"Big Wind" - czołg z silnikiem odrzutowym. Wbrew pozorom nie służył jako napęd
Jak wykorzystać stary czołg z epoki II wojny światowej? Węgrzy umieścili na T-34 dwa silniki turboodrzutowe myśliwców MiG-21 i stworzyli prawdopodobnie najpotężniejszą maszynę gaśniczą świata.
24.01.2021 14:41
W 1990 roku zakłady MB Drilling otrzymały zlecenia na zbudowanie maszyny zdolnej do gaszenia wyjątkowo niebezpiecznych pożarów. Płonące szyby naftowe stanowią ogromne wyzwanie dla strażaków. Ekstremalne temperatury utrudniają przy tym pracę specjalistów, a ze znalezieniem odpowiedniego sprzętu, który wytrzyma takie warunki, zawsze było ciężko.
Rok później powstał Big Wind. Jest to czołg gaśniczy, wykorzystujący podwozie T-34 oraz dwa silniki turbowentylatorowe R-25, znane z maszyn MiG-21. Taka konstrukcja pozwala operatorowi pojazdu bezpiecznie pracować, bowiem pancerz chroni go przed ekstremalnymi temperaturami. Z kolei silniki świetnie sprawdziły się w roli armatek wodnych.
Így oltanak tüzet gázturbinával - Big Wind gyakorlaton jártunk
Użycie turbiny gazowej pozwalało wyrzucać aż 830 litrów wody na sekundę w samo źródło ognia. W 1991 roku rozpoczęła się słynna Operacja Pustynna Burza. Wówczas Saddam Husajn rozkazał swoim wojskom podpalać szyby naftowe w Kuwejcie. Efekt był tragiczny. Pożary spowodowały, że ropa dostała się także do wód Zatoki Perskiej. Około 38 miliardów litrów zatruło zbiornik, czego następstwa łatwo sobie uzmysłowić. Ogromna ilość zwierząt zginęła, w tym około 30 tysięcy ptaków wodnych. Wypływająca ropa zniszczyła także lasy mangrowe i bagna.
Irakijczycy podpalili setki szybów. Pożar był na tyle trudny do ugaszenia, że standardowe metody nie wystarczały. W dodatku, otoczenie było pełne niewybuchów i materiałów wybuchowych, pozostałych po wojnie. Tutaj pomóc był w stanie tylko czołg.
I Big Wind stał się bohaterem tej walki. Woda wyrzucana pod ogromnym ciśnieniem z łatwością ugasiła płonące szyby naftowe. Dzięki tej maszynie, dziennie udawało się ugasić nawet 4-5 pożarów. Do listopada 1991 roku udało się całkowicie pokonać żywioł. Czołg obsługiwały trzy osoby, a łączny koszt projektu wyniósł 3 miliony dolarów.
Chociaż cała historia powstania czołgu gaśniczego jest niecodzienna, to najciekawszy pozostaje sposób, w jaki dostarczano wodę do gaszenia pożarów. Na ogromnej pustyni przecież nie znajdziemy takiego źródła cieczy. Okazuje się, że przeciągnięto 200 kilometrów rur, które pobierały wodę z Zatoki Perskiej.