Apple rezygnuje z minijacka? Bardzo dobrze: użytkownicy to największy hamulec postępu

Przyzwyczajenie jest podobno drugą naturą człowieka. Nic zatem dziwnego, że to my, użytkownicy, jesteśmy największym hamulcem rozwoju technologii: lubimy to, co dobrze znamy.

Zdjęcie iPhone’a 5S pochodzi z serwisu Shutterstock. Fot. Oleg GawriloFF
Zdjęcie iPhone’a 5S pochodzi z serwisu Shutterstock. Fot. Oleg GawriloFF
Łukasz Michalik

17.01.2016 | aktual.: 18.01.2016 14:01

Lubimy to, co znamy

„Rejs” Marka Piwowskiego to PRL-owska komedia, określana często mianem kultowej. W jednej ze scen inżynier Mamoń tłumaczy w nim, że – jako umysł ścisły – lubi melodie, które już słyszał. Absurd? Niekoniecznie, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że wielu z nas pod względem upodobań wzoruje się na inżynierze Mamoniu.

...ja to lubię piosenki)...

Ale jak to?! Oburzy się zapewne niejeden czytelnik. Przecież wszyscy lubimy nowe technologie, gadżety, różne urządzenia i wszystko, co związane z Internetem. A to przecież branża, która podlega szybkim i nieustannym zmianom.

Jest w tym trochę racji, ale kluczem jest to, jakie zmiany lubimy i jakich oczekujemy. Zapewne słyszeliście już plotkę – bo to na razie tylko plotka – dotyczącą rezygnacji przez Apple’a ze standardowego, 3,5-milimetrowego gniazda słuchawkowego, zwanego minijackiem i zastąpienie go własnym rozwiązaniem o mniejszej grubości. Przyznam, że dziwi mnie krytyka, z jaką spotkała się ta, wciąż jeszcze hipotetyczna, zmiana.

Innowatorzy i naśladowcy

Świat elektroniki – i nie tylko – dzieli się na tych, którzy wyznaczają trendy i na resztę, która się do tych trendów dostosowuje. Nie ma w tym niczego wartościującego: fakt, że ktoś naśladuje dobre rozwiązania nie sprawia, że z jakiegoś powodu staje się gorszy.

Z punktu widzenia użytkowników produkty firmy, która idzie przetartym przez innych szlakiem, mogą być nawet atrakcyjniejsze, bo pozbawione są dodatkowej opłaty za nowość. Z mało innowacyjnym sprzętem nie ma też niedogodności związanych z tym, że jakieś rozwiązanie jest nowe i mało popularne – choćby dobranie uniwersalnych akcesoriów jest dużo łatwiejsze.

Wspominam o tym przede wszystkim odnosząc się do Apple’a. O innowacyjności lub jej braku w kontekście tej firmy napisano już tak wiele, że dodawanie czegokolwiek mija się z celem.

Powtórzę zatem tylko jedną oczywistość: Apple, nawet jeśli nie opracowuje samodzielnie nowych rozwiązań, to w wielu przypadkach wyciąga je z niszy i sprawia, że stają się rynkowym standardem. I z tego powodu zasługuje – moim zdaniem – na miano innowatora.

Wstążka i kafle Microsoftu

Aby nie trzymać się kurczowo Apple’a, przytoczę inny przykład. Pamiętacie starego Office’a Microsoftu i jego górny pasek narzędzi? Po ponad ćwierć wieku ewolucji Microsoft zdecydował się na rewolucyjną zmianę – wraz z Office’em 2007 wprowadził menu w firmie tzw. wstążki, która dla wieloletnich użytkowników pakietu biurowego była na początku szokiem.

Microsoft HISTORIA WSTĄŻKI cz1 - Ribbon story

Sam pamiętam swoje reakcje i zagubienie, spowodowane wprowadzoną zmianę. Początkowo narzekałem na nią na równi z innymi – na ślady tamtej krytyki można trafić i teraz, przeszukując starsze fora dyskusyjne.

Microsoft HISTORIA WSTAZKI cz2

Tymczasem wstążka nie była zmianą dla samej zmiany – jej wprowadzenie poprzedziły wnikliwe badania nad ergonomią i sposobem, w jaki użytkownicy korzystają z różnych funkcji. Wyciągnięto z nich wnioski i przebudowano interfejs tak, by stał się bardziej przyjazny i intuicyjny. Przypuszczam, że dzisiaj – po latach – większość użytkowników Office’a zgodzi się z opinią, że była to pozytywna zmiana.

Z podobnym zjawiskiem mieliśmy do czynienia wraz z premierą Windows 8 i kontrowersyjnymi kaflami. Choć sam system nie był bez wad, to – z punktu widzenia większości użytkowników kaflowy interfejs był zmianą na lepsze.

Windows 8 reklama

Jasne, że istnieje cały szereg zastosowań, w których z różnych powodów sprawdzi się tradycyjny pulpit, ale patrząc na to z punktu widzenia uśrednionych potrzeb dziesiątek, czy setek milionów użytkowników, kafle wydają się znacznie lepszym pomysłem od rozwiązania, pamiętającego początki interfejsu graficznego. Mimo tego nowy standard spotkał się początkowo z miażdżącą krytyką.

Użytkownicy nie mają pojęcia, czego chcą

Podobno przed laty Henry Ford zapytany, dlaczego ignoruje badania rynku stwierdził, że gdyby pytał ludzi, czego potrzebują, ci chcieliby po prostu szybszego zaprzęgu konnego. Z technologią jest podobnie. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, co znamy i zazwyczaj nie chcemy z tego rezygnować.

Ford T
Ford T© Fot. Wikimedia Commons

Przed laty szokiem był sprzęt, w którym imponujący zestaw portów i złącz zastąpiono gniazdami USB. Szokiem były komputery, sprzedawane bez stacji dysków. Szokiem był MacBook Air bez napędu optycznego i – o zgrozo! – gniazda LAN. Niedawno z krytyką spotkał się nowy laptop Apple’a, w którym umieszczono tylko jedno gniazdo USB 3.1 typu C.

The new MacBook - Design

Istnieje grupa użytkowników, dla których brak tych podzespołów rzeczywiście miał znaczenie i dyskwalifikował sprzęt. Otwarte pozostaje pytanie, jak wielu ich jest? Zaryzykuję opinię, że niewielu, choć – z racji wiedzy, wykształcenia czy wykonywanego zawodu – to znacząca i wpływowa w Sieci grupa.

Dla całej reszty uproszczenie złącz, przejście na dystrybucję cyfrową czy pozbycie się kabli okazało się – w dłuższej perspektywie – korzystne. Zwracam tu uwagę na tę dłuższą perspektywę, bo w okresie przejściowym brak różnych rozwiązań, uważanych przez resztę świata za oczywisty standard, mógł być irytujący i zwyczajnie utrudniał życie.

Minijack? A komu to potrzebne?

Sądzę, że – gdyby potwierdziły się plotki o rezygnacji przez Apple'a z minijacka – podobnie będzie i w tym przypadku. Fala oburzenia będzie początkowo potężna, powszechne będą narzekania na brak kompatybilności, nie będzie końca szyderstwom z istnienia przejściówek i ich cen, ale z czasem wszystko się unormuje.

Zdjęcie iPhone’a 5 ze złączem Lightning i standardowymgniazdem minijack pochodzi z serwisu Shutterstock. Fot. Wachiwit
Zdjęcie iPhone’a 5 ze złączem Lightning i standardowymgniazdem minijack pochodzi z serwisu Shutterstock. Fot. Wachiwit

Pojawią się słuchawki różnych producentów, ceny nietypowego sprzętu spadną i zacznie on stawać się coraz popularniejszy, a z czasem – przypuszczam, że całkiem niedługim – przestanie być nietypowy. Pamiętacie, jaki koniec świata miał nadejść wraz z rezygnacją z 30-pinowego złącza na rzecz standardu Lightning? Nie nadszedł? No właśnie.

Jestem przekonany, że z rezygnacją z minijacka będzie podobnie. Ponarzekamy, pośmiejemy się z zabawnych memów, a później w ogóle zapomnimy, że stanowiło to jakikolwiek problem. I skupimy uwagę na obronie kolejnego, starego standardu, bez którego nie wyobrażamy sobie życia.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (90)
© Gadżetomania
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.