10 powodów, dla których moje Atari jest lepsze od Commodore
Jest czwarta rano. Właśnie czule wyłączam moją Atarynkę i zaraz nakryję ją koronkową serwetką. Śpij spokojnie. Ja też troszkę się prześpię i włączę Cię znowu po południu, gdy wrócę ze szkoły. Jeszcze ostatni rzut oka... piękna! Nie ma drugiej takiej maszyny. Mógłbym wymienić kilkaset powodów, dla których Atari jest lepsze od Commodore, ale z braku większej liczby dostępnych palców ograniczę się do dziesięciu najważniejszych. Oj, będzie wojenka...
20.02.2011 | aktual.: 14.01.2022 13:49
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jest czwarta rano. Właśnie czule wyłączam moją Atarynkę i zaraz nakryję ją koronkową serwetką. Śpij spokojnie. Ja też troszkę się prześpię i włączę Cię znowu po południu, gdy wrócę ze szkoły. Jeszcze ostatni rzut oka... piękna! Nie ma drugiej takiej maszyny. Mógłbym wymienić kilkaset powodów, dla których Atari jest lepsze od Commodore, ale z braku większej liczby dostępnych palców ograniczę się do dziesięciu najważniejszych. Oj, będzie wojenka...
1. Bo moje Atari jest najmojsze
Mój komputer jest najfajniejszy i już! Bo go mam. Bo jest fajny. Skoro już wydałem na niego wszystkie oszczędności i wyżebrane od rodziny darowizny, to nie ma innej możliwości. Jako dumny i niewyspany posiadacz Atari 130XE, dałbym sobie przyciąć palce w magnetofonie po koniec ładowania "Spy vs. Spy", że nie ma na świecie lepszego komputera. A już na pewno nie jest nim Commodore - ta najgorsza ośmiobitowa zakała świata.
2. Bo Atari jest ładniejsze
Nawet najbardziej zaślepiony przez demówki commodore'owiec musi przyznać, że piękne, smukłe i kanciaste Atari 130XE wygląda przy mydelniczkowatym Commodore jak Lamborghini Countach przy cysternie do wywózki szamba. Pewne standardy estetyczne są nie do pogodzenia... Oczywiście żaden maniak C-64, choćbym mu przygniótł cojones zasilaczem do Atari, nie przyzna mi racji, ale faktem jest, że Atari ma w standardzie nawet klamki w kolorze nadwozia... znaczy, elegancką klawiaturę zgraną kolorystycznie z obudową. A Commodore wygląda jak skrzyżowanie kasy sklepowej z mydelniczką. Dodatkowo z tej mydelniczki wystają jeszcze powtykane bez ładu i składu kartridże z różnymi "Turbo" i innymi wynalazkami. Brr... ohyda!
- Bo z komodziarzami nie ma o czym gadać
Na szczęście na giełdzie jest między nami podział skuteczniejszy niż fosa w Malborku - siedzimy po przeciwnych stronach pomieszczenia, rozdzieleni krążącym po strefie zdemilitaryzowanej tłumem amatorów pirackich programów, który działa jak biologiczny filtr zatrzymujący latające gumowce... Uwaga! leci następny! Pudło...
4. Bo Atari ma klasę
Poza dużą różnicą w wyglądzie komody i ataryny liczy się też cała otoczka związana z marką. Co tu dużo gadać - Atari ma lepsze logo: strzeliste, dynamiczne, symbolizujące drogę do gwiazd. Logo Commodore przypomina połowę dętki z chorągiewką... hehe, wygląda jak zderzenie szambowozu z pochodem pierwszomajowym. Opakowania Atari to wzór elegancji w porównaniu z jarmarczną tandetą pudeł Commodore, z napisami o "profesjonalnej" zawartości.
No i ta pretensjonalna, bufońska nazwa firmy - "Commodore Business Machines" razem z podejrzanymi tęczowymi paseczkami... Gdzie tu biznes? Jak można poważnie traktować firmę, która w nazwie ma trzy razy więcej liter niż komputer bitów?
5. Bo gry na Atari są ambitniejsze
Komodziarze ciagle gadają, że gry na C-64 są lepsze i bredzą, że "Commando" to gra 3D, bo komandos przechodzi pod mostem. No to podniecajcie się swoim przechodzeniem po tym mostem, a my śmigamy w niezmierzonej trójwymiarowej przestrzeni "Ballblazera". "Mercenary: Escape from Targ" (po polsku "Ucieczka z targu") też jest super i ma prawdziwe 3D.
Na Atari jest też mnóstwo gier strategicznych - dzięki nim, jak dorosnę, dostanę się do West Point bez egzaminów. A komodziarze niech się jarają kopaniem i waleniem pięściami przez jakichś facetów z "pekaesami" - i to wszystko na tle opery w Sydney albo wulkanu Fujiyama. Nawet tak piękne okoliczności przyrody nie zastąpią dobrej strategii wojennej.
6. Bo system Atari jest fajniejszy
Estetyka i funkcjonalność systemu operacyjnego to ważna rzecz. Choćby takie ładowanie programów z kasety. Przepiękny, kojący błękit ekranu Atari to ocean spokoju w porównaniu z migoczącymi łowickimi pasami Commodore. To folklorystyczne techno da się opisać tylko w jeden sposób: oczojebny pizgot. Nic dziwnego, że zamiast sobie spokojnie medytować, musimy nieustannie wysłuchiwać zaczepek komodziarskich maniaków z zaawansowanym ADHD, którzy nie potrafią spokojnie zaczekać głupich 20 minut na załadowanie gry.
7. Bo peryferia Atari są lepsze
O magnetofonie Commodore nie ma co wspominać, bo szkoda znów się pastwić nad pojemnikiem na środki czystości. Turbo, nie turbo, ale miejsce mydelniczki jest w łazience! A już zupełną tragedią jest stacja dysków Commodore. To już mój magnetofon Atari jest szybszy od tego patefonu na korbę. Stacja Commodore ma specjalnie kolorowe paseczki na froncie, żeby odwracać uwagę i zajmować czas, zanim głowica napędzana gumką od majtek znajdzie ścieżkę na dyskietce. Stacja dysków Atari ma za to piękną chromowaną listwę, świetnie się tuninguje i czyta dyski szybciej, niż Rainman liczy zapałki.
- Bo Commodore jest dziwnyMy, atarowcy, za cholerę nie możemy zrozumieć, do czego tak naprawdę służy C-64. Statystycznie rzecz biorąc, komodziarze większość czasu spędzają z przekrwionymi oczami na jaraniu się demówkami, które pokazują rzekomą przewagę C-64 nad Atari, a w rzeczywistości leczą jakieś kompleksy i niedostatki. Generalnie jest chyba tak, że Commodore służy do odtwarzania demówek, które są przeznaczone do odtwarzania na Commodore, co brzmi pokrętnie, ale nam wystarczy, aby trzymać się od komody z daleka. W życiu nie miałem na Atari żadnej demówki.9. Bo komodziarze nie znają się na literaturze
*Kiedy widzisz Atarowca
Nie udawaj, że to owca
kopnij w głupią twarzoczaszkę
a na głowie rozbij flaszkę
puść mu kilka dobrych ciosów
niech się uczy od kolosów
że Amiga dziś króluje
nad Atari wszak góruje*
W kraju, który wydał kilku noblistów w dziedzinie literatury, nie można tolerować czegoś takiego. Każdy komodziarz powinien być poddany przymusowemu słuchaniu "Sonetów krymskich" albo "Nad Niemnem". A sprzęt zniszczyć i zakopać!
10. Bo Atari można kupić w Peweksie
Nigdy nie kupię sprzętu, który potem trzeba będzie ukrywać przed wzrokiem co wrażliwszych estetycznie kolegów. Po co mi Commodore? Żeby wyjść jak Zabłocki na MYDLE? Hehe... Poza tym Atari można kupić w Peweksie - z gwarancją i serwisem - i wcale nie kosztuje tak dużo. Trzeba tylko skombinować bony... Jak sprzedam młodsze rodzeństwo na przeszczepy dewizowym rewanżystom z Zachodu, to kupię sobie jeszcze jedną stację dysków :-)