Czy możliwa jest ucieczka z Internetu?
Kiedyś było znacznie prościej. Wystarczyło skasować konto (w większości dawnych usług internetowych) i nie było po nim śladu na tyle skutecznie, że odzyskanie z niego danych było nie do pomyślenia. Dziś skasowanie konta jest praktycznie możliwe, ale to droga przez mękę. A gdyby tak zupełnie zniknąć z sieci?
Kiedyś było znacznie prościej. Wystarczyło skasować konto (w większości dawnych usług internetowych) i nie było po nim śladu na tyle skutecznie, że odzyskanie z niego danych było nie do pomyślenia. Dziś skasowanie konta jest praktycznie możliwe, ale to droga przez mękę. A gdyby tak zupełnie zniknąć z sieci?
Zdaję sobie sprawę z przewrotności mojego pytania i niewyobrażalności takiego działania. W momencie gdy przenosimy większość naszych społecznych interakcji do Internetu, dzielimy się najskrytszymi myślami i pocztówkami z własnego życia, gdzie tylko się da, mało kto zastanawia się, jak by wyglądało życie pozbawione wirtualnego odbicia. Kiedy od czasu do czasu nachodzą mnie takie myśli, wracam do chwili, gdy wróciłem do domu z pierwszym modemem dial-up. Tego dnia zacząłem przygodę z siecią (i rachunkami telefonicznymi). Czy przedtem było ono inne, lepsze/gorsze, wolniejsze/szybsze? Nie wiem. Ale jestem ciekawy, czy dałoby się to jeszcze sprawdzić.
Gdyby wybrać kolektywne motto dla współczesnej cywilizacji, to powinno ono brzmieć "Internet pamięta". Nasze tożsamości są kopiowane na dziesiątki różnych sposobów, nasze szczegółowe dane zapisywane na setkach serwerów organizacji i korporacji i uzupełniane o informacje, których nawet my sami nie znamy (np. preferencje zakupowe). W większości przypadków jest to bardzo przydatne, ale nie zawsze powoduje pozytywne odczucia. Poniekąd sami jesteśmy temu winni. Czy jesteście gotowi wyliczyć, do ilu serwisów jesteście zapisani? Ja nie pamiętam, ile mam skrzynek pocztowych, i nie wiem, czy serwisy, które je hostowały, jeszcze istnieją...
Czy wprowadzenie powszechnego prawa do "bycia zapomnianym" byłoby możliwe? Nie sądzę. Liczba nadużyć, jaka pojawiłaby się w związku z takim prawem, wyrządziłaby szkody nie do oszacowania. Wystarczy wyobrazić sobie osoby publiczne żądające skasowania niewygodnych informacji lub szemranych biznesmenów starających się o "czystą kartę" w Internecie.
No dobrze, skoro nie mogę skasować siebie z tej sieciowej czeluści bez dna, to może chociaż będę mógł usunąć konto na Facebooku? To akurat jest możliwe, choć wybitnie utrudnione i zawoalowane. Konto da się usunąć bądź dezaktywować. To drugie oznacza w praktyce odebranie sobie dostępu do zawartości "fejsa". Konto nieaktywne można tagować we wpisach i na fotografiach. Wciąż istnieje możliwość otrzymywania powiadomień e-mail, a wszystkie informacje pozostają na serwerze F.
Bazy danych tu i tam
Po krótkiej ankiecie przeprowadzonej na kilkunastu osobach okazało się, że większość moich znajomych nie wie o możliwości permanentnego skasowania konta na Facebooku. Nie dziwi mnie to ani trochę. Opcja ta jest ukryta w gąszczu przepisów i listingów FAQ. Gdyby jednak ktoś z Was chciał się skasować, to kliknijcie tutaj i postępujcie według instrukcji.