Boeing 787 uziemiony. "Liniowiec marzeń" na... baterie litowo-jonowe
Baterie litowo-jonowe znamy z komórek i laptopów, także z elektrycznych samochodów. A jednak mówi się, że to właśnie one mogły być przyczyną ostatnich awarii rodzącego się długo i w bólach samolotu.
Baterie litowo-jonowe znamy z komórek i laptopów, także z elektrycznych samochodów. A jednak mówi się, że to właśnie one mogły być przyczyną ostatnich awarii rodzącego się długo i w bólach samolotu.
Marzenia o lepszym lataniu
"Samoloty Boeing 787 Dreamliner nie będą mogły ponownie wystartować, dopóki władze nie będą na tysiąc procent pewne, że są one bezpieczne" - mówi Raymond LaHood, amerykański minister transportu.
Jeszcze wczoraj portal RMF24 informował, że w próbach ustalenia przyczyn awarii akumulatorów Boeingów 787 nie ma przełomu, a inżynierowie pracują nad rozwiązaniem problemu.
Co wiemy o tych akumulatorach? Po pierwsze: są litowo-jonowe. Plusy: a) mają dużą pojemność; b) szybko się ładują. Minusy: no cóż, przegrzewają się, o czym już zdążyliśmy się przekonać.
O szerszą analizę pokusił serwis PopSci, podchodząc do zagadnienia bardzo dosadnie i stawiając pytanie: "czemu Dreamliner to szajs?".
Zanim przejdziemy do rzeczy, zerknijmy na plusy. Mimo wielkiej mocy Boeing 787 Dreamliner jest lżejszy niż typowe samoloty tego rodzaju. A dla latających przygotowano kilka miłych bajerów, jak większe okna, lepsza redukcja szumu niż u pospolitej konkurencji czy po prostu więcej miejsca.
Niestety, ma wielkiego pecha i jest z nim więcej problemów niż z dowolnymi innymi modelami czegokolwiek, co lata.
Przyczyny porażki
Jak wyliczają eksperci PopSci, Dreamliner jest zależny od energii elektrycznej w znacznie większym stopniu niż jego poprzednik oznaczony numerkiem 777. Dotychczasowe modele używały gorącego powietrza pod wysokim ciśnieniem, pobieranego bezpośrednio z silnika. A następnie wykorzystywały go do niemal wszystkiego, np. usuwania lodu.
Aby obniżyć zużycie energii, 787 opiera się więc na wspomnianej energii elektrycznej, którą to pobiera z baterii litowo-jonowych. Ich wady wstępnie zdążyliśmy już omówić.
Oczywiście nie są to dokładnie te same baterie litowo-jonowe, które znamy z laptopów i telefonów. Ale istnieją różne ich rodzaje, wykorzystujące inne środki chemiczne i reakcje, a te są - oczywiście w dużym uproszczeniu - podobne, tylko większe. Bliżej im właśnie do nich niż na przykład do tych znanych z elektrycznych samochodów.
Twórcy gadżetów od lat pracują nad metodami chłodzenia, więc ich baterie przeważnie się nie palą (choć historia zna i takie sporadyczne przypadki). Tyle że tamte baterie, w odróżnieniu o tych z Dreamlinera, są raczej niewielkich rozmiarów.
Awarię baterii podaje się też jako najbardziej prawdopodobną przyczynę tego, że lot NH 692 z Yamaguchi Ube został wstrzymany tuż po starcie. Wtedy All Nippon Airways (ANA) uziemiło flotę siedemnastu Dreamlinerów. Niedługo potem na taki sam ruch zdecydowało się Japan Airlines (uziemiono siedem samolotów 787).
I nic dziwnego, że Japończycy nie zastanawiają się nawet sekundy nad takimi decyzjami. W 1985 roku Boeing 747-SR46 japońskich linii Japan Airlines miał awarię tuż po starcie z lotniska w Tokio. Zmarło wtedy 520 osób, to największa katastrofa lotnicza pod względem liczby zabitych w wypadku jednego samolotu.
Stany Zjednoczone również znajdują się na liście miejsc, w których wydarzyło się dziesięć największych katastrof samolotów pasażerskich. W 1979 roku na pokładzie samolotu McDonnell Douglas DC-10-10 zginęło 271 osób.
PopSci przewiduje, że Boeing może być w poważnych tarapatach. Chciał dobrze, a wyszło...