Koniec z marnotrawstwem energii podczas musztry
Do świata militariów wkracza ideologia ekologiczna. Wygląda na to, że maszerowanie podczas musztry przestanie być tylko zajęciem doskonalącym równy chód żołnierzy, a stanie się strategicznym sposobem armii na zaopatrzenie w prąd elektryczny.
Do świata militariów wkracza ideologia ekologiczna. Wygląda na to, że maszerowanie podczas musztry przestanie być tylko zajęciem doskonalącym równy chód żołnierzy, a stanie się strategicznym sposobem armii na zaopatrzenie w prąd elektryczny.
Pomysł opiera się na wyłapaniu energii kinetycznej wytwarzanej podczas marszu, przekształceniu jej w energię elektryczną i zmagazynowaniu tej ostatniej w baterii - którą, rzecz jasna, żołnierz będzie nosił ze sobą. Szkopuł w tym, że obecnie taka bateria waży ok 10 kg. Dodając do tej wagi ciężar innych elementów ekwipunku wojaka, dodatkowe obciążenie przybiera poważne wartości. A to oznacza przeciążenia dla stawów, mięśni i ścięgien; w dalszej przyszłości - kontuzje oraz dysfunkcje układu ruchu. Dlatego inżynierowie pracują nad:
- zastąpieniem tradycyjnych baterii czymś innym (czytaj: znacznie lżejszym);
- obniżeniem wagi obecnie stosowanych baterii.
O tym, czy zwycięży wariant z obniżaniem wagi czy też wersja z zastąpieniem baterii, zdecyduje pewnie efektywność urządzenia kumulującego energię.
Sam zaś system odzyskiwania i konwertowania energii składa się z opasek na kolana i plecaka pełnego kryształów oraz materiałóów ceramicznych, dzięki którym zachodzi konweersja jednego rodzaju energii w drugi.
Nowoczesny żołnierz powinien być:
- niewidzialny
- energetycznie samowystarczalny
- zdrowy.
Naukowców na razie frapuje problem, jak osiągnąć pierwsze dwa cele bez uszczerbku na tym trzecim. Wiadomo bowiem, że raz przeciążone struktury układu ruchu "przyciągają" kontuzje i uszkodzenia tkanek. Dlatego systemy zapewniające żołnierzom np. samowystarczalność energetyczną powinny być lekkie i zawsze sprawne. A sprawne będą, kiedy będzie do nich docierać energia ruchu. Ruch zaś zależy m.in. od zdrowia kolan. I tak docieramy do zasadniczego pytania: po co żołnierzom nakolanniki? Bo po pierwsze: stanowią niezłą ochronę stawów kolanowych przed przeciążeniami, a po drugie: odbierają energię kinetyczną i przekazują ją na resztę układu konwertującego i przechowującego.
Ujmując problem górnolotnie: żołnierska musztra wreszcie przyda się na coś więcej niżeli tylko na zdarcie podeszew butów i podniesienie sprawności fizycznej wojaków.