Książę Persji: Piaski Czasu - do kina czy do kitu?

Książę Persji: Piaski Czasu - do kina czy do kitu?

Książę Persji: Piaski Czasu - do kina czy do kitu?
Szymon Adamus
26.05.2010 10:22

Czy kinowy Prince Of Persia jest najlepszym filmem w historii ekranizacji gier?

Czy kinowy Prince Of Persia jest najlepszym filmem w historii ekranizacji gier?

Odpowiedź na powyższe pytanie jest krótka i chyba oczywista - nie jest to najlepsza ekranizacja gry w historii. Ale możliwe, że jest najbardziej zabawna. To idealna produkcja dla smakoszy prażonej kukurydzy. Przed seansem radzę kupić największy możliwy kubełek. A do tego Colę, jakieś cukierki i najlepiej jeszcze strzelić sobie piwko. Wszystko po to, by na sali wyłączyć wszystkie szare komórki. Inaczej może być z Wami słabo.

Film produkował nadworny spec od zarabiania dużej kasy Hollywoodu - Jerry Bruckheimer. Reżyserował Mike Newell (Uśmiech Mona Lisy, Donnie Brasco, Cztery wesela i pogrzeb), ale on tam chyba nie miał zbyt wiele do gadania. Współpraca reżysera i producenta na planie wyglądał pewnie tak:

  • Jake pokaż mi więcej emocji...
  • Mike wyluzuj! Chłopak dobrze gra. Resztę poprawimy w komputerze.
  • Ale...
  • SPOKÓJ!

Najgorsze jest to, że... nie ma w tym nic złego. Bruckheimer zna się na swoim fachu i wie ile musi być w filmie eksplozji na minutę, żeby przypadkiem wspomniany kubełek z popcornem nie został pełen. Książę na dużym ekranie jest próbą stworzenia nowej skarbonki, do której widzowie będą wrzucali szmal przez następne lata. Piratom z Karaibów udało się to rewelacyjnie. Księciu będzie trochę trudniej bo nie ma tak ciekawych postaci.

Jake Gyllenhaal to znakomity aktor, a do tego filmu zrobiło się z niego większe ciacho niż zazwyczaj.

Problem w tym, że nasz kochany kowboj z Brokeback Mountain chyba nie bardzo wiedział co zrobić z tą postacią. Przyszywany książę Dastan jest raz czarujący, raz opryskliwy. Raz zabawny, raz poważny. W sumie spoko, powiecie - barwna postać. Tylko czemu on zmienia się czasem trzy razy w trakcie jednej sceny? Co on ma roztrojenie jaźni?!

Gemma Arterton też jest i to w całej swojej krasie. Tylko, że ta pani gra w sumie tę samą postać co w Starciu Tytanów. Mam wrażenie, że ona nawet się nie przebierała przechodząc z jednego planu na drugi. Dziewczę jest ładne, ale płaskie... w sensie wykreowanej bohaterki ma się rozumieć.

Obraz
© [źródło](http://s2.blomedia.pl/gadzetomania.pl/images/2010/05/GemmaArterton.jpg)

Jedyną naprawdę  wyrazistą postacią jest Sherik Amar grany przez (jak zawsze) rewelacyjnego Alfreda Molinę. Jego nieskrywana miłość do strusi to najzabawniejszy pomysł w całym filmie. Tylko, że to postać drugoplanowa. Zabawny dodatek jak te wszystkie idiotyczne zwierzaki w filmach animowanych, które walą głowami w belkę, albo potykają się o własne ogony. Kapitan Jack Sparrow był przerysowany, ale wyrazisty. Bohaterowie Księcia Persji są odwrotni.

Cieszy za to fakt, że dla graczy jest tu całkiem sporo "easter eggów". Historyjka, postaci i stylistyka to oczywiście misz-masz wszystkiego co z Prince Of Persia związane, ale z Sands Of Time i Warrior Within sporo tu jednak zostało. Jest nawet kilka ciosów i ruchów głównego macho, które przypomną graczom godziny spędzone przed ekranem. Fajnie. Miło, że twórcy uszanowali kult tej serii.

Tak więc czy warto poświęcić ciężko zarobione 30 złotych na bilet do kina?

Jeśli pracowaliście na nie osiem godzin w fabryce azbestu to sobie odpuście. Na DVD czy Blu-ray ten film będzie równie wciągający. Ale jeśli płacąc za bilet nie musicie rezygnować z miesięcznego wyżywienia lub, co gorsza, dwóch dni picia, to idźcie i bawcie się dobrze. Tylko szare komórki zostawcie w domu. One nie mają czego szukać podczas tego seansu.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)