Idea jest jak wirus | recenzja filmu Incepcja
Niedowierzanie, poruszenie, zaduma. Po seansie filmu Incepcja Christophera Nolana budzą się wszelkiego rodzaju uczucia. Co jednak ważniejsze, a zgodnie z ideą filmu, reżyser zaszczepia w nas wirusa, który z każdą mijającą minutą rozprzestrzenia się po umyśle ? myśli kiełkują, interpretacje się rodzą, burzliwe dyskusje następują. Czy Incepcja może z miejsca stać się klasykiem kina sci-fi? Być może, gdyż film ma ku temu wszelkie predyspozycje.
30.07.2010 18:37
Niedowierzanie, poruszenie, zaduma. Po seansie filmu Incepcja Christophera Nolana budzą się wszelkiego rodzaju uczucia. Co jednak ważniejsze, a zgodnie z ideą filmu, reżyser zaszczepia w nas wirusa, który z każdą mijającą minutą rozprzestrzenia się po umyśle ? myśli kiełkują, interpretacje się rodzą, burzliwe dyskusje następują. Czy Incepcja może z miejsca stać się klasykiem kina sci-fi? Być może, gdyż film ma ku temu wszelkie predyspozycje.
Zobacz przed seansem: Prolog Incepcji
Nolanowi udało się coś, co niezwykle rzadko występuje w superprodukcjach ? film skłania do myślenia, a zarazem jest świetnym kinem rozrywkowym. Reżyser tak umiejętnie prowadzi akcję, że po seansie zastanawiamy się, kiedy minęło 2,5 godziny. Historia wciąga widza bez reszty, ale pomimo szybkiego tempa, Nolan co chwilę podrzuca nam fakty, które pobudzą najważniejszy organ w ciele człowieka. Jeśli ktoś liczy na jednoznaczne odpowiedzi, może się rozczarować. Ale jeśli ktoś latami chce analizować, ?czy Decker był replikantem?, jest to film dla niego. Nie bez powodu przywołałem tutaj dzieło Ridleya Scotta ? dwuznaczność jest ważnym elementem filmu, chyba że Nolan kiedyś rozwieje wszelkie wątpliwości, jak to zrobił twórca klasyka Blade Runner.
Letnie blockbustery nie muszą być głupie. Można w nich zawrzeć zarówno błyskotliwą fabułę, która nie obraża inteligencji widza, jak również całą masę niesamowitych efektów specjalnych. Mimo że w nowym dziele Nolana akcji jest sporo (jak by na to nie patrzeć ? ?finał? trwa blisko godzinę), umysł cały czas działa na najwyższych obrotach, nie mając chwili na wytchnienie. Co ważniejsze, po seansie nie ma mowy o wyczerpaniu ? lepiej idźcie do kina ze znajomymi, bo po wyjściu z sali będziecie się rwali do dyskusji na temat filmu.
Incepcja nie pochłaniałaby tak widza, gdyby któryś z elementów realizacji zawiódł. Na szczęście aktorzy bez zarzutu spisali się w swoich rolach (najlepiej nakreślony Cobb, symboliczna Ariadne), montaż prowadzi nas przez fabułę jak za rączkę (co jest sporym osiągnięciem przy wielopłaszczyznowości wydarzeń), zaś przepiękna muzyka Hansa Zimmera (Time na długo zostanie w mojej pamięci) nie pozwala na oziębłość emocjonalną. Strona techniczna jest dopracowana w najmniejszym szczególe, by żaden drażniący element nie odwracał Waszej uwagi od meritum.
Już teraz mogę stwierdzić, że Incepcja jest jedną z najlepszych produkcji tego roku. Dowolność interpretacji, wartka i wciągająca akcja oraz atrakcyjna, lecz nie nachalna, strona wizualna to elementy, które bez wątpienia wpłyną na sukces filmu. Nowe dziecko Christophera Nolana nie jest dziełem na jeden raz, o którym zapomina się zaraz po seansie. Będziecie do niego wracali, analizowali, tworzyli nowe teorie. I może w końcu będzie powstawało więcej inteligentnych, pełnych rozmachu produkcji, a nie tylko kolorowe wydmuszki bez duszy.
Foto: Film School Rejects, Impawards