Krionika - czy warto się zamrozić w oczekiwaniu na zmartwychwstanie?

Krionika - czy warto się zamrozić w oczekiwaniu na zmartwychwstanie?

Krionika - czy warto się zamrozić w oczekiwaniu na zmartwychwstanie?
Mariusz Kamiński
19.04.2013 15:00, aktualizacja: 13.01.2022 12:03

"Dzień dobry. Mamy rok 2128. Zgodnie z umową wymieniliśmy serce oraz płuca na dostępne obecnie zamienniki i obudziliśmy pana ze snu. Jak się pan czuje?". Mam poważne wątpliwości, czy czułbym się dobrze po usłyszeniu czegoś takiego. Co gorsza, mógłbym pamiętać moment zgonu. Są jednak tacy, którzy chcą przechytrzyć śmierć, zamknąć się na jakiś czas w schłodzonej kapsule i powstać z martwych, gdy medycyna im to umożliwi.

"Dzień dobry. Mamy rok 2128. Zgodnie z umową wymieniliśmy serce oraz płuca na dostępne obecnie zamienniki i obudziliśmy pana ze snu. Jak się pan czuje?". Mam poważne wątpliwości, czy czułbym się dobrze po usłyszeniu czegoś takiego. Co gorsza, mógłbym pamiętać moment zgonu. Są jednak tacy, którzy chcą przechytrzyć śmierć, zamknąć się na jakiś czas w schłodzonej kapsule i powstać z martwych, gdy medycyna im to umożliwi. 

-196°C

Krionika to pole bitwy między medycyną i nadzieją wyrażaną przez bardzo duże pieniądze. Lekarze utrzymują, że procesy chemiczne zachodzące w ciele bezpośrednio po zgonie uniemożliwiają późniejsze wskrzeszenie. Naukowcy zajmujący się zamrażaniem majętnych klientów twierdzą coś zupełnie przeciwnego. Ciało przechowywane w kriostazie może doczekać lepszych czasów i zostać reanimowane z zastosowaniem przyszłych technologii. Kto ma rację?

Najpoważniejszym problemem i wyzwaniem dla firm zajmujących się krioniką jest woda. Jej obecność w ciele stwarza szereg zagrożeń. Zamrożenie komórek ciała zawierających wodę spowoduje lizę, czyli rozsadzenie tkanki przez lód i jej bezpowrotne zniszczenie. Opracowano więc metody odprowadzania wody z ciała i umieszczania w jej miejsce krioprotektantów, które zapobiegną lizie. Szczególną uwagę zwraca się jednak na mózg.

Obraz

Kriogenicy posługują się pojęciem "śmierć informacji". Należy tak zabezpieczyć mózg, by ośrodki odpowiedzialne za pamięć i umysł pozostały nienaruszone. Pacjent ma się obudzić świadomy swoich przeżyć, pamiętać, dlaczego znalazł się w lodówce, oraz wiedzieć, kim jest. Jeżeli nie uda się tego dokonać, to kriostaza nie ma sensu. 61 naukowców podpisało się pod otwartym listem, w którym stwierdzono, że jest szansa na ocalenie mózgu we wzorcowo przeprowadzonej kriostazie i obudzenie pacjenta z zastosowaniem wciąż nieistniejących technik.

No tak, ale czy owe substancje rzeczywiście mają ochronny wpływ na ciało? Lód wywołuje kolosalne zniszczenia. Próby reanimacji zamrożonych zwierząt porzucono już w 1957 roku i nigdy na poważnie ich nie wznowiono. Okazuje się, że nowoczesne krioprotektanty, które opracowali Gregory Fahy oraz Brian Wowk, dają nad wyraz dobre rezultaty. Potraktowane nimi mózgi zwierząt nie nosiły żadnych śladów uszkodzeń wynikłych z formowania się lodu. Substancje te są wykorzystywane przez Cryonics Institute oraz Alcor. Proces zabezpieczania ciała za pomocą tych metod nazywa się witryfikacją i jest zaprezentowany na zdjęciu poniżej.

Obraz

Jest jednak cena, którą płaci się podczas witryfikacji. Brak lizy zastępują uszkodzenia spowodowane przez toksyczne działanie krioprotektantów. Nie są one tak duże, żeby w pewnych warunkach nie można ich było odwrócić, ale współczesna technika na razie sobie z tym nie radzi. No i dochodzi kolejny zabójczy czynnik - czas.

Powszechnie uważa się, że śmierć mózgu następuje po 4-6 minutach od ustania krążenia, a co za tym idzie - zatrzymania transportu tlenu. Kriogenicy twierdzą, że czas ten jest umowny i nie został poparty żadnymi jednoznacznymi wynikami badań. Uważają także, że śmierć mózgu to zwykłe niedotlenienie, które może być odwrócone w przyszłości. To właśnie w tym kontekście wspomina się o "śmierci informacji". Mózg martwy to jedynie mózg przyduszony. Osobowość i wspomnienia wciąż w nim tkwią. Aby zdążyć na czas, firmy krioniczne utrzymują w pogotowiu ekipy "standby", które tuż przed zgonem lub po nim ruszają do pacjenta i błyskawicznie witryfikują zwłoki.

"Łazarzu, wyjdź na zewnątrz!"

Co dalej z ciałem? No cóż, czekamy na postępy w bioinżynierii i nanotechnologii (przede wszystkim!). Nanoroboty powinny naprawić uszkodzenia spowodowane przez witryfikację. Ciało zostanie poddane żmudnej regeneracji. Kriogenicy planują w pierwszej kolejności przywrócić do życia tych, którzy zostali zamrożeni najpóźniej. Dzięki temu ci zamrożeni wcześniej, w mniej dogodnych warunkach, będą mogli poczekać na kolejne, bardziej zaawansowane techniki.

Teoretycy analizy molekularnej sądzą, że w przypadku udanego opracowania nanorobotów będzie możliwe całkowite odbudowanie zniszczonych tkanek. Ciekawe, czy w tak perfekcyjnie odbudowanym ciele zaiskrzy stary duch...

A po ile to?

Pamiętajmy, że ciało będzie przechowywane przez dekady, jeżeli nie stulecia. Procedura witryfikacji ciała kosztuje około 200 000 dol. Jest to opłata jednorazowa (nie zawiera jednak ceny ekipy "standby"). I teraz duże zaskoczenie - roczna opłata członkowska (sic!) wynosi około 500 dol. Dokładny przykładowy cennik znajdziecie tutaj.

Warto wspomnieć o ofercie dla mniej majętnych pacjentów. Jest ona o tyle ciekawa co na wskroś przerażająca. Umierający może poprosić o neuroprezerwację (80 000 dol.). Procedura przebiega tak samo jak w przypadku bogatszych nieboszczyków, ale dotyczy tylko głowy. Jest ona odcinana od tułowia i witryfikowana w specjalnym pojemniku. Jeden z pacjentów zamrożonych w ten sposób widoczny jest na zdjęciu poniżej. Osobiście nie wyobrażam sobie pobudki w szklanym pojemniku z rurkami wychodzącymi z szyi. Koszmar!

Jeżeli oferta życia po życiu was skusiła, to krioniką zajmują się firmy Alcor, KrioRus oraz Cryonics Institute.

Obraz
Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)