Spędziłam wczoraj godzinę z premierem na Twitterze. I wciąż nie wiem, co z tą Polską!

Premier Donald Tusk ma konto na Twitterze, z którego korzysta od czasu do czasu, i to osobiście, a nie przez rzecznika Grasia. Wczoraj zaprosił wszystkich użytkowników do zadawania pytań w ramach #podsumowanie2013. Akcja byłaby fajna, gdyby ktokolwiek doczekał się sensownej odpowiedzi na swoje pytanie. Niestety, ten zaszczyt spotkał bardzo nielicznych.

Premier z iPadem
Premier z iPadem
Źródło zdjęć: © KPRM
Marta Wawrzyn

31.12.2013 | aktual.: 31.12.2013 11:39

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Zaczęło się 29 grudnia, o, w ten sposób.

Obraz

Użytkownicy Twittera oczywiście z premierem pogadać chcieli, pod hashtagiem #podsumowanie2013 pojawiły się setki pytań. Donald Tusk siedział z iPadem pod choinką (zdjęcie, które widzicie u góry, wrzucił rzecznik rządu Paweł Graś) i odpowiadał osobiście tym, którym uznał za stosowne odpowiedzieć.

Kto się doczekał odpowiedzi, no kto?

Odpowiedzi były lakoniczne, by nie powiedzieć zdawkowe, nikt nie dowiedział się niczego konkretnego. Chcecie wiedzieć więcej o walce z bezrobociem wśród młodych? Będzie konferencja prasowa, a teraz nie zawracajcie mi głowy.

Obraz

Oczywiście, rozumiem, taki już urok konwersacji w 140 znakach, że wiele powiedzieć się nie da. Ale tracenia czasu na wymianę zdań taką jak poniższa to już naprawdę nie rozumiem.

Obraz

Dziennikarzom premier uparcie na pytania nie odpowiadał, ale politykom – owszem. Porozmawiał więc z Januszem Palikotem i z osobą, która prowadzi oficjalny profil SLD, podczas gdy zwykli Polacy, niczym osiołek ze "Shreka", podskakiwali nerwowo, krzycząc "Ja, ja, wybierz mnie!".

Pomysł dobry, wykonanie znacznie słabsze

Daleka jestem od krytykowania całej akcji. Pomysł, by premier zasiadł z iPadem pod choinką i porozmawiał godzinę z twitterowym ludem, był świetny. Lud oczywiście nigdy nie byłby szczęśliwy, bo na wszystkie pytania odpowiedzieć się nie dało.

Ale bardzo szybko zauważyliśmy, że Donald Tusk odpowiada strasznie wolno. Na jego profilu tweety pojawiały się co kilka minut – a powinno być raczej kilka tweetów na minutę. Być może zamiast ekranu dotykowego powinien był wybrać laptopa. A może ktoś powinien był wklepywać odpowiedzi za niego.

Nie sądzę też, aby ktokolwiek z tych, którzy odpowiedź na swoje pytanie otrzymali, był nią usatysfakcjonowany. Z tych odpowiedzi po prostu nic nie wynikało. Spędziłam godzinę z premierem i nie dowiedziałam się niczego. Zabrakło jakichkolwiek konkretów.

Odpowiedź na pytanie "jak żyć, panie premierze?" pozostaje wciąż nieznana, ale wiemy, że czasem trzeba posprzątać. W domu i w partii. Może za rok dowiemy się czegoś więcej?

Obraz
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (1)
© Gadżetomania
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.