Premier Mateusz Morawiecki pokazał wideo na smartfonie. W Sejmie awantura. Nie pierwszy raz wywołały ją gadżety
Dziś w Sejmie było wyjątkowo gorąco. Premier Mateusz Morawiecki w trakcie posiedzenia Sejmu puścił z telefonu materiał wideo z nagraniem słów Borysa Budki. I się zaczęło.
Sytuacja wywołała duże wzburzenie w Sejmie. Posłowie głośno krzyczeli, uciszała ich wicemarszałek Małgorzata Kidawa-Błońska.
Jak zauważyła na Twitterze Dominika Długosz, reakcja szefa rządu nie pozostawiła polityka PO obojętnym:
Polska polityka niczym dyskusja na Facebooku. Jeden komentujący wrzuca filmik, więc drugi odpowiada mu innym linkiem. Przykre? Ale wcale to nic nowego.
Nowe technologie już nie raz wywołały podobne zamieszanie. Swego czasu Jarosław Kaczyński użył tabletu w trakcie swojego wystąpienia. Na ekranie pojawił się kandydat PiS na premiera rządu technicznego, prof. Piotr Gliński.
Gliński przemawia w Sejmie... z tabletu
Polityk nie mógł wystąpić na żywo, bo według Ewy Kopacz - ówczesnej marszałek sejmu - nie pozwalał na to regulamin. Jarosław Kaczyński ominął więc przepisy, czym wywował oburzenie w szeregach politycznych przepisów.
- My stoimy tam, gdzie iPad, oni tam, gdzie szczaw - skomentował w Radiu Zet ówczesny rzecznik PiS, Adam Hoffman.
Jarosław Kaczyński był bohaterem innego niecodziennego wykorzystania urządzenia w Sejmie. Hitem internetu był filmik przedstawiający śmiejącego się posła po tym, jak zobaczył coś na ekranie.
Według dziennikarzy "Faktu" Jarosław Kaczyński czytał na tablecie słynny list sułtana Mehmeda IV do Kozaków zaporoskich oraz ich nań odpowiedź.
Drogą Kaczyńskiego poszedł niedawno poseł Konfederacji, Dobromir Sośnierz. Na tablecie w trakcie wystąpienia przedstawił przemówienie byłego już ministra zdrowia, Łukasza Szumowskiego, na temat maseczek:
Wcześniej tak do Sejmu "dostał się" Zbigniew Stonoga:
Awantura w Sejmie, Stonoga w Sejmie z tabletu jak Gliński, Gromadzki wykluczony z obrad Sejmu
Opozycja ze smartfonami
W 2016 roku posłowie opozycji sięgnęli po smartfony. Był to efekt ogłoszenia przez Kancelarię Sejmu nowych zasady pracy mediów. W praktyce ograniczały one dostęp dziennikarzy do posłów.
Najpierw podczas obrad telefon wyciągnął poseł Michał Szczerba z PO, co skutkowało wykluczeniem go z obrad. Później relację na żywo prowadziło wielu polityków.
Jak widać to nie pierwszy raz, gdy w Sejmie nowe technologie wywołały sporo zamieszania. Można jednak zastanawiać się, czy to odpowiedni czas na spory polegające na szukaniu filmów na YouTube, by udowodnić, kto co i kiedy pierwszy powiedział. Sądząc po liczbie chorych - wydaje się, że niekoniecznie.