Najgłupsze gadżety dla uczniów TOP 10
Część z naszych czytelników już za kilkadziesiąt godzin rozpocznie kolejny nudny rok szkolny. Jak urozmaicić sobie długie godziny siedzenia w twardych i niewygodnych ławkach? Prawdziwy gadżeciarz nie będzie miał problemu ze znalezieniem kilku sprzętów, które wywołają czasem furorę, a czasem politowanie wśród szkolnych kolegów. Czym zaskoczyć naszych towarzyszy niedoli?
Ściąga samoprzylepna?
Głównym celem projektantów tej zabawnej listy naklejanej na dłoń było skonstruowanie gadżetu przypominającego nam o najważniejszych zakupach. Na szczęście wystarczy odrobina kreatywności, by podobna zabawka zastąpiła standardowe ściągi rysowane długopisem. Zestaw dwunastu takich "tatuaży" to koszt zaledwie ok. 25 złotych, czy jednak jest coś ważniejszego niż zadowolenie ze szkolnych wyników?
Sztuczne oczy
Po długich wakacjach ciężko przyzwyczaić się do porannego wstawania. Najlepszym ratunkiem na sen dopadający uczniów w klasach polskich szkół może być jeden z azjatyckich wynalazków. Trzeba przyznać, że naklejane oczy są nieco makabryczne...
Długopis z prądem
Każdy wie, że pożyczając komuś długopis, prawdopodobnie więcej już go nie zobaczymy. Na szczęście jest i na to rada. By wyraźnie dać do zrozumienia, że nasze przybory do pisania należą wyłącznie do jednej osoby, warto wyposażyć się w model długopisu, który... kopie prądem. Koszt takiej zabawki waha się w graniach 20-30 złotych.
Budzik podłogowy
Przyzwyczajenie się do wczesnego wstawania tuż po zakończonych wakacjach bywa dość trudne. Każdemu zdarza się przecież przespać dźwięk komórki czy instynktownie przestawić alarm na nieco bardziej ludzką porę. Może szkoły mające spore problemy z uczniami notorycznie przesypiającymi pierwsze godziny zajęć powinny zorganizować się i zakupić trochę tych przedziwnych dywaników? We wnętrzu takiego wynalazku ukryto budzik, który możemy wyłączyć dopiero wtedy, gdy wstaniemy z łóżka. Pomysłowe, prawda?
Uciekający alarm
To jednak nie koniec. Jeśli jesteśmy w stanie oszukać budzik podłogowy, znacznie lepiej wyposażyć się w sprzęt, który... ucieka, gdy jesteśmy zbyt zaspani. Całość kosztuje niestety całkiem sporo - jeżdżący budzik to koszt ok. 160 złotych. Chyba lepsze to niż naganne zachowanie...
Długopis na Bluetooth
Na szczęście Roman Giertych nie jest już ministrem edukacji, niestety jednak część jego pomysłów została podchwycona przez przeróżne grona pedagogiczne i obowiązuje w niektórych szkołach do dziś. Jednym z osiągnięć byłego premiera jest zwrócenie uwagi na problem telefonów komórkowych w szkołach. Jak poradzić sobie z nauczycielką chcącą zabrać komórkę? Nic prostszego - wystarczy jej nie wyciągać, a o przychodzących połączeniach dowiadywać się ze... świecącego długopisu podpinanego przez Bluetooth.
Gumka-pendrive
Po kopiącym prądem długopisie przyszła pora na kolejny gadżet denerwujący naszych szkolnych kolegów. Pendrive wyglądający zupełnie jak gumka do ścierania może nabrać każdego. Gorzej, jeśli sprzęt spadnie i zawarte na nim dane dostaną się w ręce złodzieja. Niestety, z takimi wypadkami też należy się liczyć.
Robot-kalkulator
Chyba nikt nie wyobraża sobie szkoły bez kalkulatora. Niestety, urządzenia te nie należą do najładniejszych. Jest na to pewien sposób - na przykład kalkulator w kształcie... robota. Nie wiadomo, czy pomysł ten zachęca młodych adeptów matematyki do przeprowadzania skomplikowanych działań, jednak jedno jest pewne - wygląda dosyć "oryginalnie".
Odpowiedni krawat
Dobre zabezpieczenie
"Daj kawałek", "Mogę spróbować?" czy nawet ordynarne: "Weź się podziel!", to odzywki, których bardzo łatwo uniknąć. Wystarczy zaopatrzyć się w odpowiedni worek śniadaniowy, a nikt nie będzie chciał podkradać nam naszych smakołyków przyniesionych prosto z domu. Na pewno możemy liczyć się z krzywymi spojrzeniami, ale przecież nie ma nic za darmo.