The Beginning is the End is the Beginning | recenzja filmu Strażnicy

The Beginning is the End is the Beginning | recenzja filmu Strażnicy

The Beginning is the End is the Beginning | recenzja filmu Strażnicy
Ireneusz Podsobiński
11.03.2009 20:00

Zack Snyder podjął się niemożliwego ? chciał zekranizować komiks, który wielu (w tym jego twórca ? Alan Moore) uważało za zbyt trudny do zaadaptowania na potrzeby dużego ekranu. Co więcej, Strażnicy znaleźli się na liście stu najważniejszych graficznych nowel magazynu Time, więc presja wywarta na reżyserze niejednego by powaliła. Co prawda udowodnił on już ekranizacją 300 Franka Millera, że ma talent do tej roboty, ale, co tu dużo mówić, Watchmen to bez porównania trudniejsza fabularnie historia. Projekt niełatwy, oczekiwania ogromne ? czy Snyder nie poległ na polu bitwy? Nie poległ, ba, wrócił z tarczą!

Zack Snyder podjął się niemożliwego ? chciał zekranizować komiks, który wielu (w tym jego twórca ? Alan Moore) uważało za zbyt trudny do zaadaptowania na potrzeby dużego ekranu. Co więcej, Strażnicy znaleźli się na liście stu najważniejszych graficznych nowel magazynu Time, więc presja wywarta na reżyserze niejednego by powaliła. Co prawda udowodnił on już ekranizacją 300 Franka Millera, że ma talent do tej roboty, ale, co tu dużo mówić, Watchmen to bez porównania trudniejsza fabularnie historia. Projekt niełatwy, oczekiwania ogromne ? czy Snyder nie poległ na polu bitwy? Nie poległ, ba, wrócił z tarczą!

Scenariusz: Strażnicy to bardzo wierna ekranizacja. Scenarzystom udało się sensownie upchnąć w podstawowy wątek wiele flashbacków, które tylko pozornie zwalniają akcję. W rzeczywistości poznajemy dzięki nim charakter postaci i nie mamy wrażenia, że kogoś pominięto lub dodano na siłę. Jasne, nie obyło się bez kilku cięć czy zmian, ale wszystko po to, by zachować odpowiedni rytm filmu i nie wypaść zbyt kiczowato. Bo czy ktoś ma za złe reżyserowi, że zrezygnował z komiksowego momentu kulminacyjnego, który w filmie mógł wyjść nazbyt tandetnie? Z kolei jeśli komuś brakowało niektórych scen (np. spotkanie z Hollisem Masonem), wystarczy, że poczeka cierpliwie na wydanie DVD - tam wiele z tych momentów się pojawi.

Reżyseria: Zack Snyder wspaniale oddał charakter komiksu. Wiele ujęć to bezpośrednie kadry z noweli, zobrazowane idealnie i bez nadmiernie tandetnego stylu lat 80-tych. By zekranizować taki komiks jak Strażnicy potrzeba nie lada talentu, a nie tylko rzemieślniczej perfekcji. Wielu innych reżyserów pogubiłoby się w niuansach historii, spłycając jej sens. Snyder jest wierny zarówno przekazowi, stronie wizualnej (oczywiście lekko poprawionej, by nie śmieszyła zbytnio), jak i skomplikowanej konstrukcji fabularnej. Niemożliwe stało się możliwym. Owszem, czasami pojawiają się dłużyzny, ale chyba przede wszystkim dla osób, które nie są zaznajomione z oryginałem. Osobiście chłonąłem każdą scenę, każde ujęcie, każdy smaczek ? wystarczy wspomnieć o fantastycznych napisach początkowych, będących istnym fajerwerkiem dla fana komiksu. Co ważniejsze, Snyder zachował niezwykle pesymistyczny przekaz filmu, świadczący o kondycji człowieczeństwa i rodzaju ludzkiego. Smutne, ale prawdziwe?

Obraz
© [źródło](http://niezlekino.pl/images/2009/03/1300301.jpg)

Postacie: Każdy z bohaterów został dobrany niemal perfekcyjnie. Bez wątpienia na największe uznania zasługuje Jackie Earle Haley jako Rorschach. Postać niezwykle złożona, zagrana bezbłędnie ? obok Jokera Heatha Ledgera, najlepiej ukazany bohater komiksowy. Na myśl o finałowej scenie z jego udziałem nadal przechodzą mnie ciarki. Bez zarzutu wypadł także Jeffrey Dean Morgan jako The Comedian, równie ambiwalentna jak i fascynująca postać. Drobne zastrzeżenia mam tylko do wizerunku Ozymandiasa, który wygląda troszkę za bardzo... cóż... gejowo (bez obrazy!). Z drugiej strony jest to bezpośrednie nawiązanie do komiksu, w którym sugerowano, że Adrian Veidt jest homoseksualistą, więc ciężko to uznać za wadę.

Efekty specjalne: Po Zacku Snyderze mogliśmy spodziewać się feerii cyfrowych bajerów. Tak też jest w rzeczywistości, co czasami troszkę razi. Całkiem niepotrzebnie reżyser zdecydował się na komputerową krew, która wypada sztucznie ? nie przeszkadzało to tak mocno w 300 ze względu na specyficzną plastyczność obrazu. W kilku momentach animacja wydaje się być niedopracowana (doktor Manhattan), ale to w gruncie rzeczy drobnostki. Cały film zaś to popis efektów wizualnych na najwyższym poziomie ? co sugerowały zwiastuny, to otrzymujemy. A że jest sporo zwolnień - ja z tym nigdy nie miałem problemów.

Obraz
© [źródło](http://niezlekino.pl/images/2009/03/1300331.jpg)

Muzyka: Fantastyczna! Zarówno wykorzystane piosenki (świetnie ?ilustrują? dane sceny), jak i ścieżka muzyczna Tylera Batesa, która co prawda czasami może się za bardzo kojarzyć się z 300 (również jego robota). Tu nie ma się co rozpisywać, to trzeba usłyszeć.

Spostrzeżenia: Strażnicy nie są pozycją dla wszystkich. To nie jest film akcji o superbohaterach ? to przede wszystkim mroczny dramat o superbohaterach. Co dla niektórych jest dłużyznami, dla mnie jest budowaniem psychologii postaci. Co dla jednych jest nic nie znaczącym elementem, dla mnie jest ciekawym smaczkiem (np. S.Q.U.I.D.). Zackowi Snyderowi udało się wywalczyć kategorię R i chwała mu za to. Ten film nie mógłby wejść do kin z inną kategorią wiekową, gdyż jest to historia brutalna i bezkompromisowa ? jakiekolwiek łagodzenie kompletnie by ją zniszczyło.

Słowo na koniec: Snyderowi udało się przenieść na duży ekran genialny pierwowzór ? koniec, kropka. Panie Moore, skończ waść z fochami i ruchy do kina!

Obraz
© [źródło](http://niezlekino.pl/images/2009/03/niezlekino_tabelka_ocenstraznikcy.jpg)
Źródło artykułu:WP Gadżetomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)