Śmiejesz się z wyjeżdżających po nowego iPhone'a? Nawet nie wiesz, ile osób obrażasz

Śmiejesz się z wyjeżdżających po nowego iPhone'a? Nawet nie wiesz, ile osób obrażasz

ZdjęcieiPhone'a w sklepie pochodzi z serwisu shutterstock.com
ZdjęcieiPhone'a w sklepie pochodzi z serwisu shutterstock.com
Adam Bednarek
16.09.2015 12:29

Śmieszy cię ktoś, kto jedzie do Niemiec po nowego iPhone'a? Twoje prawo. Ale dlaczego nie wytykasz też palcem innych ludzi, którzy mają swoje nietypowe hobby?

Ostatnio cały Internet śmiał się z blogera Spider’s Web i jego “przygody” z zamawianiem iPhone’a 6s. Ubaw miała nie tylko technologiczna część Sieci, bo tekst cytowany był nawet przez Aszdziennik. A jak Aszdziennik wrzuca coś, co nie jest zmyślone, to wiedz, że sprawa jest śmiertelnie… śmieszna.

Sam tekst faktycznie ma kilka zabawnych momentów (“zerwałem się przed 9-tą rano w sobotę”, “Już samo to jest upokarzające: jechać na własną rękę przez pół Europy” - hm, przecież nikt nie każe), ale ma też całkiem sensowne pytanie. Dlaczego Apple utrudnia Polakom zakup sprzętu?

Obraz
© aszdziennik.pl

OK, rozumiem, rezerwacja dotyczy tylko rynku niemieckiego, ale też bez przesady - wielkiej łaski by nam Apple nie zrobiło, bo i tak po iPhone’a trzeba jechać i swoje wystać. Dla mieszkańców Berlina czy Drezna będziemy takim samym zagrożeniem, co dodatkowy fan Apple z Dortmundu czy Hanoweru.

Nikt na to pytanie odpowiedzieć sensownie nie chce (bo jakoś trudno uwierzyć mi w to, że Apple nie jest w stanie wyprodukować tylu sztuk, żeby zadowolić każdego; rozumiem, że firma tworzy wrażenie wyjątkowości, ale czemu utrudniać zakup chętnym Polakom?), za to wszyscy się śmieją. A już najbardziej zabawne jest to, że ktoś po iPhone’a jedzie aż do Niemiec! Poczytajcie komentarze z Wykopu:

Po iPhone'a do Niemiec? Absurd!

Zastanawia mnie jaki jest sens stania w kolejce po nowego Iphona, czy jechanie po niego tysiąc kilometrów, zamiast zamówić przez neta i czekać na kuriera.

Ze Spider’s Web:

To jest dokladnie to samo co stanie od 4 rano przed lidlem za croccsami, tylko w wersji dla bogatszych. Mnie to śmieszy i w jednej i drugiej wersji. Ale z drugiej strony taki wyjazd można sobie zorganizować jako wycieczkę do innego kraju i miasta. ;-)

Inni jednak wyjaśniają, dlaczego jest inaczej:

Tyle, że ani Berlin ani Drezno nie zmieniają się na tyle co roku, żeby było zwiedzać coś nowego.

Gorzej. Croccsy się szybko kończą, a ajfona można kupić nieco później bez wychodzenia z domu.

Rozumiem, że ludzie zajmujący się tematem służbowo, muszą takie nowinki mieć jako pierwsi. Natomiast zwykłych Kowalskich totalnie nie ogarniam

Kolejki po telefon - matko kochana, czy wy ludzie nie macie szacunku do samych siebie. Przecież Apple to nie jest ku...a studnia w Sudanie, bez której żyć nie można.

DOROŚŁE TYPY PAKUJA SIĘ DO SAMOCHODU, ŻEBY JECHAĆ ZAGRANICE PO RÓŻOWE AJFONY – jak to o was świadczy? mam nadzieje, że żony choć trochę sie za was wstydzą…

Dorosły facet jedzie kilkaset kilometrów do innego państwa, żeby przez 3 dni stać w kolejce po różowy telefon za 3,5 tyś złotych.

Hahahaha, przepraszam bardzo a takiego ma ten iPhone, że warto jechać do innego kraju po niego tylko po to, żeby mieć go kilka dni wcześniej? Zwykły telefon, lekko podrasowana wersja iP6

I wiele, wiele więcej. Najpierw się z tego śmiałem, bo to faktycznie zabawne, że dla kogoś wyznacznikiem męskości jest kolor telefonu. No cóż, muszą być strasznie niepewni siebie, skoro jeden iPhone zmienia według nich płeć.

Ale tak naprawdę te komentarze są przykre. Tak zwyczajnie przykre i smutne. Przypomniały mi się głosy “ekspertów” w stylu: - Co, kupujesz oryginały, po co, przecież są Torrenty!

Znamy to, prawda? Zawsze znajdą się tacy “eksperci”, którzy wiedzą, co jest dla was lepsze. I jakbyśmy się nad tym zastanowili, to do wszystkiego można się przyczepić:

  • Jedziesz na mecz do Barcelony? Po co, przecież w telewizji da się obejrzeć
  • Idziesz na koncert? Beka z ciebie, posłuchaj sobie na płycie
  • Kupiłeś kasetę? Jest YouTube
  • Jeździsz wyczynowo rowerem? Nie lepiej składakiem po ścieżce rowerowej?
  • Wycieczka do Szanghaju? Fajnie, fajnie, ale po co, masz działeczki w mieście?

Oczywiście rozumiem, że ktoś nie potrzebuje nowego iPhone’a “teraz, zaraz, już” i do Niemiec nie jedzie. Mnie ten szał omija, nie interesuje. Nie mogę zrozumieć jednego - dlaczego tak szydzi się z ludzi, którzy mają pasję.

iPhone to hobby

Obraz

Tak, to pasja. Nie wiem czym wyjazd do Niemiec po iPhone'a różni się od pojechania na mecz wyjazdowy ukochanej drużyny albo na koncert. Serio chcecie mi powiedzieć, że chodzicie wyłącznie wtedy, gdy ulubiona kapela gra na waszym osiedlu? Pewnie są tacy, którzy tak robią - ich prawo. Ale jest też mnóstwo osób, które zaliczają zagraniczne festiwale, przejeżdżają - dosłownie - tysiące kilometrów za artystą.

Ludzie kupujący iPhone'a w dniu premiery chcą być na bieżąco. Chcą od razu mieć nowy produkt. Mają ku temu możliwości, więc to realizują. Co w tym dziwnego? Co w tym śmiesznego?

Obraz
© Wikipedia

Weźmy tych wszystkich ludzi, którzy chodzą na nocne premiery do kina, choć mogliby poczekać rok na telewizyjną emisję. To jest dokładnie to samo. Albo ci, co z Zakopanego czy Białegostoku jadą na targi gier w Poznaniu, ba, bywają nawet na Gamescom, mimo że mają polski, a nie niemiecki paszport. Też nie muszą tego robić, też dowiedzieliby się o newsach z Internetu. Nikt się jednak nie śmieje, nikt się nie stuka w głowę, nikt nie szydzi. Za to wszyscy podziwiają, szanują, klepią po plecach: że też ci się chciało! Mówią jeszcze: też bym tak chciał!

Ale do wyjazdu po iPhone'a przyznać się nie można. Nawet po cichu.

Wyobrażacie sobie, że ktoś się śmieje, bo “dorosły mężczyzna” wskakuje w skórę i jedzie z Polski do Austrii na koncert ulubionej kapeli? Widziałem takie przykłady, ale jakoś nie sądzę, by był obiektem drwin. Raczej wszyscy zazdroszczą, bo realizuje pasję.

No właśnie. Pasja. Kupno iPhone’a 6s to dla fana technologii takie samo wydarzenie, jak dla książkowego mola premiera książki ulubionego autora. A jak się jest fanem, to robi się rzeczy, które zwykłemu Kowalskiemu nie mieszczą się w głowie. Mało kto jeździ do Niemiec po nowy sprzęt, tak jak nie wszyscy chodzą na Widzew albo wspierają małe niezależne wytwórnie zamiast słuchać na Spotify. To jest właśnie piękne prawo fana, pasjonata, który może i postępuje wbrew logice, ale poświęca się ulubionemu zajęciu. To coś, czego powinno się zazdrościć, a nie śmiać!

Zdjęcie kolejki pochodzi z serwisu shutterstock.com
Zdjęcie kolejki pochodzi z serwisu shutterstock.com

Dziwi mnie brak logiki. Jeżeli śmiejemy się z fanów Apple'a, to wyśmiewajmy też kibiców, kinomanów, rowerzystów, turystów, graczy, biegających, chodzących na koncerty. Słowem każdego kto ma jakieś hobby, realizuje je, choć mógłby siedzieć w domu i wcinać kanapki. Ale robi coś, co lubi. Nikomu nie wyrządza krzywdy, jedzie za swoje pieniądze, nie za ukradzione. O co więc chodzi?

Brak pasji jest absurdem!

O niezrozumiałą dla mnie nienawiść do marki, przysłaniającą wszystko - wyjazd do Niemiec można zrozumieć, kiedy chodzi o mecz piłki nożnej, ale nie gdy celem jest iPhone. Logika hejterów. Nie, wycieczka po nowego iPhone’a nie jest dziwna i śmieszna. To szydzenie z tego w Internecie jest absurdem.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (26)