PlayStation zaraz stuknie 20 lat. Wspominamy konsolę, która powstała... z czystej złośliwości
20 lat temu - 29 września 1995 roku – w europejskich sklepach pojawiła się PlayStation. Konsola, która miała być prztyczkiem w nos Nintendo, a stała się czymś znacznie ważniejszym. Udowodniła, że gry wideo są doskonałym medium nie tylko dla dzieci i wprowadziła je do mainstreamu.
26.09.2015 | aktual.: 10.03.2022 10:04
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Łukasz Michalik może sobie twierdzić w swoim quizie, że to Pegasus był najlepszą z konsol, ale moja prawda jest najmojsza: Sony PlayStation była platformą, dzięki której branża gier wideo stała się tymm, czy jest obecnie. A zaczęło się od... nieporozumienia.
Nintendo PlayStation?
Gdyby wszystko poszło zgodnie z pierwotnym planem, PlayStation byłaby dziś porównywana z takimi wynalazkami, jak Sega CD czy Amiga CD32. Rozszerzenia do konsol czy ich nowe, wyposażone w napęd CD wersje nigdy nie podbiły serc graczy, choć na początku lat 90. ubiegłego wieku – gdy płyty kompaktowe zaczęły się upowszechniać – pojawiały się jak grzyby po deszczu. Problem w tym, że możliwości nośnika znacznie przewyższały w owym czasie możliwości sprzętu. Na płytach zwykle upychano niskiej jakości filmy, a rozgrywka zamiast ewoluować, cofała się w rozwoju.
Nintendo szło pod prąd. Samo nie wyszło z inicjatywą wyprodukowania przystawki CD do swojej platformy SNES. To Sony zaproponowało stworzenie takiego dodatku – w dwóch wariantach. Gracze mogliby kupować kompatybilny ze SNES-em napęd lub konsolę odtwarzającą kartridże SNES i płyty CD.
Choć współpraca obu firm trwała od lat i podążała w dobrym kierunku (Sony produkowało układy dźwiękowe do SNES-a), to ostatecznie z projektu PlayStation nic nie wyszło. Sony domagało się wyłączności na produkcję gier na nowym nośniku, natomiast Nintendo nie chciało rezygnować z pełnej kontroli nad swoją ofertą.
Wydawałoby się, że na tym historia PS się zakończy. Sony bowiem nie chciało samodzielnie wchodzić na rynek gier wideo. Włodarze firmy bali się, że produkowanie „zabawek dla dzieci” zaszkodzi wizerunkowi marki, znanej jako producent najwyższej jakości sprzętu. A jednak długie negocjacje i ostateczne zerwanie współpracy przez Ninny tak rozzłościło ówczesnego prezesa Sony, że postanowił dokończyć projekt bez wsparcia i pokazać szefom Nintendo, jaką okazję wypuścili z rąk.
Tak, Sony PlayStation to konsola, która powstała z czystej złośliwości.
W trzewiach drzemie moc
Prototyp konsoli otrzymał nazwę PSX: PlayStation X. Ostatecznie na rynek trafiła PlayStation, ale wczesny akronim wśród graczy przywarł do niej na stałe.
Sony chciało dostarczyć sprzęt o mocy obliczeniowej porównywalnej z nowoczesnymi komputerami, ale w znacznie przystępnej cenie. I rzeczywiście, w chwili premiery PSX mogła robić wrażenie, zwłaszcza że nie trzeba było wydawać na nią fortuny. Cena konsoli wynosiła 299 USD.
W bebechach szarego pudełka znalazł się 32-bitowy procesor 33 MHz; do tego 2 MB RAM-u i 1 MB VRAM-u oraz napęd CD 2x. Konsola obsługiwała paletę 16,7 mln kolorów, mogła wyświetlać 180 tys. oteksturowanych polygonów na sekundę oraz generować obraz o maksymalnej rozdzielczości 640x480.
To jednak teoria.
Na palcach jednej ręki można policzyć gry, które obsługiwały najwyższą rozdzielczość. Nawet imponujący wizualnie WipeOut 3 działał w 512x240. Do tego trójwymiarowa grafika w wielu tytułach wydawała się trzymać kupy na słowo honoru. Wielokąty drgały, a proste powierzchnie „łamały się” ze względu na brak bufora głębokości.
W owym czasie jednak grafika robiła ogromne wrażenie – bowiem po raz pierwszy 3D na konsoli było tak płynne i dokładnie oteksturowane. Płyta CD wreszcie znalazła sensowne zastosowanie. Dzięki dostępnej mocy obliczeniowej i dużej ilości miejsca na dysku projektanci nauczyli się prowadzić narrację za pomocą scenek działających na silniku gry. Wysokiej jakości audio umożliwiło nagrywanie powalających soundtracków i rozbudowanych kwestii dialogowych. Dzięki PSX po raz pierwszy światy gier i filmów naprawdę zbliżyły się do siebie.
W wielu przypadkach ograniczenia sprzętowe zmuszały grafików do poszukiwania twórczych rozwiązań – co dało nieoczekiwane skutki. To właśnie zbyt mała moc PlayStation sprawiła, że miasteczko Silent Hill zostało skąpane we mgle. Zabieg mający ukryć niewielką odległość rysowania obiektów przyczynił się do powstania ikonicznego wyglądu legendarnej gry.
Jedną z największych zasług PlayStation dla branży gier jest wprowadzenie na rynek joypada, który do dziś jest ideałem i wzorem do naśladowania. Wyposażony w dwie analogowe gałki, przyciski tylne i funkcję wibracji Dual Shock, który pojawił się na przełomie 1997 i 1998 roku, nie tylko stanowił nową jakość, ale o lata świetlne wyprzedził swoją epokę. Nie można powiedzieć nic więcej w kwestii wygody użytkowania czy zagospodarowania powierzchni pada. To ideał – o czym świadczy fakt, że kolejne trzy generacje padów niewiele się od niego różnią.
Warto wspomnieć jeszcze karty pamięci, potrzebne aby móc zapisać stan gry. Nie było to rozwiązanie idealne – memorki były kosztowne i niezbyt pojemne – ale mimo wszystko możliwość sejwowania w niemal każdej grze stanowiła wówczas miłą, pożądaną nowość.
Od tego opadały szczęki
PlayStation jest bez dwóch zdań najlepszą konsolą w historii. Nigdy wcześniej ani później skok technologiczny między generacjami nie był tak duży. Choć Atari czy 3DO próbowały przejść z 2D do 3D, dopiero Sony zrobiło to jak należy – a efekt był powalający. PSX umożliwiła powstanie i rozwinięcie nowych gatunków gier.
Nigdy wcześniej ani nigdy później gracze nie bali się tak bardzo, jak przy Resident Evil, Dino Crisis czy Silent Hill. Trzeci wymiar sprawił, że świat przedstawiony stał się realny, niemal namacalny. Niedoskonała, surowa grafika tylko wzmagała grozę. Potwory rysowała wyobraźnia, a nie ręka grafika, dzięki czemu nie sposób było się nimi rozczarować.
Gry wyścigowe nigdy nie były tak dobre, jak za czasów PlayStation. Ridge Racer umożliwił przeniesienie wrażeń z automatów pod strzechy, a Gran Turismo jako pierwsze połączyło widowiskową prezentację z realizmem.
Medal of Honor pokazał, że da się zaprojektować na konsolę strzelankę FPS z wygodnym sterowaniem, a przy okazji położył podwaliny pod jedną z najpopularniejszych serii gier – Call of Duty.
Final Fantasy 7 rozpoczęło nową erę gier RPG: przystępnych i efektownych, z rozmachem godnym hollywoodzkich produkcji.
A pamiętacie Tekkena? Crasha Bandicoota? Front Mission 3? Castlevanię: Symphony of the Night?Tenchu? Colony Wars? Spyro? Vagrant Story? Tomb Raidera, który zaczynał właśnie na PSX? Serię Oddworld? Tony'ego Hawka? Cool Boarders?
To były złote czasy, w których nie istniały jeszcze „ramy gatunków”. Sentient łączył grę przygodową z FPS i horrorem. Abe's Oddysey był logiczną platformówką na pograniczy fantasy i s-f. Ówczesny Tomb Raider to labiryntowa platformówka z prostymi zagadkami logicznymi. PaRappa The Raper – rysunkowa gra rytmiczna. Pojawiło się multum gier snowboardowych. Kto wcześniej wpadłby na pomysł zrobienia gry o tym sporcie? I dlaczego dziś podobnych już się nie robi?
Za czasow PlayStation twórcy dopiero odkrywali możliwości nowej technologii, a że budżety nie były wygórowane, zaś rynek chłonny – eksperymentowali. I chwała im za to. Dziś duże gry są „bezpieczne” i wtórne. Doskonale wiemy, czego po nich oczekiwać. Produkcje na PSX często zaskakiwały, bo nie było czegoś takiego, jak „standardowa strzelanka” ze sterowaniem tak jak w tej innej grze z innego studia, w którą graliśmy pół roku temu.
Konkurencja... śpi
No dobrze, ale zaskakiwały też gry na Nintendo 64 czy Segę Saturn – co z tymi konsolami?
Nic szczególnego. N64 oferowało rozmywanie tekstur, ale niechęć Nintendo do płyt CD sprawiła, że konsola wiązała ręce twórcom chcącym tworzyć gry ze złożoną fabułą. Przerywniki filmowe? Możemy o nich zapomnieć. Wysokiej jakości audio i liczne kwestie dialogowe? Nic z tego. Więcej oferował nawet Saturn, ale tę konsolę pogrążyła niepewność Segi i wynikający z niej ciąg błędnych decyzji biznesowych.
Potem natomiast nastąpiła ewolucja, ale rewolucji już nie było. PlayStation 2? Ano, lepsza grafika. Okej, miło. Xbox? Gra w sieci, w porządku. Xbox 360? Rynek usług online – ciekawy, przydatny. Odniósł sukces, ale nie oszołomił graczy. Wszystko to bardzo fajne, ale brak tu elementu zaskoczenia. Nowe konsole przestały robić wrażenie; kolejne generacje są coraz bardziej zbliżone technologicznie, mimo że dzieli je siedem czy osiem lat.
To się nie powtórzy
Powiadam wam: fenomen taki jak PlayStation zdarza się tylko raz. Sprzęt, który zmienia całe medium i pozwala odkryć nowe metody narracji, rozwinąć nowe gatunki, dotrzeć do nowych odbiorców. A do tego bardzo wolno się starzeje.
Wiele gier z PSX dziś bawi tak samo, jak kilkanaście lat temu. Możecie się o tym przekonać - sporo tytułów można kupić za 20-40 zł w sieci PSN, natomiast oryginalną konsolę można znaleźć za ok. 100 zł na pierwszej lepszej aukcji. Jest tylko jeden warunek, aby cieszyć się klasykami: nie może was odstraszać archaiczna grafika. Warto się z nią pogodzić, ponieważ ilustruje koncepcje świeże nawet dziś, po dwudziestu długich latach.
Jak mówiły hasła reklamowe w Oficjalnym PlayStation Magazynie: nie lekceważcie potęgi PlayStation.