SteamBoy Project. Przenośny pecet - czy naprawdę tego potrzebujemy? Nie sądzę

SteamBoy Project. Przenośny pecet - czy naprawdę tego potrzebujemy? Nie sądzę

SteamBoy Project. Przenośny pecet - czy naprawdę tego potrzebujemy? Nie sądzę
Adam Bednarek
16.06.2014 07:13, aktualizacja: 16.06.2014 09:42

Pierwsza myśl – genialne. Niech PlayStation Vita się chowa, skoro w kieszeni będziemy mieć dostęp do wszystkich pecetowych gier. Tyle że po dłuższym zastanowieniu okazuje się, że to wcale nie jest nam aż tak potrzebne.

Przenośne konsole powoli umierają. PlayStation Vita staje się dodatkiem do PlayStation 4 i przestaje być osobnym sprzętem. Nintendo 3DS zawsze był specyficznym sprzętem, niezbyt popularnym w naszym rejonie.

Dlaczego konsole przenośne nie są tak wspierane przez twórców i wydawców? Przyczyn na pewno jest kilka, ale jedna z ważniejszych to... smartfony. Nowa gra na PlayStation Vita kosztuje 150 zł, a czasami nawet i 200 zł.

Obraz

Grający na tabletach czy smartfonach nowe gry kupują za 10 zł. Wiadomo, co się opłaca. Nie dość, że gry kosztują mniej, to jeszcze telefon jest uniwersalny. A taka Vita? Obejrzymy film, zagramy i właściwie to wszystko.

Za duża moc szkodzi

Kiedyś spotkałem się opinią, że PlayStation Vita jest za mocna i wbrew pozorom wcale nie działa to na jej korzyść. Gry mogą wyglądać ślicznie, mogą być rozbudowane, długie, wymagające. I w tym rzecz. Czy jadąc autobusem, chcemy zanurzyć się w świecie gry? Czy w kolejce u dentysty mamy czas na długie poziomy?

Jest z tym problem, prawda? Owszem, taki erpeg umila nam sześciogodzinną podróż, ale z ręką na sercu – jak często tak daleko wyjeżdżacie? Częściej jeździmy autobusem dwa, trzy przystanki i wysiadka. Nie ma czasu na długie granie.

PlayStation Vita ma sporo świetnych gier, ale nie są to produkcje do autobusu, tramwaju czy na spacer. Sprzęt Sony nie jest więc konsolą przenośną, tylko urządzeniem... stacjonarnym. I dlatego przegrywa, bo w domu mamy przecież peceta czy inną konsolę.

Obraz

A na dworze smartfona i tablety. PlayStation Vita jest więc tak naprawdę dla nikogo. To konsola zagubiona.

Mobilny pecet

I właśnie dlatego zastanawiam się, czy potrzebujemy SteamBoy Project. To kolejny projekt z serii Steam Machines, choć dopiero niedawno zapowiedziany. Mówiąc w skrócie, to pecet zamknięty w przenośnej obudowie.

Obraz

Oficjalnych podzespołów jeszcze nie znamy, ale mówi się o procesorze Quad-Core CPU (x86), 4GB RAM i 32 GB pamięci. Sam SteamBoy wyglądać ma tak:

Choć to krótka zajawka, to wygląd trzeba pochwalić. Szykuje się całkiem poręczny sprzęt, który przypomina inne przenośne konsole zmiksowane ze steamowym padem. Ładne i pewnie wygodne.

Twórcy SteamBoya mówią na razie krótko: chcemy, żeby gry ze Steama dostępne były w każdym miejscu. Idea faktycznie kusząca. Wiedźmin 2 w autobusie? Crysis 3 u lekarza? A może klasyka? Proszę bardzo, wybór jest wielki, w końcu steamowa biblioteka stanie przed nami otworem. Będzie wszędzie tam, gdzie my.

Tylko odpowiedzmy sobie na proste pytanie: czy chcemy grać w Wiedźmina w przerwie w pracy? Czy pasuje nam, że poświęcimy tylko 15 minut na świetnie wyglądającą strzelaninę, jaką jest np. nowy Wolfenstein?

Koniec z przenośnym graniem

Ja mówię od razu: nie. Potrzeba na nie czasu, odpowiedniego klimatu, miejsca. Nie wyobrażam sobie pecetowych gier na przenośnych platformach.

Obraz

W tym rzecz. Niektórzy twórcy nie rozumieją, że bezpośrednie przeniesienie produkcji na platformy przenośne nie wystarczy. Trzeba dopracować sterowanie, ale to przecież nie jest jedyny problem. Nie każda produkcja sprawdzi się na urządzeniu mobilnym.

Fajnie, że SteamBoy pozwoli nam zagrać w gry ze Steama, gdziekolwiek się znajdziemy, ale... nie zawsze jest na nie czas i miejsce. Pecetowe gry stworzone są z myślą o graniu w domu. W fotelu, na kanapie, na dużym wyświetlaczu.

Mam wrażenie, że takie bezpośrednie przeniesienie pecetowych tytułów może im zaszkodzić. Sprawi, że sterowanie stanie się niewygodne, grafika też pewnie będzie nieco brzydsza. Po prostu dostaniemy zmniejszoną wersję. A rozmiar w tym przypadku ma znaczenie.

Inna sprawa, że nie wiemy, jak to przeniesienie będzie wyglądać. To wyjątkowo mały, przenośny pecet ze Steamem na pokładzie czy może po prostu platforma do streamowania? Jeżeli ta druga opcja jest prawdziwa, to tym bardziej nie wróżę sukcesu.

Obraz

Jedną już taką konsolę mamy: Nvidia Shield. Raczej nie wspomina się o niej, dodając słowa „sukces”, „bogactwo”, „powodzenie”. W ogóle się o niej nie mówi.

Przenośne granie to dzisiaj utopia. Świetna myśl, którą jednak trudno zrealizować. Wygrywają jedynie ci, którzy mogą robić proste i tanie gierki. Bardziej ambitni zderzą się z rzeczywistością – wymagających i ładnych gier mamy pod dostatkiem na dużych sprzętach, więc po co nam takie same na małych?

Być może SteamBoy to jedynie żart. Na razie nie wiemy nic o twórcach, a poza krótką zajawką brakuje konkretów. I może lepiej by było, gdyby to wszystko okazało się zwykłą internetową ściemą. Szkoda pieniędzy na porażkę. A niestety dzisiaj każda mocna przenośna konsola taką będzie.

Czy tego chcemy, czy nie, gracze ślicznych i rozbudowanych produkcji oczekują wyłącznie na dużych maszynkach. Granie mobilne musi być jak fast food. Szybko i tanio.

Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)