Nie ma ucieczki przed NSA. Angry Birds też służyło do inwigilacji!?
Jeśli korzystacie z aplikacji mobilnych, musicie wiedzieć, że także dzięki nim NSA mogła zbierać informacje na Wasz temat. Do inwigilacji użytkowników smartfonów miała służyć m.in. popularna gra Angry Birds.
Żyjemy w świecie, w którym człowiek nie może już nawet pograć we Wściekłe ptaki, żeby nie stać się celem służb. Tak przynajmniej twierdzi "The Guardian", który publikuje kolejną garść informacji od Edwarda Snowdena. Dotyczą one tego, jak szpiegowała internautów agencja NSA, a także jej brytyjski odpowiednik – GCHQ (Centrala Łączności Rządowej).
Smartfon powie o Was wszystko
Sama informacja, że NSA mogła inwigilować internautów za pomocą "dziurawych" aplikacji mobilnych, nie jest nowa, pojawiała się ona już wcześniej. Nowością natomiast są doniesienia "Guardiana" o tym, które aplikacje mogły być zdradzieckie oraz jakimi informacjami dzięki nim NSA może dysponować. "The Guardian" wymienia m.in. Angry Birds i Google Maps, czyli programy, których używają setki milionów użytkowników smartfonów.
Jakie informacje zdradzają na nasz temat nasze smartfony? Te najbardziej podstawowe, czyli jaki mamy model telefonu, jaki jest jego identyfikator i z jakiego oprogramowania korzystamy. A także te dużo bardziej osobiste: wiek, płeć, dane lokalizacyjne. Ale na tym nie koniec, są przecież aplikacje, którym zdradzamy o sobie wszystko, na przykład swoją orientację seksualną. I jak wszystkie informacje, które ujawniamy naszym smartfonom, mogą się one przydać NSA.
Rovio zaprzecza, że współpracowało
"The Guardian" podaje, że już w 2007 roku wywiady brytyjski i amerykański zaczęły badać możliwości, jakie dają aplikacje mobilne. Sprawdzano, jakie dane można pozyskać z której aplikacji. Brytyjska gazeta pisze, że na pewno na celowniku znalazło się Angry Birds, ale nie wiadomo, czy z danych uzyskanych w ten sposób kiedykolwiek skorzystano. Nie wiadomo też, czy Rovio (twórca gry) współpracowało z NSA.
Rovio oczywiście robi to, co kilka miesięcy temu zrobiły Google, Facebook i inne giganty branży IT, czyli zaprzecza, że ma z tym cokolwiek wspólnego. Firma twierdzi, że ani nie współpracowała z agencjami rządowymi, ani nie wie nic o żadnym programie, który próbowałby pozyskiwać dane dotyczące użytkowników Angry Birds.
Z artykułu "Guardiana" nie wynika, że NSA i jej brytyjski odpowiednik rzeczywiście kiedykolwiek skorzystały z danych uzyskanych przez szpiegowanie użytkowników smartfonów. Wiadomo tylko, że badano, jakie są możliwości szpiegowania za pomocą aplikacji mobilnych.
Czy to faktycznie takie przerażające? Pamiętajmy, że wielu z nas dobrowolnie pozbywa się prywatności, zdradzając w serwisach społecznościowych wszystkie możliwe informacje na swój temat i w żaden sposób nie zabezpieczając ich przed niepowołanym okiem. Ale jeśli podajemy swoje dane konkretnej aplikacji w konkretnym celu, dobrze by było, gdyby były one wykorzystywane tylko do tego celu. Inwigilacja przez NSA to dodatkowa atrakcja, której ani nie zamawialiśmy, ani nie chcemy. I dobrze by było, gdyby firmy IT potrafiły nas przed nią ochronić.