Reksio, zostaw finansowanie społecznościowe !

Reksio, zostaw finansowanie społecznościowe !

Reksio
Reksio
Marcin Galicki
16.12.2013 15:13, aktualizacja: 17.12.2013 10:06

Słyszeliście o finansowaniu społecznościowym? Jeśli napiszę „crowdfunding” i przywołam największy na świecie portal Kickstarter.com, dla wielu z Was na pewno wszystko stanie się jasne. Dla tych z Was, którzy nie wiedzą, czym jest crowdfunding, czyli finansowanie społecznościowe, krótkie wprowadzenie.

Jest to nowoczesny model finansowania kreatywnych pomysłów. Tłum (ang. crowd) za pomocą mikropłatności wspiera pomysłodawcę, który do realizacji swojej idei potrzebuje środków finansowych. Za każde wsparcie otrzymuje się adekwatny do niego produkt. Nie może być to np. bezgraniczna wdzięczność i inne tego typu nienamacalne nagrody. Najbardziej pożądany jest związany z głównym tematem finansowania souvenir. Model ten świetnie sprawdza się nie tylko w Stanach, ale na całym świecie.

Spytacie: po co tłum? Dlaczego autor pomysłu nie pójdzie po pożyczkę, do banku, nie oszczędzi? Nie zawsze jest to możliwe, poza tym taka forma finansowania to nie tylko pieniądze. Poza samą zbiórką środków zachodzi pewna magiczna reakcja na płaszczyźnie pomysłodawca-wspierający. To ona tak naprawdę jest istotą magii finansowania społecznościowego i jego główną esencją. Wystawiając swój projekt na platformę finansowania społecznościowego, poza możliwością pozyskania środków zyskujesz informację zwrotną. Czy to, co chcesz zrobić, jest dobre. Czy forma, w jakiej chcesz zrealizować swój pomysł, się sprawdzi. Jeśli bierze się kredyt, nawet przy najlepszych badaniach rynku jest szansa 50 na 50 na stworzenie „produktu” dla ludzi.

Wybierając finansowanie społecznościowe, dostajesz właśnie tę bezcenną wiedzę. Nie oznacza to, że projekt, który założysz i który nie cieszy się powodzeniem, nie wypali. Ludzie mogą naprowadzić cię na elementy, które należałoby zmienić, by spełniał ich oczekiwania.

Co jeszcze jest istotne? To, że jeśli ktoś zdecyduje się na wsparcie, potwierdzi przed sobą, tobą i wszystkimi innymi, że warto wesprzeć tę ideę. To tak jak naturalny mechanizm wybierania lokalu czy budki z jedzeniem, wokół której jest więcej ludzi. Oznacza to, że jest dobre jedzenie, dobra atmosfera. To naturalny sposób, w jaki podejmujemy decyzje. Dzięki finansowaniu społecznościowemu taka wspierająca idee osoba zyska coś więcej. Poczucie bycia częścią tego projektu. Twojego pomysłu. Jego współtworzenie.

To coś, czego nie uzyska się w żadnym innym modelu finansowania. To coś, o co od dupy strony walczą różnymi kanałami wielkie korporacje. Abyś poczuł się częścią ich „produktu”, abyś go pokochał. W finansowaniu społecznościowym bardzo istotne jest, aby nagroda za wsparcie była prawdziwa, adekwatna do zaangażowania w projekt (finansowego, emocjonalnego i czasowego). Jeśli za wsparcie swojego projektu oferujesz dozgonną wdzięczność, to nie jest to finansowanie społecznościowe.

To samo dotyczy samych projektów. Projekt, do którego używasz modelu finansowania społecznościowego, sam z siebie nie może polegać na tym, że inni będą fundować ci życie. Jego celem musi być coś, z czego skorzystają inni. Owszem, spotyka się wiele projektów zakładających zjazd na drzwiach od stodoły po rzekach czy zakup opon zimowych, nie jest to jednak finansowanie społecznościowe, tylko tzw. żebro-projekty. Dlaczego? Ponieważ wspierający nic z tego nie będą mieli. Jedyne, co taki projektodawca może zaoferować, to zdjęcia z wielkiego zjazdu na drzwiach czy breloczek ze sklepu "wszystko za pięć złotych".

Czy nie ma miejsca dla takich akcji? Oczywiście, że jest. Zawsze znajdzie się ktoś, kto bezinteresownie cię wesprze, a nagrodą może być dla niego dosłownie cokolwiek. Działa to jednak w modelu zwanym fundraising, a jest to po prostu zbiórka środków. W tym wypadku nagrody to dodatek, przybicie piątki. Warto o tym wspomnieć, bo na polskim rynku wiele osób tworzących quasi-crowdfundingowe platformy w swojej quasi-eksperckości chyba mylnie rozumie model, którym się posługuje. Bądź też na szybko nieudolnie stara się zbudować rynek, tak naprawdę niszcząc go i trując. Postaram się zobrazować sytuację małym przykładem.

Słyszeliście o akcji zbierania funduszy na poprawę jakości życia głównego animatora kultowej polskiej animacji "Reksio"? Ktoś założył taki projekt na jednej z zagranicznych platform finansowania społecznościowego, wykorzystując element sentymentu i współczucia, które w każdym z nas może wywołać historia, jak to zasłużony dla polskiej kultury animator żyje w biedzie. Typowy projekt fundraisingowy. Za 10 zł można było w ramach podziękowania otrzymać kartkę z autografem tego animatora. W krótkim czasie zebrano 50 tys. zł. Problem w tym, że nie był to główny animator Reksia, a wspomniany starszy pan nie żył w biedzie. Dlaczego o tym piszę? Poza fundraisingiem to też bardzo smutna historia. Perfidne oszustwo i nadużycie.

Co łączy tę historię ze wspomnianymi żebro-projektami? Są tak dobre dla finansowania społecznościowego jak cegła, którą dostaniesz, zamawiając PlayStation 4 na portalu aukcyjnym. Finansowanie społecznościowe to kolejny krok do naszej niezależnej przyszłości, w której każdy z nas będzie mógł wpłynąć na rozwój kariery nowego artysty, pisarza czy pasjonata technologii. Nie tak jak teraz – decydent w wytwórni, banku czy jurorzy, przed którymi pasjonat straci duszę i twarz.

Projektów fundraisingowych nie traktujcie jako finansowania społecznościowego. Jeśli traficie na dobrze przygotowany projekt, będziecie wiedzieć. Rozpoznacie autora chcącego stworzyć z wami coś niezwykłego, jeśli uwierzycie w jego pomysł i zobaczycie, że oferuje wartość w zamian. Wyczujecie, że nie tylko o wasze pieniądze mu chodzi, ale o was po prostu.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)