Boom na filmy 3D już się skończył? A może dopiero się zaczyna? [ankieta]

Boom na filmy 3D już się skończył? A może dopiero się zaczyna? [ankieta]

"Życie Pi"
"Życie Pi"
Marta Wawrzyn
02.01.2013 16:00, aktualizacja: 13.01.2022 12:58

Trzy lata temu wszyscy zachwycaliśmy się "Avatarem" – niekoniecznie dlatego, że aż tak bardzo przypadł nam do gustu jego scenariusz. Teraz coraz częściej świadomie wybieramy obraz 2D zamiast trójwymiarowego. Ale czy to znaczy, że kino 3D całkiem zniknie? A może nic jeszcze nie wiemy o jego możliwościach?

Trzy lata temu wszyscy zachwycaliśmy się "Avatarem" – niekoniecznie dlatego, że aż tak bardzo przypadł nam do gustu jego scenariusz. Teraz coraz częściej świadomie wybieramy obraz 2D zamiast trójwymiarowego. Ale czy to znaczy, że kino 3D całkiem zniknie? A może nic jeszcze nie wiemy o jego możliwościach?

Kiedy pod koniec 2009 roku tłumnie biegliśmy do kin na film "Avatar", wydawało się, że mamy do czynienia z przełomem w kinie. I faktycznie – liczba obrazów 3D zaczęła rosnąć, odnosiło się wręcz wrażenie, że niedługo rynek zostanie nimi zasypany. Na przełomie 2012 i 2013 roku wydaje się, że w 3D widzieliśmy już wszystko. Bo skoro nawet "Titanica" przerobili, to co jeszcze zostało?

Jednym widzom trójwymiar się znudził, inni nigdy go nie polubili. Konieczność założenia niedoczyszczonych, niewygodnych okularów (pamiętacie, jak polscy posłowie chcieli ich zabronić?) i znacznie droższe bilety niż na zwykłe filmy to dwa powody, dla których z obrazów 3D zrezygnowałam już dawno. I nie sądzę, żebym była pod tym względem szczególnie dziwaczna.

Film kontra opowieść

Na stronie BBC News można znaleźć filmów w 3D, by zorientować się, że jest (i będzie) ich dużo, bardzo dużo, z roku na rok coraz więcej. I nie wszystkie są gniotami, które próbują oddziaływać na nasz wzrok, bo nie mają do zaoferowania ciekawej fabuły.

W Polsce wciąż czekamy na premierę "Życia Pi", ekranizacji powieści Yanna Martela. Na Zachodzie obraz zbiera pozytywne recenzje. Krytycy są zachwyceni zarówno sposobem poprowadzenia opowieści, jak i przepiękną ponoć warstwą wizualną.

Life Of Pi - Official Trailer

Opowieść o chłopcu przemierzającym ocean w towarzystwie groźnego tygrysa to według niektórych krytyków dla kina 3D wydarzenie na miarę "Avatara". A i sam Ang Lee nie zgadza się z cytowanymi wyżej Brytyjczykami:

3D wciąż jest nowością i może dlatego wprowadza w błąd niektórych odbiorców. Dobry reżyser może użyć tego zmieszania publiczności jako przekonującego narzędzia, sprawiającego, że ludzie wierzą w to, co jest na ekranie.

Według niego widz, który ogląda film w 3D, jednocześnie odczuwa zaufanie i nieufność, co ma trochę przypominać pierwsze filmy, które widzieliśmy w dzieciństwie. Do obrazów trójwymiarowych podchodzimy z niepewnością, jak do każdego nowego medium. Uważamy, że niekoniecznie należy je utożsamiać z dobrymi filmami, raczej z filmami akcji i kreskówkami. Zdaniem tajwańskiego reżysera to błąd – samo medium jest neutralne, to od twórców zależy, jak zostanie ono wykorzystane.

Wybór jest najważniejszy

Podczas gdy wielu konserwatywnych twórców podchodzi do 3D jak do jeża, w Azji (zwłaszcza w Chinach i Korei Południowej) rynek rośnie. Jak mówi BBC Torsten Hoffmann, niemiecki bloger zajmujący się wyłącznie kinem 3D, w Chinach powstają tysiące trójwymiarowych filmów. A kiedy Chińczyk ma do wyboru iść na obraz 2D albo 3D, zazwyczaj wybiera ten drugi. Wytwórnie cieszą się, bo mają nadzieję, że dzięki zamiłowaniu Chińczyków do 3D uda się wyplenić w tym kraju piractwo. Film trójwymiarowy w kinie to jedyne w swoim rodzaju doznanie, dla mieszkańców Państwa Środka nieporównywalne ze zwykłym filmem oglądanym na laptopie czy w TV.

W Europie czy Ameryce widzowie myślą inaczej i często stawiają jednak na 2D. Dlaczego? Na przykład dlatego, że nie chcą przepłacać za coś, co aż taką rewelacją nie jest. Studia filmowe powoli zaczynają rozgryzać publiczność i rozumieć, że nikt nie skusi się na film tylko dlatego, że jest on w 3D. Ale już na kolejną część "Madagaskaru" czy "Transformers" jak najbardziej widzowie pójdą.

Reżyserzy tacy jak Ang Lee pokazują, że nowe technologie można wykorzystywać naprawdę ciekawie. Z drugiej strony wielu twórców pozostaje przy swoich starych nawykach. Kolejnym testem ma być "Wielki Gatsby", opowieść, która - wydawałoby się - w ogóle do 3D nie pasuje. Jeśli to się uda, udać się może wszystko.

Najważniejsze jednak jest jedno: że mamy coraz więcej możliwości wyboru. Nawet jeśli nie jesteśmy wielkimi fanami 3D, czasem pojawia się coś, na co warto się skusić (w styczniu prawdopodobnie będzie to właśnie "Życie Pi"). I na odwrót – nawet jeśli bardzo lubimy zakładać "magiczne okulary", czasem warto się zastanowić, czy nie szkoda pieniędzy na film, który aż tak dużo dzięki 3D nie zyskuje.

Fanów i antyfanów filmów w trójwymiarze zapraszam do głosowania w naszej sondzie.

Źródło: BBC News

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)