Życie na pokaz. W sieci udajemy zdrowych i szczęśliwych, bo zmuszają nas różne aplikacje

Życie na pokaz. W sieci udajemy zdrowych i szczęśliwych, bo zmuszają nas różne aplikacje17.02.2017 07:50
Zdjęcie dziewczyny robiącej selfie pochodzi z serwisu Depositphotos

Dobry obiad bez fotki na Instagramie nie ma sensu, podobnie jak wieczorne bieganie bez publicznego raportu z Endomondo. Gadżety podporządkowały sobie nasze życie.

Zdjęcie dziewczyny robiącej selfie pochodzi z serwisu Shutterstock
Zdjęcie dziewczyny robiącej selfie pochodzi z serwisu Shutterstock

Wszystko zostaje na Twitterze

Stare powiedzenie przez lata głosiło, że co zdarzyło się w Vegas, zostaje w Vegas. Tak było kiedyś, bo dzisiaj jest inaczej: co zdarzyło się w Vegas, zostaje na Twitterze.

Dotyczy to wszystkich – od elit (wybaczcie proszę, że tak krzywdzę to piękne słowo) politycznych, po każdego z nas. Patrząc na to, co, kto i kiedy udostępnia w sieci, można odnieść wrażenie, że opanował nas przymus dzielenia się swoim życiem. Że tak wyraźny przed laty podział na sferę prywatną i publiczną jest już bardzo często nieaktualny, bo sfera prywatna przestała istnieć.

Nie dlatego, że Google do spółki z Microsoftem i na wyścigi z NSA chcą wiedzieć o nas jak najwięcej. To, że korporacjom i trzyliterowym służbom zależy na informacjach, to przecież banał - dane są towarem, więc jesteśmy z nich dojeni. To tak samo oczywiste jak grawitacja. Ciekawsze i dziwniejsze jest coś innego - sami postanowiliśmy nie mieć przed światem tajemnic. Albo raczej mozolnie próbujemy wykorzystać naszą prywatność do kreowania naszego obrazu w oczach innych.

Świat w obiektywie

„Pics or it didn't happen” – popularne żądanie fotograficznego dowodu na potwierdzenie różnych historii przestało mieć sens. Każda z nich została z reguły uwieczniona przez rzeszę ludzi, robiących z równym zapałem równie pozbawione sensu fotki. Coś się gdzieś wydarzyło? Jeśli tak, to najprawdopodobniej są również i zdjęcia.

Świetnym przykładem może być w tym przypadku zdjęcie Rihanny z jednego z koncertów. Widać na nim również jednego z fanów, robiącego zdjęcie piosenkarce:

W komentarzach do zdjęcia ktoś stwierdził, że chciałby zobaczyć fotkę zrobioną z jego (czyli widocznego na zdjęciu fotografującego) perspektywy. Nie trzeba było długo czekać, a i ona znalazła się w sieci.

U2 dla wszystkich, czyli rysa na wizerunku

Pamiętacie oburzenie, z jakim niektórzy przyjęli prezent od Apple’a w postaci darmowego albumu „Songs of Innocence” U2? Na pozór nie było w tym za grosz logiki – ten sam tłum, który za byle gratis jest w stanie ujawnić na swój temat dowolne dane albo rozpętać pandemonium z powodu przecenionego karpia, nagle zapałał świętym oburzeniem tylko dlatego, że ktoś ośmielił się dać mu coś za darmo.

Nie chodziło tu wcale o to, że dziadki z U2 od czasów „The Joshua Tree”, czyli od prawie trzech dekad znajdują się na równi pochyłej. Bez obaw, zjeżdżają z bardzo wysoka i do dna jeszcze im sporo brakuje. Problemem był nie tyle sam prezent, co sposób, w jaki został wręczony. Parę słów na jednej z konferencji Apple’a wystarczyło, by nowy album Bono i spółki trafił automatycznie do kolekcji milionów użytkowników sprzętu z jabłkiem.

U2 - Song For Someone (Directed by Matt Mahurin)

I w tym właśnie momencie wielu spośród nich poczuło się tak, jakby w swoim ulubionym kubku znaleźli włos z doczepioną do niego, mikroskopijną, śnieżnobiałą i zadrukowaną nanometrowym arialem karteczką: „Tymek Kucharz, tu byłem”. Brakowało tylko spojrzenia spaniela w wykonaniu Johny'ego Ive'a, łzawego filmiku o tym, ile tęgich głów wymyślało biel owej kartki i wygłoszonych do wzniosłej muzyki deklaracji, jak wiele emejzingu udało się w tej bieli (bieli? toż to Arctic White!) zakląć.

Da się z tym żyć, kubek też nie ucierpiał i przecież można go umyć, ale dla niektórych to zamach na ich starannie wypielęgnowaną, cyfrową osobowość.

Banalne U2 w kolekcji kogoś, kto od miesięcy pokazuje wszystkim znajomym, że słucha jedynie jakiegoś ultraprogresywnego jazzu, granego przez grupę mongolskich feministek z Czojbalsanu? To – jak mawiał francuski dyplomata Charles-Maurice de Talleyrand – gorzej niż zbrodnia. To błąd!

Nie ma co narzekać!

Wrzucony na Facebooka meldunek w popularnej knajpie, selfie, zrobione tak, by w kadrze znalazł się również nasz nowy laptop albo logo na kierownicy samochodu, albo robiące wrażenie trasy, publikowane po zakończeniu każdego treningu przez aplikację sportową. Naprawdę sądzimy, że kogokolwiek poza niezawodną w takich sprawach mamą ("Gdzie ty biegasz?!") to zainteresuje? A może raczej robimy to w ramach jakiejś mniej lub bardziej przypadkowej autokreacji?

W takim kontekście te wszystkie aplikacje pozwalające na dzielenie się własnym życiem wydają się pełnić przy okazji rolę poganiacza niewolników: wymuszają na nas zachowania, na które nie zawsze mamy ochotę, ale – świadomi, że cały świat na nas patrzy (w naszym mniemaniu, rzecz jasna) – nie możemy wypaść z ustalonej dla siebie roli. Pstrykamy zatem te fotki znad talerza, trochę na opak wdrażając w życie zasadę „dzielę się, więc jestem”.

Choć z drugiej strony nie ma co narzekać. Dla siebie czy dla innych, dla przyjemności czy z powodu autokreacji – nie ma przecież znaczenia. Liczy się efekt, a ten – jeśli jakaś aplikacja sprawi, że w wiosenny wieczór zamiast dopijać kolejne piwo (koniecznie kraftowe, mało znane i dyskretnie podkreślajce naszą osobowość) nabijamy kolejne biegowe kilometry albo kolejny kwadrans ciśniemy na rowerze – jest bez zarzutu.

Może bywamy niewolnikami społeczności i różnych aplikacji, i żyjemy na pokaz. Ale jeśli dzięki temu żyjemy choć odrobinę zdrowiej, to chyba nie ma się czego czepiać. Jeśli założymy, że liczy się efekt, to ten jest - mimo różnych zastrzeżeń - pozytywny.

Wiosna nadchodzi, instalujmy Stravę i Endomondo!

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.