Polityka dopadnie nas wszędzie. Nawet w grach wideo

Polityka dopadnie nas wszędzie. Nawet w grach wideo

Bioshock jako manifest antyobiektywistyczny?
Bioshock jako manifest antyobiektywistyczny?
Łukasz Michalik
15.08.2013 11:00, aktualizacja: 13.01.2022 10:53

Polityka wpycha się do każdej dziedziny naszego życia. Choć przyzwoitym ludziom wypadałoby ją po prostu ignorować, to popularne powiedzenie głosi, że jeśli nie zainteresujemy się polityką, to politycy zainteresują się nami. Bo przed polityką nie ma ucieczki – dopadnie nas nawet tam, gdzie się jej nie spodziewamy. Czyli na przykład w grach.

Polityka wpycha się do każdej dziedziny naszego życia. Choć przyzwoitym ludziom wypadałoby ją po prostu ignorować, to popularne powiedzenie głosi, że jeśli nie zainteresujemy się polityką, to politycy zainteresują się nami. Bo przed polityką nie ma ucieczki – dopadnie nas nawet tam, gdzie się jej nie spodziewamy. Czyli na przykład w grach.

Media elektroniczne są jak broń masowego rażenia. Nie bez powodu krajami, w których traktowano je ze szczególną uwagą były III Rzesza i Związek Radziecki, oddziałujące na tłumy przy pomocy dzieł Leni Riefenstahl czy Siergieja Eisensteina.

Czasy się zmieniły, a rolę propagandowej bomby z – niekiedy – opóźnionym zapłonem przejęły na siebie gry wideo. Czy stanowią zagrożenie? O ile reklama czy źle wykonane lokowanie produktu wzmaga naszą czujność bo wiemy, że ktoś usiłuje nas do czegoś przekonać, to znacznie trudniej o podobny mechanizm w przypadku gier.

Dobrze zrobiona gra sprawia przecież, że gracz daje się jej pochłonąć bez reszty, wchodząc w świat gry i utożsamiając się z jej bohaterem. I właśnie wtedy, pochłonięci pasjonująca rozgrywką, opuszczamy gardę chroniącą nas przed reklamami i propagandą. A twórcy gier skwapliwie to wykorzystują.

Bioshock jako krytyka filozofii obiektywistycznej

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=qbI7gxxbYpo[/youtube]

Co pewien czas słyszymy o pomysłach, by przedsiębiorczy ludzie, którzy mają dość ograniczeń, narzucanych przez różne państwa, stworzyli sobie własne. Od strony praktycznej pomysł zazwyczaj sprowadza się do stworzenia jakiejś pływającej wyspy, która mogłaby się stać libertariańskim rajem.

Nie wszystkim się to podoba, a sztandarowym przykładem protestu, czy raczej przestrogi przed społeczeństwem, kierującym się ekstremalnym indywidualizmem jest gra Bioshock z założonym na dnie oceany miastem Rapture. Co istotne, akcenty ideologiczne nie są tu – jak choćby w pamiętnym Falloucie 2 – jedynie dodatkiem, który budując klimat gry, w gruncie rzeczy nie wpływa na postawy grającego.

Bioshock jest bardziej radykalny. Założyciel Rapture, Andrew Ryan to przecież nawiązanie do Ayn Rand, propagatorki filozofii obiektywistycznej, łączącej ateizm, antropocentryzm, kapitalizm i „racjonalny egoizm”, czyli całkowite odrzucenie altruizmu. Świat gry dobitnie pokazuje graczowi, do czego – zdaniem twórców Bioshocka – prowadzi wcielenie w życie głoszonych przez nią poglądów.

Nie ma dobrych. Są tylko źli i jeszcze gorsi

Nie każde nawiązanie do polityki musi jednak oznaczać, że ktoś próbuje właśnie włożyć nam łopatą do głowy własne poglądy. Dobrym przykładem może być choćby Wiedźmin. Darujmy sobie w tym miejscu opis powszechnie znanej fabuły obu części – rzecz nie w tym, by ją analizować, ale by przypomnieć, do czego można sprowadzić ideologiczny wymiar gry.

Daleki od dwubiegunowego, pełen niuansów świat świetnie pokazuje prostą zasadę: nie zawsze da się stać z boku, a brak politycznej deklaracji też jest wyborem. Polityka – zarówno wielka jak i mała – wydaje się jednak w tym przypadku jedynie tłem, pretekstem do snucia opowieści (no, może z wyjątkiem odnoszących się do polskiej sceny politycznej utyskiwań krasnoludów).

Choć jest wszechobecna, to zarazem nie ma na sobie warstwy lukru, a szlachetne poglądy tracą na szlachetności przy bliższym poznaniu. To jednak raczej wyjątek, niż reguła w świecie gier.

Po której stronie barykady?

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=n_a0tFPX_Kc[/youtube]

Sztandarowym przykładem jest w tym przypadku większość FPS-ów. Tu nie ma miejsca na wątpliwości. Jesteś Ty, drogi graczu, czasem Twoi koledzy z drużyny, a przede wszystkim celownik i wrogowie, których należy zabijać sprawnie, szybko i bez cienia wątpliwości. Problem w tym, że to też narzędzie propagandy.

O tym, jak bardzo skuteczne, łatwo przekonać się zestawiając choćby takie tytuły jak America’s Army i The Glorious Mission. Oba spełniają ten sam cel – pokazują, że być żołnierzem to przygoda lepsza od wyjazdu na obóz harcerski. A do tego można postrzelać!

W przypadku The Glorious Mission gracz z naszej części świata może poczuć się jednak nieco zdezorientowany, co tylko pokazuje, jak skuteczna jest taka forma indoktrynacji. Jak to – Chińczyk w roli głównego bohatera, a nie celu? Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza w roli tych dobrych? Nie, to być nie może…

Narzucona wizja świata

Tylko czy z drugiej strony nie jest tak, że historię piszą zwycięzcy? Wystarczy wspomnieć choćby niedawne zamieszanie z World of Tanks i idiotycznymi – z puntu widzenia przeciętnego Polaka tłumaczeniami twórców gry – białoruskiej firmy Wargaming. Cała afera dotyczyła oznaczeń na czołgach i dopuszczenia – mimo kontrowersji – m.in. napisów sławiących Stalina.

Nie ma w tym nic złego – gra osadzona jest w realiach drugiej wojny, więc niby dlaczego kogokolwiek miałoby to razić? Problem polega na tym, że Wargaming, ze zrozumieniem odnosząc się do wierności historycznej w przypadku uzbrojenia radzieckiego, nie wykazuje podobnego zrozumienia dla oznaczeń niemieckich, których w grze nie zobaczymy.

W gruncie rzeczy całą aferę – wraz z kolejnymi komunikatami upublicznionymi przez białoruską firmę, można zatem streścić do oświadczenia: to my decydujemy, kto był dobry, a kto zły.

Łatwo bronić się przed widocznym przeciwnikiem

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=e3C60z5WHVA[/youtube]

Świetnym przykładem podobnego podejścia jest również konsumencki bojkot, z jakim w Rosji spotkała się niedawno gra Company of Heroes 2. RTS spotkał się z wrogim przyjęciem z powodu… no właśnie. To co dla mnie jest wiernością historyczną, dla rosyjskich graczy okazało się szarganiem narodowych świętości.

Polityka po raz kolejny stworzyła trudną do przekroczenia linię podziału, a takich podziałów jest coraz więcej. Czy dojdzie do tego, że zamiast grać w świetne pod względem technicznym gry będziemy omijać niektóre tytuły szerokim łukiem ze względu na ich ładunek ideologiczny?

Czy twórcy zrezygnują wówczas z politycznych akcentów w grach? A może przeciwnie – nadal będą je stosować, tylko z użyciem bardziej subtelnych metod?

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)