Takie rozwiązanie ma kilka plusów. Po pierwsze i najważniejsze jest znacznie mniej inwazyjne niż stosowane dzisiaj sposoby. Urządzenie leczące nie wchodzi w bezpośredni kontakt ze strumieniem krwi i nie uszkadza komórek (co robią turbiny w innych „wspomagaczach”). Co więcej pacjent nie musiałby już brać do końca życia leków zapobiegających odrzutom, ponieważ materiał byłby akceptowany przez organizm.
Oczywiście póki co mowa tylko o fazie prototypowej. Nie wiadomo na razie kiedy takie cuda miałyby szansę pojawić się na salach operacyjnych i ile by kosztowały.
Źródło i fot.: leeds.ac.uk