Recenzja Final Fantasy XV. To RPG lepszy od Wiedźmina!

Recenzja Final Fantasy XV. To RPG lepszy od Wiedźmina!28.12.2016 11:40
Michał Puczyński

Final Fantasy XV to gra tak ogromna, tak bogata i tak niedorzeczna, że nawet nie wiem, od czego zacząć.

Czas, który spędziłem z „piętnastką”, wystarczyłby, żeby kilkakrotnie skończyć większość współczesnych tytułów dla pojedynczego gracza. A jednak wciąż mam wrażenie, że jestem dopiero na początku; że zanurzyłem się po kostki w oceanie. Nie uznaję tego za wadę. Nowy Final wolno się rozkręca, to fakt, jednak wina leży częściowo po mojej stronie, ponieważ pozwalam się rozpraszać milionem drugoplanowych drobnostek. Tu po prostu jest kupa rzeczy do zrobienia. Ale po kolei.

Zawsze coś nowego

Pojawiający się po uruchomieniu gry napis “Final Fantasy dla fanów i nowych graczy” na szczęście nie znalazł się tam od czapy. Ostatnie odsłony desperacko szukały własnej tożsamości, ale tym razem wizja była klarowna. Final Fantasy XV jest inne, ale znajome. Mechanika jest świeża i zaskakująca, ale świat, w którym się poruszamy, przywodzi na myśl realia kultowej "siódemki". Rezultat? Gra wciąga. Nie spodziewałem się tego po 15. części serii, która zniechęciła mnie jakieś pięć odsłon temu.

Magnetyzm Final Fantasy XV wynika w dużej mierze z faktu, że zamiast posiłkować się sprawdzonymi rozwiązaniami, mechanikę zaprojektowano od podstaw – odcinając się od tego, co modne. Gra stała się swoistym przeciwieństwem większości erpegów. W Wiedźminie czy Dragon Age po 15-20 godzinach miałem wrażenie (a właściwie byłem pewny), że pod względem gameplayu już nic mnie nie zaskoczy. Będą fabularne zwroty akcji, nowe umiejętności i więksi przeciwnicy, ale generalnie znałem już wzór i z łatwością mogłem obliczyć wynik równania. Tutaj wszystko jest nowe i intrygujące. Zwłaszcza walka.

W Final Fantasy XV mamy jeden z najlepszych systemów walki, jakie widziałem w RPG. Bijemy się w czasie rzeczywistym, ale z możliwością włączenia trybu aktywnej pauzy, przypominającego SuperHot - czas zatrzymuje się, kiedy się nie ruszamy.

Zawsze mamy pod ręką cztery bronie (lub czary - cokolwiek umieścimy w wolnych slotach). Nie trzeba ich chować ani wyjmować. Różne przyciski włączają ataki różnym orężem. Dzięki temu walka jest wymagająca i głęboka: polega na umiejętnym przełączaniu się pomiędzy różnymi rodzajami broni, a także uchylaniu się w odpowiednich momentach. Znaczenie ma kierunek ataku i wskaźnik zmęczenia.

Nie musimy przy tym dziko uderzać w pad. Wystarczy przytrzymać przycisk i ruszać się, aby atakować. Zawsze towarzyszą nam trzej pomocnicy, z którymi możemy wykonywać ataki specjalne. To bardzo elegancki, przemyślany system, który sprawia, że nawet kilkunastominutowe potyczki nie stają się nudne.

Jest jeszcze tyle innych świetnych rozwiązań…

Gra jest pełna drobnostek, które nadają jej charakteru i głębi. Widać wyraźnie, że ekipie Square po prostu się chciało. Final Fantasy XV to pierwsze RPG, w którym sensownie rozwiązano kwestię jedzenia. Menu, rozszerzane w miarę postępów w grze, pozwala uzyskać bonusy do statystyk. Ryżowe ciastka dadzą więcej punktów energii, stek zwiększa siłę ataku, smażona ryba – ilość zdobywanych punktów doświadczenia. Przed walką z bossem warto rozbić obóz i coś ugotować. Nie da się za to włączyć pauzy i wszamać dwudziestu ziemniaków w trakcie walki.

Są też elementy, które budują tożsamość bohaterów. Każdy członek drużyny ma swoje hobby. Główny bohater lubi łowić – która to czynność pozwala zdobyć pożywienie i inne bonusy. Ktoś gotuje, ktoś inny robi zdjęcia z naszych podbojów, które można przejrzeć w obozie i wykasować lub zapisać na dysku. Często bohaterowie komentują fotki. Dzięki takim detalom gra ożywa. Jak na tytuł z serii Final Fantasy – która zwłaszcza w ostatnich latach nie była zbyt mądra – jest tu zaskakująco dużo wdzięku i duszy. I dobrych dialogów.

O dialogi obawiałem się najbardziej, znając skłonność Japończyków do przesady i zbędnej dosłowności. Tym razem jednak się udało. Rozmowy bohaterów są naturalne i niewymuszone. Postaci nie można nazwać stereotypowymi, choć na takie wyglądają. Wielki Gladiolus wydaje się tępym osiłkiem, ale jest po prostu zwykłym, sympatycznym gościem. Na pierwszy rzut oka zarozumiały Ignis okazuje się przezabawny – w czym zasługa jego rewelacyjnie podłożonego głosu. Cała czwórka bohaterów to po prostu ludzie, z którymi można miło spędzić czas. Tylko na czym?

O co chodzi tym razem?

Książę Noctis Lucis Caelum (absolutnie tragicznie brzmiące imiona to jedna z charakterystycznych cech gry) wybiera się z trójką przyjaciół na spotkanie z narzeczoną. W drodze ich samochód się psuje i ekipa ląduje w małym miasteczku pośrodku niczego, gdzie nie ma nic do roboty.

“Nie zaczyna się to jak wielka przygoda” - komentuje jeden z przybocznych. I rzeczywiście. FFXV próbuje przełamywać gatunkowe klisze, choć nie zawsze służy to rozgrywce. Kilka pierwszych godzin (ile - to zależy, jak wciągniemy się w zadania poboczne) stanowi swobodny tutorial. Dopiero potem zaczyna się coś dziać. Dokładniej: stolica królestwa zostaje zaatakowana, ojciec Noctisa ginie.

Długo by pisać, kto za tym stoi, co chce osiągnąć i jakie siły wchodzą w grę. Mimo wszystko Final Fantasy XV to klasyczna opowieść fantasy, która wiele zyskuje dzięki przebraniu jej za s-f. Są tu więc królowie i rycerze, ale i samochody, pojazdy latające czy mechy - z którymi walczy się za pomocą magii i miecza. Ten dziwaczny, często niedorzeczny tygiel sprawdza się znakomicie. Spójny styl wizualny i doskonała grafika sprawiają, że wszystko naturalnie się miksuje i nie ma dysonansu poznawczego: dlaczego oni do mnie laserami, a ja do nich dzidą? Po prostu tak jest.

Czas na wady

Final Fantasy XV nie jest mimo wszystko grą idealną. Mechanika jazdy samochodem jest tragicznie zła. Sprowadza się do trzymania spustu – wóz trzyma się drogi jak przyklejony. Szybko darowałem sobie tę iluzję kontroli i powierzałem prowadzenie jednemu z towarzyszy. Niestety, przestrzenie do pokonania są ogromne (chyba nigdy nie widziałem w grze tak naturalnie „rozproszonego” świata), więc każda wycieczka to – dosłownie! – trwająca 5-10 minut przerwa w zabawie. A jeżeli do tego zapomnimy zatankować i samochód padnie pośrodku niczego...

Można przyczepić się także do magii, która wymaga miksowania zbieranych po drodze substancji. Mikstura wystarcza na kilka ataków. Nie można ustawić automatycznego odnawiania jej według przygotowanego wzorca, więc kilkukrotne użycie magii wymaga wejścia do menu i spędzenia tej minuty czy dwóch na tworzeniu nowej mieszanki i osadzeniu jej w ekwipunku.

Dialogi rozwiązano co najmniej dyskusyjnie. Jeżeli mamy kilka opcji do wyboru, po każdej z nich następuje dziwna, pięciosekundowa pauza, zaburzająca płynność rozmowy. Menusy zaprojektowano wprawdzie całkiem dobrze, ale kiedy zgromadzimy więcej gratów, porównywanie ich ze sobą zabiera sporo czasu – musimy wszak obdzielić aż cztery postacie.

To jednak drobnostki. Gra jest fascynująca, piękna, ma świetną muzykę i wciąga bez reszty. To najlepsze RPG, z jakim miałem styczność od dawna. Czy lepsze od Wiedźmina 3 albo Dragon Age: Inkwizycji? Moim zdaniem tak. To pierwszy w tej generacji sprzętu świat, który naprawdę intryguje, ponieważ unika gatunkowych klisz. Są tu rzeczy, jakich jeszcze nie widziałem, a to motywuje do dalszej zabawy.

Jeżeli, podobnie jak ja, masz już dość „średniowiecza z elementami magii, wariant 29101”, kupuj bez wahania. „Piętnastka” to gra, która znów pozwala poczuć magię Final Fantasy. W moim prywatnym rankingu jest grą roku.

Egzemplarz do recenzji udostępniło wydawnictwo Cenega.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Wybrane dla Ciebie
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.