Amerykańscy naukowcy: bezdotykowe termometry nie pomagają w walce z koronawirusem. W Europie mówiono o tym wcześniej
Chociaż stały się częścią naszego krajobrazu - np. latem niektóre wydarzenia wymagały mierzenia temperatury przed wejściem - ich skuteczność jest niska. Przynajmniej tak twierdzą amerykańscy naukowcy.
18.12.2020 | aktual.: 18.12.2020 14:01
Bezdotykowe termometry stały się "hitem" w trakcie pierwszej fali pandemii. Efekt? Większość tego typu produktów kosztowała ponad 300 zł. Patrząc na oferty sprzed kilku miesięcy, okazało się, że wiosną za taki sam produkt musieliśmy zapłacić nawet cztery razy więcej, niż kiedyś.
Sprzęt wydawał się przydatny, bo na odległość pozwalał sprawdzać, czy ktoś ma gorączkę. Z badania, którego wyniki zostały opublikowane we wrześniu, wynikało np., że 74 proc. Polaków chce, aby nauczyciele w szkołach mieli mierzoną temperaturę ciała.
Tylko czy kontrola za pomocą bezdotykowego termometru jest skuteczna?
Zdaniem amerykańskich naukowców - nie do końca. Badacze z amerykańskiego Johns Hopkins University School of Medicine zauważają, że termometry podają nieprecyzyjne wyniki.
Widać to w statystykach. Zaledwie 0,001 proc. z przeszło 760 tys. pasażerów, którym zmierzono temperaturę na lotnisku, miało stwierdzonego potem wirusa.
Co więcej, tylko 17 proc. osób (z ponad 250) z objawami faktycznie miało podwyższoną temperaturę.
Faktycznie najczęściej choroba zaczyna się od gorączki - a zaraz po niej pojawia się suchy kaszel - ale wielu pacjentów z COVID-19 w ogóle nie ma gorączki. Jeśli dodamy do tego fakt, że termometr może wskazać błędne dane, to nawet "na logikę" mierzenie temperatury wydaje się być nieskuteczne.
Analiza amerykańskich naukowców tylko to potwierdza.
W Europie już wcześniej zwracano uwagę na to, w jaki sposób temperatura ciała może "oszukać" kontrolujących.
Właśnie z tego powodu z pomysłu zrezygnowano w Finlandii, a stosowanie kamer termowizyjnych nazwano działaniem "pokazowym i nieskutecznym".