Reklamy telewizorów: dziś takie same jak 70 lat temu. A za 10 lat?
Wprowadzanie na rynek Smart TV przypominało początki telewizji, a 4K promuje się tak, jak kilkadziesiąt lat temu prostokątne ekrany. Reklamy telewizorów potwierdzają starą prawdę, że historia kołem się toczy.
Wielkie rzeczy mają małe początki
Cały ten zgiełk zaczął się skromnie – głównie ze względu na ograniczenia techniczne nowego medium. Eksperymenty z przesyłem obrazu miały miejsce już w XIX wieku, a w latach 20. wieku XX powstały prototypowe stacje. W kolejnej dekadzie w Anglii zaczęto transmitować program, który docierał do kilkunastu tysięcy odbiorców.
Jednocześnie medium rozwijało się w Nowym Jorku. Nadajnik na szczycie Empire State Building emitował sygnał, który można było odbierać w promieniu 50 mil, czyli nieco ponad 80 km. Mało? Być może, ale weźmy pod uwagę gęstość zaludnienia. Telewizję mogło odbierać nawet 10 milionów osób. Pod warunkiem, że zaopatrzyliby się w odbiornik.
Dziś telewizja nie robi na nikim wrażenia, ale 80 lat temu stanowiła przełom, z którego zrozumieniem przeciętny człowiek mógł mieć trudności. Dlatego przede wszystkim trzeba było wytłumaczyć, czym w ogóle jest nowe medium. Tłumaczono to nie tylko telewidzom, ale i sprzedawcom sprzętu RTV czy monterom.
Nieśmiałe pierwsze kroki
Jedna z pierwszych broszur reklamowych wyjaśniała, że telewizja pozwala odbierać obraz i dźwięk, oraz że w programie można znaleźć m.in. wiadomości i transmisje sportowe. Informowała także o tym, że do odbierania sygnału potrzeba telewizora.
Najbardziej zdumiewa fakt, że reklamodawca usilnie starał się udowodnić, że telewizja jest rozwiązaniem równie dobrym i przyszłościowym, co radio. Tak jak dziś zadajemy sobie pytanie: „po co komu 4K?” czy „po co komu zakrzywiony ekran?”, kiedyś konsumenci zastanawiali się, „po co komu płaski ekran?”, „po co komu kolor?”, a nawet: „po co komu obraz?”.
Kup pan telewizor
Jednym z pierwszym masowo produkowanych telewizorów był RCA 630-TS, ale reklamy zachęcały do kupowania nie tyle konkretnego modelu telewizora, co telewizora w ogóle.
Choć napisano o lepszej stabilizacji obrazu, to informacja nie była tą najważniejszą. W latach 40. wciąż trzeba było przekonywać odbiorców do samego medium. Robiono to, wykorzystując sport – bo który facet nie chciałby oglądać baseballu w domowym zaciszu?
Warto zwrócić uwagę także na podkreślenie faktu, że można przełączać się między meczami rozgrywanymi równocześnie. Koncepcja kanałów telewizyjnych wciąż była nieoczywistą nowością, zasięg tych, które istniały, pozostawał niewielki, a wojna spowolniła rozwój, czy wręcz uwsteczniła całe medium.
Wojna telewizorów
W latach 50., kiedy publika przyzwyczaiła się do telewizji, zaczęła się prawdziwa konkurencja wśród producentów odbiorników – i na froncie amerykańskim, i na europejskim. Często jednak nie walczono na możliwości czy wielkość telewizorów, a na ich wygląd. Telewizory z zamykanymi okiennicami, telewizory składane, stylizowane na klasyczne meble, nowoczesne… Dla każdego coś dobrego.
Tymczasem w Polsce telewizja raczkowała. Jej zasięg był niewielki – Warszawski Ośrodek Telewizyjny transmitował ze szczytu Pałacu Kultury i Nauki na odległość ok. 55 kilometrów. Potencjał propagandowy medium był jednak ogromny, więc zaczęto tworzyć ośrodki regionalne. Ruszyła także produkcja polskich telewizorów.
Pierwszym opracowanym w całości w Polsce telewizorem był Belweder z 1957 r. W sposobie jego reklamowania widać podobieństwa do pierwszych reklam telewizorów z Ameryki: nie liczyły się możliwości odbiornika, lecz sam fakt jego istnienia.
Reklama Belwedera jest zadziwiająca: humorystyczna w nieoczywisty sposób, wymagająca znajomości historii lub klasycznej literatury. Czy kierowano ją do lepiej wykształconych osób? Czy raczej nie zastanawiano się nad targetem, przekazem, USP, RTB i podobnymi sprawami, tylko wybrano projekt, który przypadł do gustu osobie decyzyjnej?
Mniejsze jest lepsze!
W miarę rozwoju telewizorów coraz większą rolę zaczęły grać różnice między poszczególnymi modelami. W latach 50., 60., a nawet 70. wielu producentów stawiało na ich coraz mniejsze rozmiary. Przenośna telewizja była przedmiotem marzeń w erze ciężkich, nieporęcznych odbiorników.
Przede wszystkim jednak wrażenie robiła telewizja kolorowa. Zwłaszcza na prostokątnym ekranie, bowiem wcześniej ekrany były zaokrąglone i widz tracił część obrazu.
W poniższej reklamie, wspomaganej przez gwiazdy serialu Star Trek, uwagę zwraca wypunktowanie zalet technicznych. A raczej: wad, których producent uniknął.
Nowe telewizory nie miały bowiem coraz to większej liczby funkcji. One były sprzętami, które coraz rzadziej zawodziły. Zamiast wyliczać wymyślne dodatki, zapewniano użytkowników, że ich telewizor będzie po prostu dobrze działał.
Co ciekawe, konkurencja wśród kolorowych telewizorów zaczęła się od „prawdziwszych, pełniejszych kolorów” - i nie zmieniła się ani o jotę przez 50 lat. Nawet teraz nowe modele reklamuje się naturalnym odwzorowaniem barw i większą ostrością.
Zastój i rewolucja
Choć lata 70. i 80. stały marketingiem spod znaku lepszego obrazu, w końcu także zaczęto przykładać wagę do dużych rozmiarów ekranu.
Lata 90. nie przyniosły wielkich zaskoczeń. Telewizory analogowe stały się tak dobre, jak tylko mogły być, toteż próbowano zdobywać serca i portfele klientów w inny sposób. Pojawiały się telewizory z wbudowanym odtwarzaczem kaset wideo czy konsolą do gier, a wreszcie z odtwarzaczem DVD, ale na prawdziwy przełom trzeba było jeszcze poczekać.
Dopiero około roku 2006 nadeszła era LCD i ekranów 16:9. Reklamodawcy próbowali więc nakłonić konsumentów do rezygnacji z archaicznych rozwiązań. Czasem robili to w niezbyt subtelny sposób, czasem – w zabawny i pomysłowy.
…i od początku, i jeszcze raz
W kolejnych latach nadal przesuwano granicę jakości obrazu, więc reklamom bazującym na ostrości czy palecie barw nie było końca. Osobną grupę stanowiły materiały dotyczące telewizorów 3D, te jednak podchodziły do tematu w przewidywalny sposób.
Jednocześnie telewizory stawały się cieńsze i lżejsze, więc... postawiono na ich design. Powtarzała się historia znana sprzed dziesiątek lat, kiedy to producenci walczyli o klienta, proponując taką samą treść, ale w nowej formie.
Wreszcie historia zatoczyła pełne koło. Pojawiła się nowa koncepcja – Smart TV – z którą odbiorców trzeba było zapoznać, tak jak przed dziesiątkami lat zapoznawano ich z telewizją.
Oczywiście zmieniały się media i sposób prezentacji – zagadnienia tłumaczono w artykułach sponsorowanych, w filmach na Youtube czy reklamach telewizyjnych.
What is Smart TV? | Intel
Ewolucja zamiast rewolucji
Obecnie wchodzimy w erę „telewizorów z prostokątnymi ekranami”. 4K jest wobec HD tym, czym brak zaokrągleń w rogach ekranu względem pierwszych, niedoskonałych odbiorników: ewolucją, nie rewolucją.
Być może jednak na kolejny przełom, który trzeba będzie tłumaczyć zdezorientowanym konsumentom, przyjdzie nam czekać znacznie krócej. Z goglami VR i producenci, i maniacy technologii wiążą spore nadzieje, a zatem - kto wie, czy za 10 lat nie będziemy czytać i oglądać „infomerciali” dotyczących VRTV?