LexiBook: przenośna konsola z Biedronki. Ma więcej gier niż Vita i grafikę jak na PlayStation 4 - jest się z czego śmiać?

Zbliżają się komunie. Wielu młodych liczy na to, że dostanie to:

Ewentualnie to:

W najgorszym wypadku to:

A tymczasem mogą dostać to - bo na półkach niektórych Biedronek znowu pojawiły się przenośne konsole LexiBook. Kusi cena - zapłaciłem 45 zł - a dla nieświadomych LexiBook to konsola jak każda inna. Skoro nie ma różnicy, to po co przepłacać?

Może jednak w tym podejściu coś jest? Może LexiBook wcale nie odstaje od innych growych sprzętów na rynku? Ba, może jest od nich lepszy? Sprawdziliśmy to!

Klasyka gatunku. Jedna konsola, 60 gier na starcie. Wprawdzie więcej nie da się wgrać, ale to i tak wystarczy, żeby przebić Vitę w tym, przyszłym i nawet 2017 roku.

LexiBook - PlayStation Vita 1:0.

No dobra, LexiBook nie ma takich gier jak The Order 1886. Ale ma takie jak Axiom Verge:

Home:

Not a Hero:

LUFTRAUSERS:

Może i są mniej rozbudowane, ale jeżeli chodzi o oprawę - oferują mniej więcej to samo. Tyle że na ekraniku LCD 1,8”, co ma nawet swoje zalety, bo prostacką oprawę widać gorzej niż na moim dużo większym telewizorze. No i kosztuje mniej.

Proste pytanie - w gry z grafiką z lat osiemdziesiątych wolicie grać na sprzęcie za 45 zł czy na tym za 1600 zł?

Może nie walczy się z potworami, ale też jest hardkorowo. Numer 20. Bounce. Może śnić się po nocach. Niby zwykła wariancja na temat Ponga, ale dużo, dużo trudniejsza. Rakietki są przy każdej ściance, sterujemy wszystkimi, naraz. Ruszają się strasznie szybko, więc niełatwo nad nimi zapanować. Napis “przegrałeś” pojawia się co chwile. Jak w Dark Souls.

Zresztą takich odpowiedników jest więcej. Fruit Killer, który wyszedł na Xboksa i masę sprzętów przenośnych, jest też na LexiBooku. Biega się i ciacha owoce.

War of Mummy to miniaturka Plants vs. Zombies:

Sprint to taki Mirror’s Edge - parkour w wersji mini:

Z kolei Mr. Runner to Assassin’s Creed bez walki. Biegnie się i omija przeszkody.

Ekran w Apple Watch to w najlepszym przypadku 1,65 cala. W LexiBook - 1,8”. Gra się więc wygodniej niż na mniejszym ekraniku zegarka, na którego przecież gry też wyjdą. A tu przynajmniej nie zasłaniamy widoku palcami. Aha, i “paluszki” popracują więcej niż bateria w inteligentnym zegarku Apple.

Grając na LexiBooku spotkałem się z tymi samymi problemami co w trakcie zabawy na PlayStation 4, pececie czy Xboksie. Twórcy gier mnie oszukują. Niby jest ich 60, ale sporo z nich się powtarza. Niby zmienia się bohater i miejsce akcji, ale chodzi ciągle o to samo. Rozczarowani Battlefielda, Call of Duty czy Assassin’s Creed doskonale znają ten ból. Grający na PlayStation 4 i LexiBook mogą podać sobie ręce - tak naprawdę wszyscy jedziemy na tym samym wózku.

LexiBook wygląda tandetnie, grafika jest obrzydliwa, muzyczka wkurzająca. Ale z drugiej strony to i tak ciekawy sprzęt dla najmłodszych. Lepszy, bo tańszy niż tablet. Z kolei proste mini-gierki mogą zająć czas w trakcie nudnej podróży. Raczej nie dla kogoś, kto idzie do komunii, ale dla młodszego o 3-4 lata szkraba - warto rozważyć. Serio!