednak woli "Grę o tron", "The Walking Dead" albo choćby dostępnego w Ipli "Hannibala".

Iplo, czemu nie robisz tego jak Netflix?

"Ipla, robisz to źle!" - napisał parę miesięcy temu Piotr Gnyp, po tym jak zapłacił za film i nie udało mu się go obejrzeć. Teraz wypada to tylko powtórzyć. Owszem, pomysł, aby serial miał premierę w Internecie, to w Polsce coś nowego. Cieszy, że ktoś w ogóle o tym pomyślał.

Ale siłą Netfliksa jest to, co Amerykanie nazywają binge watching, a co na polski niektórzy tłumaczą – nie do końca szczęśliwie – jako kompulsywne oglądanie. Netflix wrzuca seriale całymi sezonami, zazwyczaj w nocy z czwartku na piątek. W efekcie jeśli widz chce, może spędzić cały weekend z "House of Cards" albo równie świetnym "Orange Is the New Black" (którego cały drugi sezon obejrzałam ostatnio w pięć dni). Może też dawkować sobie kolejne odcinki. Tak czy siak tylko od niego będzie zależeć, w jakim tempie obejrzy sezon. I to jest jeden z powodów, dla których internauci tak bardzo uwielbiają Netfliksa.

Jeśli Ipla walczy o nowych odbiorców dla "Na krawędzi", powinna to robić odważniej, bo inaczej ten eksperyment zaprowadzi nas donikąd. Nie jestem też przekonana, czy polski serial, który wydaje mi się typową rozrywką odbiorcy telewizyjnego, a nie internetowego, jest na pewno najlepszym początkiem.

Ale oczywiście życzę Ipli, aby udało się znaleźć widzów dla "Na krawędzi", bo już sama premiera serialu w Internecie brzmi w polskich warunkach jak science fiction. Nie liczę oczywiście na to, że w najbliższych latach powstanie nasze własne "House of Cards". Ale gdyby komuś udało się wyprodukować polski serial dorównujący jakością choćby amerykańskim średniakom, a następnie wrzucić go do Sieci nawet za wyższą opłatą niż 9,90 zł za sezon, chętnie bym go obejrzała.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (13)