15 powodów, dla których warto zagrać w Assassin's Creed III
To jedna z najbardziej oczekiwanych gier końca roku, a dla fanów zręcznościówek być może nawet największa premiera ze wszystkich. Wreszcie, po miesiącach oczekiwania, Assassin's Creed III trafił do sklepów. I choć ma kilka wad, ma też co najmniej 15 bardzo dużych zalet. To one sprawiły, że według mnie trzeba po niego sięgnąć.
05.11.2012 | aktual.: 13.01.2022 13:24
To jedna z najbardziej oczekiwanych gier końca roku, a dla fanów zręcznościówek być może nawet największa premiera ze wszystkich. Wreszcie, po miesiącach oczekiwania, Assassin's Creed III trafił do sklepów. I choć ma kilka wad, ma też co najmniej 15 bardzo dużych zalet. To one sprawiły, że według mnie trzeba po niego sięgnąć.
1. Dowiesz się, czy nastąpi koniec świata
Według przepowiedni Majów 21 grudnia 2012 przestaniemy istnieć. Desmond Miles, bohater gry, w poprzednich częściach próbował rozgryźć tę zagadkę i, jeśli będzie taka możliwość, nie dopuścić do ostatecznej zagłady. W trzeciej części w końcu dotknie sedna sprawy. Uda mu się? Intuicja podpowiada, że tak, ale zdarzały się już gry bez happy endu, a i bardzo wiele takich, w których całą planetę spotykał bardzo smutny los. Ja już znam odpowiedź, ale oczywiście jej nie zdradzę. Przekonaj się sam.
2. Poczujesz się jak skrytobójca
Podstawa rozgrywki od pierwszej części jest taka sama, ale od tego czasu nie tylko gra nieprawdopodobnie się rozrosła. W wielu aspektach została dopieszczona. I naprawdę gracz może poczuć się jak osiemnastowieczny hitman. Skradanie oraz taktyczne tropienie ofiar, poprzedzone śledztwem i zdobywaniem informacji, wciągają na długie godziny. Co ważne, zwiększono liczbę technik zabijania z ukrycia.
- Zobaczysz historię z bliska
Wiedziałem wcześniej, że w grze pojawi się Benjamin Franklin, ale nie miałem pojęcia, że zbieranie pogubionych przez niego kartek będzie jedną z misji pobocznych. Jeśli ktoś choć trochę interesuje się historią, będzie zachwycony (choć oczywiście trzeba pamiętać, że tradycyjnie dla serii twórcy dorzucają też co nieco od siebie, więc nie podchodźcie do wszystkiego bezrefleksyjnie). Co ważne, oszczędzono nam patosu, który wylewa się z wielu filmów i gier zahaczających o wydarzenia historyczne, zwłaszcza dotyczących Stanów Zjednoczonych.
4. Wszyscy mają głos
Cóż, nie da się nie zauważyć, że od początku seria przedstawia asasynów jako tych dobrych, a templariuszy jako tych złych. I choć nie można powiedzieć, żeby to się bardzo zmieniło, to w tej części dano templariuszom więcej okazji, by wytłumaczyli swoje motywacje… Dobrze w końcu poznać zdanie drugiej strony.
5. Gra wygląda rewelacyjnie
Silnik Anvil, na którym działają kolejne części gry (ale nie tylko, bo także inne, na przykład sportówka Shaun White Snowboarding), robi coraz większe wrażenie. Wiele miejsc możemy podziwiać w różnych warunkach pogodowych – w trakcie śnieżycy prezentują się naprawdę rewelacyjnie. A widoki w czasie bitew morskich zapierają dech w piersiach. To, że to najładniejsza odsłona Assassin’s Creed, jest raczej oczywiste. Ale przy okazji jest to też jedna z najlepiej wyglądających gier na konsole obecnej generacji.
- Connor jest najfajniejszym asasynem
I choć uwielbiałem Altaira (Assassin's Creed I), który pokazał mi, jak wspinać się na piękne budynki dwunastowiecznej Ziemi Świętej, choć nigdy nie zapomnę Ezio (Assassin's Creed II i dodatki), którego życie prześledziłem niemal w całości, to właśnie Connor jest od teraz moim ulubionym asasynem. Może to przez ten tomahawk, może przez świetne przedstawienie jego relacji uczeń-mistrz z niejakim Achillesem, może przez szaleństwo, które ma w oczach... W każdym razie: trudno gościa nie polubić.
7. Bohaterów jest więcej
Ach tak. Connor i Desmond nie są jedynymi osobami, w które się wcielamy. Całkiem duży, bo kilkugodzinny (!) fragment dostaje inna, baaardzo ciekawa postać. Nie będę psuć niespodzianki, ale to świetny patent, a sekwencja w pewnej operze jest naprawdę trudna do zapomnienia.
- Imponujące bitwy morskie
- Przemyślana fabułaCzeka kilka zwrotów akcji i postaci, które naprawdę mają charakter. A wbudowana w grę miniencyklopedia naprawdę nie pozwala się pogubić.10. Bieganie po drzewach wciąga jak… bieganie po bagnach
Dzikie zwierzęta to zupełnie inni przeciwnicy niż znani dotychczas strażnicy, a pomykanie po drzewach nad zaśnieżonymi terenami, gdy złapie się już odpowiedni flow, daje dużą radochę. Nawet jeśli na pierwszy rzut oka widać, że Matka Natura była tak miła i poustawiała je idealnie w taki sposób, by dało się przeskakiwać z jednego na drugie. Co ważne, uproszczono swobodny bieg, nie trzeba już trzymać przycisku skoku. To bardzo pomaga.
11. Poczujesz się jak łowca
OK, może obrońcy praw zwierząt nie będą zachwyceni tym, co za chwilę napiszę, ale przyrzekam, że nigdy nie skrzywdziłem żadnego niewirtualnego zwierzaka. Dzięki wprowadzeniu lasu poza ludzkimi przeciwnikami mamy masę mniejszych i większych okazów - od szopów i lisów począwszy, na agresywnych wilkach czy wielkich łosiach skończywszy. Po raz pierwszy w serii dostajemy do dyspozycji takie narzędzia jak sidła chociażby, więc twórcy podeszli do sprawy poważnie i pozwolili poczuć się jak na polowaniu. A złapane zwierzaki można oskórować i na przykład zachować sobie kły.
- Zajęć jest MNÓSTWO
- Zbudujesz własne imperium
Pojawiają się więc farmerzy, którzy dostarczają pożywienie, górnicy wydobywający surowce czy choćby drwale. Z czasem rzemieślnicy zaczynają wyrabiać masę rzeczy: od narzędzi począwszy, na ubraniach skończywszy. Te wysyłamy potem wozem do sklepów. Niezłe, naprawdę niezłe. A jak chcemy, możemy też zarządzać gildią asasynów i wysyłać podwładnych na misje... Sporo zabawy jak na zręcznościówkę, prawda?
- Powalczysz jak Batman i ScorpionNowy system walki wzorowany jest na tym z gry Batman: Arkham City, a jedna z zabawek przypomina słynne sznurowadło Scorpiona z serii Mortal Kombat. To taka linka zakończona ostrzem, którą można przyciągnąć do siebie wroga. Świetnie sprawdza się w akcji.15. Przebieranki w multi