Kickstarter to kopalnia... powtarzających się pomysłów

Kickstarter to kopalnia... powtarzających się pomysłów

Kickstarter to kopalnia... powtarzających się pomysłów
Adam Bednarek
23.04.2014 00:13, aktualizacja: 23.04.2014 11:19

Projekty finansowane przez chętnych to piękna idea, jednak jak każda ma też swoje wady. I choć Kickstarterowi i Indiegogo zawdzięczamy wiele ciekawych produkcji, to nie da się ukryć, że crowdfundingowe serwisy mają swoje grzeszki. Głównym jest powtarzalność.

Owszem, możemy tłumaczyć to faktem, że pomysły kradną nawet najwięksi. Przeciwnicy Apple'a obudzeni nawet o czwartej nad ranem wymienią wszystkie firmy i produkty, którymi inspirowali się ludzie Steve'a Jobsa.

Zresztą znalezienie niewinnego byłoby niezwykle trudne – pomysły powtarzają się tak często, że już sami nie wiemy, kto od kogo zrzynał. I pewnie same firmy mają z tym kłopot.

Moglibyśmy więc przymknąć oko na to, że podobnie dzieje się na Kickstarterze czy Indiegogo. Tyle że od takich usług wymagamy chyba nieco więcej – zależy nam na oryginalnych pomysłach, a nie kalkach.

Tymczasem dziś można znaleźć kilkanaście niemalże takich samych zbiórek. Weźmy gadżety służące do odnajdywania przedmiotów.

Pally Smart Finder:

Obraz

Phone Finder:

Obraz

iMpulse:

Obraz

Chipolo:

Obraz

iKeyFinder:

Obraz

Bringrr:

I wiele, wiele więcej

Rzecz jasna nie wszystkie zbiórki kończą się sukcesem, ale sporo podobnie wyglądających projektów dostało zielone światło. Mimo że tak naprawdę ich autorzy sprzedają nam coś, co już dobrze znamy. Zmienia się jedynie szata.

Czy to w porządku? W końcu na Kickstarterze panuje wolny rynek, płaci ten, kto chce: wszystko jest OK, nikt nikogo nie oszukuje. Teoretycznie trudno się z takim postawieniem sprawy nie zgodzić. Zadajmy sobie jednak proste pytanie: o to w Kickstarterze chodzi?

Przecież gadżety służące do wyszukiwania kluczy czy portfeli to nie wyjątek. Od czasu do czasu pojawiają się kontrolery do gier, pistolety do smartfonów, różnokolorowe żarówki i sporo innych prostych urządzeń, które jednak nie wnoszą niczego nowego.

Powinniśmy się tego spodziewać? Ludzie zawsze wykorzystują okazję do łatwego, szybkiego zarobku. Wystarczy wziąć sprawdzony pomysł, zmienić nieco kształt, dodać prostą funkcję i gotowe, zbieramy pieniądze. Norma.

A skoro tak jest wszędzie, to dlaczego na Kickstarterze ma być inaczej. Widocznie to cena, którą musimy zapłacić za rewolucyjne, genialne projekty, które zbierają wiele milionów od chętnych. Za jednego Oculus Rifta dostajemy dwadzieścia breloczków do odnajdywania smartfona. Coś za coś.

Obraz

Mimo wszystko budzi to mój sprzeciw. Problemem jest nie to, że twórcy takie projekty wystawiają (OK, niech każdy próbuje szczęścia), tylko to, że klienci nie wiedzą, że mają alternatywę. Być może kopie miałyby pod górkę, gdybyśmy wiedzieli, że istnieją tańsze bądź lepsze zamienniki.

Jak to zmienić? To proste: poszerzyć kategorię. Dział „technologie” jest jednak zbyt ogólny, mieści wszystko. Łatwo więc co jakiś czas przepychać projekty, które tak naprawdę były już wcześniej.

Gdyby, tak jak na Allegro, kategorii byłoby więcej, łatwiej znaleźlibyśmy podobne produkty. Wystarczyłaby ramka: „to może ci się spodobać”, byśmy wiedzieli, że podobnych przedmiotów jest więcej.

I podejrzewam, że za jakiś czas serwisy crowdfundingowe będą musiały się na coś takiego zdecydować. Szkoda, by pożytecznym akcjom przeszkadzały „wierne kopie”.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)