Komputer jak szczoteczka do zębów - z cudzego nie korzystaj! Nie lubię, gdy ktoś zbliża się do mojego
Jestem samolubem? Nie - po prostu mam tutaj zbyt wiele cennych rzeczy. Chronię swoją prywatność.
11.08.2014 00:07
Nikomu nie przychodzi do głowy, by sięgać po nieswoją szczoteczkę. Raczej mało kto bierze bez pytania nasz notes czy pamiętnik. Nie spotkałem się z sytuacją, żeby ktoś ot tak podszedł do półki z rodzinnym albumem i nagle zaczął przeglądać w nim zdjęcia. Będąc w gościach nie grzebiemy w szufladach szukając pamiątek.
Są przedmioty, niekoniecznie związane z higieną, które są nasze i tylko nasze. Małe, prywatne skarby, które możemy komuś pokazać, jeśli najdzie nas na to ochota, ale wszyscy dobrze wiedzą, że bez naszej zgody nie wolno się do nich zbliżać. I wszyscy to akceptują.
Dlaczego tak nie jest z komputerem?
Wyobrażacie sobie sytuację, w której odpowiedzią na pytanie “czy mogę skorzystać z komputera” jest: “nie”? Jeszcze mnie to nie spotkało, ale domyślam się, jaka byłaby reakcja. Gdybym tak odpowiedział, popatrzono by na mnie jak na dziwaka. Owszem, pogodzono by się z odmową, ale ze śmiechem.
Tylko dlaczego? Co jest złego w tym, że nie chcę, żeby ktoś używał mojego komputera?
O tym, że używanie czyjegoś peceta jest pewnym naruszeniem prywatności, przekonałem się siedząc na nie moich laptopach. Tak wyszło - kilka dni w rozjazdach, z dala od domu, więc nie ma szans na to, żeby zabierać ze sobą wielkiego blaszaka.
Widzę na pulpicie zdjęcia. Korzystam z Internetu i wchodzę na Facebooka, z którego ktoś się nie wylogował. Na czacie kilka rozmów. Nie dziwi mnie to wcale, bo sam robię podobnie - w końcu jestem u siebie, prawda? To samo jest z Gmailem i wieloma innymi stronami.
Wkraczam na czyjś teren. Mam dostęp do jego maili, wiadomości, zdjęć ze znajomymi. Owszem, to może być moja rodzina, mój kolega, możemy się znać, ale i tak to pewne nadużycie. Czuję się z tym źle.
Komputer jak skarbiec
“Mój dom to moja twierdza” - śpiewał kiedyś Kazik. Mam podobnie. A skoro tak, to mój komputer to mój skarbiec. Trzymam tutaj teksty, które napisałem do szuflady i nie chcę, żeby ktoś je czytał. Są na pulpicie, bo nie chciało mi się ich chować. Bo i po co? Przecież nikt, teoretycznie, nie zajrzy.
KAZIK NA ŻYWO - Mój dom to moja twierdza [OFFICIAL AUDIO]
Na widoku mogę mieć hasła albo cokolwiek innego, co należy do mnie i tylko do mnie. Nagle ktoś tę prywatność burzy, bo chce skorzystać z Facebooka. Niby nic, a jednak.
Dziwiactwo? Niekoniecznie. Przecież dzisiaj komputery są jak pamiętniki. Przechowujemy wszystko, co jest jest dla nas ważne. Skarbiec. Ze zdjęciami, wspomnieniami, ważnymi kontaktami. Kiedyś tak nie było, a przynajmniej u mnie pecet służył do czegoś innego. Kiedyś kolega wchodził i grał. Dziś wolę takich sytuacji unikać.
Na szczęście ten problem już powoli zanika. Każdy ma smartfona, może zajrzeć na Facebooka kiedy chce i nie musi naruszać czyjegoś terenu. Święty spokój. I mam wrażenie, że te przenośne urządzenia powstały nie tylko dla naszej wygody. Chodzi o prywatność. By nikt nie patrzył się w nie swój ekran.
Ale jeśli nie macie jeszcze smartfona, to uszanujcie czyjąś prywatność i powstrzymajcie się przed korzystaniem z komputera. Może on też ma z tym problem? A może sami nie lubicie i wiecie, jak to jest.