Szukasz pracy? Postaw na próżność
14.05.2010 08:08, aktual.: 15.01.2022 14:31
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Do szukania pracy można podchodzić na różne sposoby - czekać, aż sama przyjdzie, szukać jej z pianą na ustach, zrobić coś kreatywnego w nadziei, że przyciągnie uwagę potencjalnego pracodawcy… Można też posłużyć się najstarszą znaną ludzkości słabością - odwołać się do próżności szefa dla którego chcemy pracować.
Do szukania pracy można podchodzić na różne sposoby - czekać, aż sama przyjdzie, szukać jej z pianą na ustach, zrobić coś kreatywnego w nadziei, że przyciągnie uwagę potencjalnego pracodawcy… Można też posłużyć się najstarszą znaną ludzkości słabością - odwołać się do próżności szefa dla którego chcemy pracować.
Kryzys spowodował, że szukamy pracy na coraz to ciekawsze sposoby. W dzisiejszych czasach, starając się o pracę ciekawszą niż marnowanie ośmiu godzin dziennie za biurkiem, należy mieć doskonale dobrany zestaw umiejętności, lub przynajmniej interesujące i nietuzinkowe pomysły. Tym drugim zdecydowanie wykazał się Amerykanin Alec Brownstein.
Zamiast zalewać firmy stosem swoich CV, postanowił zagrać na próżności ludzi z samych szczytów korporacyjnych drabin władzy. W tym celu skorzystał z Google. W końcu każdy prędzej czy później szuka w sieci informacji na swój temat. Alec wykupił reklamę w adwords, jako słowa kluczowe podał imiona i nazwiska szefów największych nowojorskich agencji reklamowych - m.in. David Droga, Tony Granger czy Ian Reichenthal.
Po wpisaniu w wyszukiwarkę swojego imienia i nazwiska, grube ryby światka reklamowego na pierwszym miejscu widziały reklamę wykupioną przez Brownsteina:
Hey, Ian Reichenthal. Googling yourself is a lot of fun. Hiring me is fun, too.
Czyli w wolnym przekładzie: “Witaj Ian. Szukanie informacji o sobie to niezła zabawa. Zatrudnienie mnie również.”
The Google Job Experiment
Całkowity koszt przedsięwzięcia? Marne 6 dolarów. Jak mówi sam pomysłodawca - Pierwsze miejsce w Google dla każdego imienia i nazwiska kosztowało 10 centów od kliknięcia. Brownstein, zdobył swoją wymarzoną pracę, po rozmowie kwalifikacyjnej zatrudnił go nowojorski oddział agencji Young & Rubicam. Czapki z głów za pomysł.